Reklama

Mistrzowie z ławki

Legia i Lech wygrywają i tak może być do ostatniej kolejki.

Publikacja: 11.05.2014 22:44

Marek Saganowski (na górze), Michał Kucharczyk i MIchał Żyro coraz bliżej mistrzostwa Polski

Marek Saganowski (na górze), Michał Kucharczyk i MIchał Żyro coraz bliżej mistrzostwa Polski

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak PN Piotr Nowak

Jeśli drużyny zajmujące pierwsze i drugie miejsce będą w każdej kolejce zdobywać po trzy punkty, to nawet mecz kończący rozgrywki, 1 czerwca na Łazienkowskiej, nie zmieni kolejności w tabeli. Legia wciąż prowadzi z przewagą pięciu punktów nad Lechem. Żeby poznaniacy wyprzedzili Legię, musiałaby ona przegrać dwa mecze (przy zwycięstwach Lecha), a na to się nie zanosi. Gdyby jednak stał się cud, to kończący sezon mecz w Warszawie byłby finałem, którego zwycięzca zostaje mistrzem.

W warszawskim klubie zawodnicy nie tylko są najlepsi, ale jest ich najwięcej. Rozterki Henninga Berga, z którymi zapoznawał dziennikarzy na pomeczowej konferencji, we wszystkich innych klubach są niezrozumiałe. Norweski trener powiedział, że podjął niełatwą decyzję, wystawiając Michała Kucharczyka zamiast Henrika Ojamy i pozostawiając poza meczową kadrą Daniela Łukasika.

Decyzje były słuszne, bo Legia nie tylko wygrała 5:0, ale Kucharczyk strzelił jedną bramkę. Gdyby inni trenerzy mieli taki komfort przy wyborze jedenastki, zapewne mecze byłyby bardziej zacięte i nie mówilibyśmy na cztery kolejki przed końcem, że zwycięzca może być tylko jeden: Legia.

Smuda liczy graczy

Kiedy Berg zastanawiał się, z kogo zrezygnować, Franciszek Smuda liczył na treningu zawodników, zastanawiając się, czy uda mu się zebrać 18 na wyjazd do Warszawy. Wisła w niemal każdym meczu gra w innym składzie w obronie. Na Łazienkowskiej nie tylko zabrakło Arkadiusza Głowackiego, ale i Łukasza Garguły. Jeśli nie ma kto kierować defensywą i organizować gry, to w meczu z Legią można stracić pięć bramek.

To wszystko jest logiczne, ale przecież przewaga kadrowa Legii nad konkurentami jest widoczna od wielu miesięcy i kłopoty Wisły też. Mimo to wcześniej legionistom nie udawało się pokonać krakusów, a teraz była przepaść.

Reklama
Reklama

Wisła w ataku to przede wszystkim Paweł Brożek. Jeśli on nie strzela, inni go nie zastąpią. Brożek wbił przed tygodniem trzy gole Pogoni (pierwsze w tym roku) i znowu spoczął na laurach. Legia ma takich napastników kilku.

Jej najskuteczniejszy zawodnik Władimir Dwaliszwili może siedzieć na ławce lub na trybunach i na skuteczność zespołu to nie wpływa. W dodatku Legia ma Marka Saganowskiego. Leczył się miesiącami, a jak już pojawia się na boisku, to wystarczają mu trzy minuty, żeby strzelić bramkę. Taki powinien być napastnik.

Z problemami potrafi sobie radzić trener Lecha Mariusz Rumak. Kiedy zabrakło kontuzjowanego wicelidera listy strzelców Łukasza Teodorczyka, udanie zastąpił go Gergoe Lovrencsics. Strzelił dwie bramki dające poznaniakom zwycięstwo nad Górnikiem 2:1. A w zabrzańskiej drużynie najskuteczniejsi jesienią Prejuce Nakoulma i Mateusz Zachara zapomnieli, jak się zdobywa bramki.

Marzenia Górnika sprzed kilku miesięcy o tytule mistrza Polski, wtedy w miarę uzasadnione, dziś stały się mrzonkami. Z taką grą zabrzanie nie mają szans nawet na występ w Lidze Europejskiej.

Trener z Malediwów

Oddala się od tego także Pogoń. Niemal każda drużyna przechodziła kryzys i teraz dotknął on szczecinian. Porażka z Wisłą w Krakowie 0:5 przed tygodniem wydawała się przypadkiem. Ale kiedy przychodzi po niej druga, 0:2 z przeciętną Lechią na swoim boisku, to już jest powód do bicia na alarm.

