Australia brała udział w wyścigu o organizację piłkarskich mistrzostw świata w 2022 roku, które ostatecznie – w atmosferze podejrzeń o korupcję – przypadły Katarowi. Doniesienia mediów, w szczególności brytyjskiego Sunday Times, mówią o 5 mln dolarów, które były szef Azjatyckiej Konfederacji Piłki Nożnej i wiceprezydent FIFA – Katarczyk Mohamed bin Hammam – przekazał działaczom z Afryki i Azji za to, by poparli kandydaturę kraju znad Zatoki Perskiej. Właśnie dlatego rząd Australii chce odzyskać pieniądze podatników wydane na kandydowanie.

Wcześniej szef Australijskiego Związku Piłki Nożnej Frank Lowy miał zażądać od FIFA zwrotu całej kwoty. W odpowiedzi usłyszał, że nie ma ku temu podstaw. Problemem Australii może być zaledwie 1 głos uzyskany podczas wyborów organizatora mundialu 2022, co oznaczało porażkę już po pierwszej turze. Z korupcją czy bez, jej szanse byłyby nikłe. Dodatkowo krajowe władze piłkarskie mają związane ręce, jako że punkt 68. statutu FIFA zakazuje członkom odwoływania się do sądów powszechnych. Mogą dochodzić sprawiedliwości jedynie przed Trybunałem Arbitrażowym ds. Sportu w Lozannie.

Dokumenty podpisywane przez kandydatów zwalniają FIFA niemal od wszelkiej odpowiedzialności – nawet za straty będące wynikiem zaniedbań światowej federacji i jej podwykonawców, co widać na przykładzie umów z miastami-gospodarzami. Być może jednak udowodnione łapownictwo pozwoliłoby na walkę przed szwajcarskim wymiarem sprawiedliwości, siedziba władz piłkarskich znajduje się bowiem w tym kraju (Zurych, FIFA-Strasse 20). Wcześniej poznamy efekty działania Komisji Etyki FIFA. Jej przewodniczący Michael Garcia, wbrew zapowiedziom, zdecydował się na zbadanie dokumentów, które znalazły się w posiadaniu brytyjskich dziennikarzy – a są to miliony plików, od e-maili po wyciągi z kont bankowych. Garcia poinformował już, że większość była mu znana. Raport komisji, który zostanie przedstawiony za kilka tygodni, zapewne zamknie „sprawę Kataru" w oczach działaczy. Potężne federacje bardzo nie lubią, kiedy władze państwowe i sądy powszechne mieszają się do ich spraw. W Polsce przekonaliśmy się o tym kilkakrotnie przy okazji wprowadzania kuratora do PZPN. Próby z roku 1998, 2007 i 2008 zostały storpedowane przez FIFA i UEFA za pomocą groźby o wykluczeniu z rozgrywek międzynarodowych i klubowych. To wystarczyło.