Ceremonia otwarcia mundialu okazją do walki o prawa Indian

Młody Indianin wykorzystał ceremonię otwarcia do walki o prawa swojego ludu. Jest o nim głośno, choć telewizja jego czynu nie pokazała.

Publikacja: 23.06.2014 03:35

Ceremonia otwarcia mundialu okazją do walki o prawa Indian

Foto: Fotorzepa

Michał Kołodziejczyk ?z Krukutu

Nie było tego w przekazie telewizyjnym, kamery pokazały w tym czasie trybuny. Trójka dzieci, która podczas ceremonii otwarcia mundialu wypuściła w powietrze białe gołębie, wybrana została przez specjalną organizację. Jedno miało być czarnoskóre, drugie białe, a trzecim miał być Indianin – żeby pokazać Brazylię jako kraj, w którym jest miejsce dla wszystkich.

Wera Jeguaka Mirim, 13-letni chłopiec z plemienia Guarani, przygotowywał się do tej ceremonii kilka tygodni. Niby prosta rzecz, wejść na boisko, wypuścić gołębia, zejść i nie zemdleć z nadmiaru emocji. Ale Wera miał inny plan, o którym nie wiedział nawet jego ojciec.

FIFA każe iść precz

W porozumieniu z radą plemienia przygotował specjalny transparent. Mówi, że schował go „obok siusiaka" i że nawet trochę się bał. Kiedy gołębie poleciały w powietrze, schodząc z boiska, wyjął czerwoną flagę z napisem „Demarcacao, Ja!", domagając się sprawiedliwości przy podziale ziemi dla Indian. Zdjęcia Wery trudno znaleźć w światowych agencjach, fotografowali go głównie ludzie akredytowani na mecz z ramienia organizacji indiańskich. Na chłopca naskoczyli przedstawiciele FIFA. Zrugali go, kazali iść precz. Ale kiedy wrócił do swojej wioski, został bohaterem. Mówią o nim ?„Guerreiro", a stać się wojownikiem w wieku 13 lat to dla Indianina wielka sprawa.

Do Krukutu z Sao Paulo jedzie się dwie godziny, chociaż to raptem 50 kilometrów. Niedaleko za miastem krajobraz się zmienia – miejsce miejskiej dżungli zajmuje ta naturalna. W Krukutu mieszka 400 osób, Wery akurat nie ma, bo pojechał z ojcem do miasta. Przy budynku szkoły stoi Karai de Oliveira-Cacique, szef wioski. Ma na sobie koszulkę z logo mundialu, Indianie nie protestują przeciwko rozgrywkom, nie wychodzą na ulice i nie budują barykad. On wiedział o tym, co planuje Wera.

– Od setek lat walczymy o nasze ziemie. Dostaliśmy 25 hektarów na 400 osób. Do Indian powinno należeć 18 tysięcy hektarów i nie przestaniemy się upominać, to my byliśmy tutaj pierwsi – mówi.

Liczbę Indian w Brazylii szacuje się na 900 tysięcy. Na terenie całego kraju znajduje się kilkanaście rezerwatów, jednak ten niedaleko Sao Paulo jest inny niż w stanach Mato Grosso, Goia i Amazonas. Indianie z tamtych rejonów często nie są przygotowani do cywilizacji, żyją tak samo jak kilkaset lat temu. Większość z nich przeniosła się jednak do miast albo tworzy swoje wioski na ziemiach oddanych przez państwo niedaleko metropolii.

W Krukutu plemienne tradycje zderzają się z nowoczesnością. Przy głównym budynku stoją dwa pickapy, obok jedna z najstarszych mieszkanek wioski pali tradycyjną fajkę. To mocno ubity tytoń, po kilku zaciągnięciach trzeba splunąć, bo ślina robi się bardzo gęsta. Zbudowane z gliny domy sąsiadują z murowaną szkołą, w której w sali informatycznej kilkanaścioro dzieci sprawdza informacje na Facebooku. Wszyscy ubrani są po miejsku, może chodzą boso, ale nie są zaniedbani. W jednym z domów kilku mężczyzn ogląda bez emocji mecz mistrzostw świata. Głos z telewizora roznosi się po całym placu. Pachnie jedzeniem przygotowywanym na ogniskach, kobiety rozwieszają pranie.

O co dokładnie chodziło w transparencie „Demarcacao, Ja!"? Od 2000 roku nie może wejść w życie poprawka konstytucyjna PEC 215, która powinna doprowadzić do zmiany praw, które przyznały ziemie Indianom. Rząd chce, by decyzje o podziale ziem wróciły do parlamentu, a nie były wydawane przez organy wykonawcze. Indianie boją się nie tylko tego, że stracą prawa, jakie zagwarantowała im konstytucja z 1988 roku, ale też tego, że odebrane zostaną im już wcześniej przyznane tereny. „Demarcacao" nawołuje do ustalenia nietykalnych granic, „Ja" – to znaczy teraz, już, natychmiast.

– Wykorzystaliśmy ceremonię otwarcia mundialu, bo patrzył na nas cały świat. Oczywiście telewizje zrobiły swoje i nas nie pokazały, ale w Brazylii nasza akcja odbiła się echem. Do Wery dobijali się już dziennikarze, ale akurat był w szkole. Ludzie muszą się dowiedzieć o PEC 215, zanim będzie za późno. Musimy chronić naszą historię – mówi Karai de Oliveira-Cacique.

