Diabelski mecz w Leicester, Lampard bez sentymentu

Manchester United przegrał 3:5 z Leicester. City zremisowali 1:1 z Chelsea. Juventus lepszy od Milanu.

Publikacja: 22.09.2014 01:44

– To był fantastyczny spektakl – przyznał trener United Louis van Gaal. – Zaczęliśmy bardzo dobrze, strzeliliśmy piękne bramki, ale nie zrobiliśmy najważniejszego: nie wygraliśmy. Takie spotkania się jednak zdarzają. Pamiętam, że w moim pierwszym roku pracy w Barcelonie prowadziliśmy w jednym z meczów 3:0, ale w ostatnim kwadransie straciliśmy cztery gole i przegraliśmy.

W niedzielę van Gaal przeżył deja vu. Manchester United pół godziny przed końcem prowadził z beniaminkiem 3:1. Seria nieszczęść zaczęła się od dyskusyjnego rzutu karnego wykorzystanego przez gospodarzy. Potem była wyrównująca bramka Estebana Cambiasso, która dodała Leicester jeszcze więcej wiary, gol na 4:3, czerwona kartka dla 20-letniego obrońcy United Tylera Blacketta i kolejna jedenastka dla gospodarzy.

Tak wielkich emocji nie było na Etihad Stadium, ale mecz City – Chelsea też miał swoją historię. Frank Lampard, który przez 13 lat gry w Londynie zdobył prawie wszystkie trofea, pojawił się na boisku w końcówce i zapewnił drużynie sponsorowanej przez szejków remis.

Arsenal z Wojciechem Szczęsnym w bramce pokonał na wyjeździe Aston Villę 3:0, zdobywając wszystkie gole między 33. a 36. minutą. Swansea z Łukaszem Fabiańskim, grając przez ponad połowę spotkania w dziesięciu (czerwona kartka Wilfrieda Bony'ego), uległo u siebie 0:1 Southampton, nowemu wiceliderowi Premiership. Z trybun wstał Artur Boruc. W piątek został wypożyczony przez Świętych do AFC Bournemouth (II liga angielska), w sobotę zadebiutował w meczu z Watford (1:1).

Rozpędu w Hiszpanii nabrał Real Madryt. Po 5:1 z FC Basel w Lidze Mistrzów rozbił w La Coruni Deportivo 8:2. Bohaterowie ci sami co zawsze: Cristiano Ronaldo (hat trick), Gareth Bale (dwie bramki), James Rodriguez (jedna). Swoją rolę odegrał także Javier Hernandez. Wszedł w końcówce i trafił dwa razy. Tylu goli na wyjeździe Królewscy nie strzelili nawet w czasach Alfredo Di Stefano.

Juventus wciąż za mocny dla konkurencji. W sobotę wygrał 1:0 na San Siro z Milanem po bramce Carlosa Teveza i z kompletem punktów ustępuje w tabeli tylko Romie (2:0 z Cagliari). Argentyńczyk jest w świetnej formie, w ciągu tygodnia zdobył cztery gole. Debiutujący w Milanie Fernando Torres niczym się nie wyróżnił, grał 15 minut, dostał żółtą kartkę za faul na Giorgio Chiellinim.

– Po 3,5 roku pracy w Mediolanie nie mogę powiedzieć, że był to dla mnie zwykły mecz, ale nie traktowałem go też jako okazji do rewanżu – tłumaczył trener mistrzów Włoch Massimiliano Allegri, zwolniony w styczniu z Milanu. – Wciąż jestem związany z tym klubem, był on ważnym etapem w mojej karierze, ale teraz interesuje mnie tylko Juventus.

Przywrócenie blasku Milanowi to od kilku miesięcy zadanie Filippo Inzaghiego. Na razie za wcześnie, by powiedzieć, czy jego misja zakończy się sukcesem.

W Niemczech zadziwiać nie przestaje beniaminek z Paderborn. Dzięki zwycięstwu 2:0 nad Hannoverem 96 (cały mecz Artura Sobiecha) został w sobotę liderem Bundesligi. Na uwagę zasługuje zwłaszcza drugi gol zdobyty w doliczonym czasie przez Moritza Stoppelkampa po strzale z ponad 80 metrów do pustej bramki.

We wtorek Paderborn spotka się w Monachium z Bayernem. Pep Guardiola w weekend dał odpocząć swoim gwiazdom. W Hamburgu zabrakło Arjena Robbena i Francka Ribery'ego. Xabi Alonso, Mario Goetze i Robert Lewandowski weszli na boisko w drugiej połowie, ale drużynie pomóc nie zdążyli. Bayern zremisował 0:0.

Borussia Dortmund, już z Łukaszem Piszczkiem w składzie, przegrała w Moguncji 0:2, ale najgorszą wiadomością dla kibiców nie była porażka ani niewykorzystany przez Ciro Immobile rzut karny, tylko kolejna kontuzja w zespole. Henrich Mchitarjan przez miesiąc będzie leczył staw skokowy.

Arkadiusz Milik wrócił na ławkę Ajaksu, w niedzielnym meczu z Feyenoordem w Rotterdamie nie zagrał ani minuty. Ajax zwyciężył 1:0.

– To był fantastyczny spektakl – przyznał trener United Louis van Gaal. – Zaczęliśmy bardzo dobrze, strzeliliśmy piękne bramki, ale nie zrobiliśmy najważniejszego: nie wygraliśmy. Takie spotkania się jednak zdarzają. Pamiętam, że w moim pierwszym roku pracy w Barcelonie prowadziliśmy w jednym z meczów 3:0, ale w ostatnim kwadransie straciliśmy cztery gole i przegraliśmy.

W niedzielę van Gaal przeżył deja vu. Manchester United pół godziny przed końcem prowadził z beniaminkiem 3:1. Seria nieszczęść zaczęła się od dyskusyjnego rzutu karnego wykorzystanego przez gospodarzy. Potem była wyrównująca bramka Estebana Cambiasso, która dodała Leicester jeszcze więcej wiary, gol na 4:3, czerwona kartka dla 20-letniego obrońcy United Tylera Blacketta i kolejna jedenastka dla gospodarzy.

Pozostało jeszcze 80% artykułu
Piłka nożna
Gdzie w przyszłym sezonie zagra Łukasz Fabiański? Do Legii Warszawa na pewno nie wróci
Piłka nożna
Kamil Grosicki pożegna się z kadrą w Chorzowie
Piłka nożna
Czy Carlo Ancelotti odmieni reprezentację Brazylii
Piłka nożna
Xabi Alonso. Człowiek sukcesu nowym trenerem Realu Madryt
Piłka nożna
Ali posłał Legię na deski. Zmiana na szczycie tabeli Ekstraklasy