– Słyszałem opinie, że mamy zagrać rezerwowym składem. To nieprawda. Przecież nasze rezerwy występują w III lidze. W środę na boisko wybiegną piłkarze pierwszej drużyny – przekonuje trener Legii Henning Berg.
Zespół z Warszawy od trzech tygodni przygotowuje się do walki o Ligę Mistrzów. Spotkanie z Zawiszą i wczorajszy sparing z wicemistrzem Izraela Hapoelem Beer Szewa (zakończył się po zamknięciu tego wydania gazety) to ostatnie sprawdziany przed meczami drugiej rundy eliminacji z St. Patrick's Athletic (16 i 23 lipca) i przed ruszającym w przyszłym tygodniu sezonem ekstraklasy. Jak zapewnia Berg – oba ważne.
– Mecz z Hapoelem umówiliśmy dawno temu, o terminie Superpucharu Polski dowiedzieliśmy się natomiast przed miesiącem. Ale cieszymy się bardzo, że możemy zagrać o to trofeum. Wiem, że PZPN na pewno życzy nam dobrze i też chce naszego sukcesu w Europie. Mamy silną i szeroką kadrę, damy sobie radę – mówi trener Legii.
Berg zapowiada, że z Zawiszą zagrają m.in. Marek Saganowski, Jakub Kosecki, Bartosz Bereszyński, sprowadzeni latem Igor Lewczuk czy Arkadiusz Piech, ale także dwóch 17-latków: Adam Ryczkowski i Mateusz Wieteska, którzy dopiero dołączyli do pierwszej drużyny.
Trzy lata temu i przed rokiem spotkanie o Superpuchar się nie odbyło, mało brakowało, by teraz było podobnie. PZPN nie chciał, by mecz kolidował z półfinałami mundialu, najpierw wyznaczył termin na 10 lipca, potem zmienił jednak na 9. Zawisza zagroził, że do Warszawy nie przyjedzie, bo to niepoważne, by rywale grali o trofeum dzień po sparingu. Miało być święto, mogło się skończyć kompromitacją.