Łuk i pióropusz

Mamy szczęście, Wera wraca z ojcem z miasta, przyjechali motorem. Skromny chłopak, odpowiada półsłówkami. O tym, że mówią o nim w wiosce „wojownik", dowiadujemy się po kwadransie rozmowy. Jeden ze starszyzny wsiada w samochód i jedzie po transparent, który chłopak wyjął z majtek na stadionie Itaquera. Przywozi też indiański pióropusz i łuk. Pióropusz możemy przymierzyć, łuku nie oddaje. Strzela na pokaz, to zabójcza broń, strzała może lecieć kilkaset metrów. Wygląda to trochę śmiesznie, bo Indianin ma na sobie buty Nike, dżinsy i T-shirt.

– Ludzie z FIFA dostali szału. Gdy zszedłem z boiska, kazali mi się wynosić. Ale czuję, że zrobiłem coś wielkiego, bo nigdy nie było jeszcze takiego zainteresowania naszym plemieniem jak teraz. Pomogłem moim braciom w walce o ziemie – mówi Wera.

W Krukutu jest olbrzymie boisko piłkarskie, kilka osób ma na sobie koszulki reprezentacji Brazylii. Dzieci grają przy trzepaku. Jeden ma fryzurę jak Neymar, ale nie zdążył jeszcze przefarbować włosów na blond.

Na dużym boisku codziennie odbywają się mecze, cała wioska kibicuje Corinthians Sao Paulo, ale nikt nie jeździ do miasta oglądać meczów na żywo. W kadrze Luiza Felpie Scolariego nie ma żadnego Indianina, trudno znaleźć choćby jednego w składach drużyn ligowych. Wera chce trenować, ale nie zapisał się jeszcze do żadnego klubu. Nie sądzi, żeby było za późno na sportową karierę.

– Od najmłodszych lat wychowywałem syna na wartościowego człowieka. Jego czyn wypełnił dumą moje serce. Wydaje mi się, że ma cechy przywódcze – mówi Olivio Jekpupe, ojciec Wery. Namawia chłopaka, by jeszcze raz odtworzył dokładnie to, co zrobił na stadionie przed meczem Brazylii z Chorwacją. – Idź tam dalej i przejdź do nas tak jak wtedy – prosi.

Miasto to tłum

Olivio Jekpupe uprawia ziemię, ale poza tym jest pisarzem. Twierdzi, że pierwszym ze swojego plemienia. Pozycja „Ajuda do Saci Kamba'i", którą dostajemy w prezencie, opowiada historię indiańskiego chłopca, który bardzo chciał wyjechać ze swojej wioski do miasta. Kiedy udało mu się spełnić marzenie, okazało się, że rzeczywistość nie jest tak kolorowa.

Miasto to przestępczość i można łatwo wpaść pod samochód, wszędzie taki tłum. Powrót do wioski był najszczęśliwszym momentem w jego życiu. Część książki napisana po portugalsku jest bogato ilustrowana, ale na końcu całą treść można przeczytać w języku guarani, bo najstarsi Indianie nie chcą nawet słyszeć o nauce portugalskiego.

W Krukutu nie dzieje się żaden dramat, ludzie żyją w ciasnych, ale własnych domach, mają co jeść. Są szczęśliwi, proszą, by się nie odzywać, bo słuchają ciszy. Inne plemiona, zwłaszcza z północnych stanów, mają większe problemy – wysiedlone z własnych ziem koczują w prowizorycznych obozach.

Indian w Brazylii jest bardzo mało, mniej niż Polaków, ale czują, że jako gospodarzom należą im się wyjątkowe prawa. W zeszłym roku na życie targnęło się 470 Indian. Utrata ziemi, wolności, możliwości życia według wypracowanych przez wieki zwyczajów to problemy bardzo trudne do rozwiązania.

W 2012 roku grupa blisko 200 Indian Kaiowa napisała list do stanowych władz – zapowiedziała w nim, że umrze razem, by uniknąć wypędzenia z ziem zamieszkiwanych przez lata. Dla nich wszystkich Wera jest bohaterem.

Ten mundial wygrać chcą nie tylko brazylijscy piłkarze.

Michał Kołodziejczyk ?z Krukutu

Nie było tego w przekazie telewizyjnym, kamery pokazały w tym czasie trybuny. Trójka dzieci, która podczas ceremonii otwarcia mundialu wypuściła w powietrze białe gołębie, wybrana została przez specjalną organizację. Jedno miało być czarnoskóre, drugie białe, a trzecim miał być Indianin – żeby pokazać Brazylię jako kraj, w którym jest miejsce dla wszystkich.

Pozostało 95% artykułu
Piłka nożna
Loteria wizowa. Z kim zagra Polska o mundial w 2026 roku?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Piłka nożna
Guardiola szuka leku na kryzys Manchesteru City
Piłka nożna
Co czeka Jagiellonię i Legię w Lidze Konferencji? Tabela po 5. kolejce
Piłka nożna
Koniec wspaniałej passy Legii w Lidze Konferencji. Co z awansem do 1/8 finału?
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Piłka nożna
Bezwzględna Barcelona. Niespodziewany bohater meczu w Dortmundzie