A co mają mówić w Cracovii. Zajęła po sezonie zasadniczym dziewiąte miejsce, czyli najlepsze w grupie spadkowej. Mówiło się o pechu, chociaż to były raczej gorzkie żale. Na nic lepszego „Pasy" nie zasługiwały. Teraz, po czterech porażkach z rzędu, zajmują miejsce tuż nad strefą spadkową.

Reklama
Reklama

Trener Wojciech Stawowy zachowuje się godnie, mówiąc, że gdyby po porażce 1:5 z Piastem podał się do dymisji, to tak jakby uciekł. Tyle że właściciel zwalnia go już od wielu tygodni. Trudno pracuje się w takich warunkach.

Piast odniósł zwycięstwo w Krakowie z nowym trenerem Hiszpanem Angelem Perezem Garcią, który ostatnio pracował w klubie na Malediwach i podobno był to klub piłkarski.

33. kolejka

Jagiellonia – Zagłębie 1:0

(1:0)

Bramka: M. Piątkowski (27).

Żółte kartki: M. Baran, U. Ukah, J. Słowik (Jagiellonia); P. Widanow, A. Piech, E. Dzinic, B. Rymaniak (Zagłębie).

Reklama
Reklama

Sędziował M. Borski (Warszawa).

Widzów 3678.

Legia – Wisła 5:0

(3:0)

Bramki: M. Żyro (20), M. Kucharczyk (36), T. Jodłowiec (44), Dossa Junior (59), M. Saganowski (79).

Reklama
Reklama

Żółte kartki: Dossa Junior (Legia);, M. Nalepa (Wisła).

Sędziował B. Frankowski (Toruń).

Widzów 26 403.

Lech – Górnik 2:1

(1:1).

Reklama
Reklama

Bramki: dla Lecha G. Lovrencsics (5, 49); dla Górnika R. Sobolewski (40).

Żółte kartki: Ł. Trałka, T. Kędziora, D. Formella (Lech); R. Kosznik, P. Nakoulma, Ł. Madej, B. Iwan (Górnik).

Sędziował P. Gil (Lublin).

Widzów 21 826.

Pogoń – Lechia 0:2

Reklama
Reklama

(0:2).

Bramki: M. Makuszewski (22), Z. Sadajew (38).

Żółte kartki: P. Popara, T. Murayama, M. Robak, M. Rogalski (Pogoń); M. Pietrowski, Deleu, M. Bąk, J. Bieniuk (Lechia).

Sędziował J. Przybył (Kluczbork).

Widzów 6894.

Cracovia – Piast 1:5

(0:2).

Bramki: dla Cracovii A. Klepczyński (90, samobójcza); dla Piasta R. Jurado (17, 58, karny), K. Wilczek (19, 63), W. Kędziora (84, karny).

Czerwona kartka: M. Żytko (57, Cracovia).

Żółte kartki: M. Żytko, S. Ntibazonkiza, A. Marciniak (Cracovia); M. Matras (Piast).

Sędziował Sz. Marciniak (Płock).

Widzów 5896.

Korona – Podbeskidzie 3:2

(1:1)

Bramki: dla Korony P. Trytko (18, karny), J. Kiełb (86), P. Stano (90); dla Podbeskidzia D. Łatka (2), M. Stąporski (71). Czerwona kartka: R. Dejmek (81, Korona). Żółte kartki: P. Stano, R. Dejmek,W. Małecki (Korona); B. Koniczny (Podbeskidzie). Sędziował P. Raczkowski (Warszawa). Widzów 5967.

Ruch Chorzów - Zawisza Bydgoszcz 3:1

(0:0)

Bramki: 1:0 Filip Starzyński (63), 2:0 Filip Starzyński (72), 2:1 Jorge Kadu (89), 3:1 Maciej Jankowski (90+2).

Żółta kartka - Ruch Chorzów: Piotr Stawarczyk. Zawisza Bydgoszcz: Andre Micael Pereira, Hermes, Kamil Drygas, Sebastian Ziajka, Jorge Kadu. Czerwona kartka za drugą żółtą - Zawisza Bydgoszcz: Hermes (65).

Sędzia: Tomasz Kwiatkowski (Warszawa).

Widzów 5 800.

Jutro grają: Śląsk – Widzew (18.00, Canal+ Family, Eurosport 2).

Piłka nożna
Liga Mistrzów. Barcelona wygrywa na inaugurację, Robert Lewandowski wreszcie się doczekał
Piłka nożna
Magia Jose Mourinho nadal działa. Zostanie trenerem Benfiki Lizbona
Piłka nożna
Liga Mistrzów. Obrońcy tytułu pokazali siłę
Piłka nożna
Wróciła Liga Mistrzów. Król z Paryża i wielu pretendentów do tronu
Piłka nożna
Były mistrz świata zagra w Pogoni Szczecin. Transfer, jakiego w Polsce jeszcze nie było
Reklama
Reklama