Sukces rodzi się po cichu

Arkadiusz Milik w krótkim czasie stał się jedną z najważniejszych postaci ?w kadrze Adama Nawałki.

Publikacja: 12.11.2014 01:00

Sukces rodzi się po cichu

Foto: Fotorzepa/Piotr Nowak

Napastnik przebywający na wypożyczeniu z Bayeru Leverkusen w Ajaksie Amsterdam w tym sezonie ma lepszy bilans niż sam Robert Lewandowski. Zawodnik Bayernu Monachium strzelił pięć goli w Bundeslidze, a po jednym trafieniu dorzucił w Lidze Mistrzów i Pucharze Niemiec. Milik oprócz pięciu bramek w Eredivisie może pochwalić się jeszcze ośmioma golami w meczach Pucharu Holandii. Owszem, trafienia te zaliczył w spotkaniach z drużynami amatorskimi, ale to i tak imponujący wyczyn. – Oczywiście to duża rzecz strzelić sześć goli w jednym meczu, ale nawet ja te bramki traktuję trochę z przymrużeniem oka – mówi „Rz" wyjątkowo twardo stąpający po ziemi Milik.

„Syn" Nawałki

Przed spotkaniem z Gibraltarem – rozpoczynającym eliminacje mistrzostw Europy 2016 – wielu wytykało Nawałce powołanie Milika. Napastnik miał wielkie problemy z miejscem w składzie Ajaxu, chociaż w sparingach zazwyczaj występował w podstawowej jedenastce. Po pierwszym spotkaniu w lidze rozczarowany jego postawą trener mistrza Holandii Frank De Boer posadził Polaka na ławce rezerwowych.

Nawałka był jednak nieugięty. Nie tylko pozostał  głuchy na utyskiwania ekspertów, że pozbawił reprezentację młodzieżową jej najskuteczniejszego napastnika przed arcyważnym meczem z Grecją (który ostatecznie nasza młodzież przegrała), to jeszcze uparł się do tego stopnia, że wystawił Milika w pierwszym składzie na mecz z Gibraltarem.

Po spotkaniach z Niemcami i Szkocją to jednak selekcjoner triumfuje. Milik w obu tych meczach strzelał gole i nikt już nie dyskutuje nie tylko nad sensem powoływania 20-latka, ale także nad taktyką gry z dwoma napastnikami.

Nawałkę i Milika łączą szczególne relacje. To właśnie obecny selekcjoner dał 17-letniemu napastnikowi szansę debiutu w lidze. W reprezentacji koledzy nazywają zawodnika Ajaxu „synem Nawałki". – Wiem, że niektórzy się śmieją, że jestem dzieckiem Nawałki. Ale nie dzieje się tak przez przypadek, jestem osobą, która nie odpuszcza, która zawsze walczy. Gdybym miał inny charakter, to na pewno nie mielibyśmy takiej relacji – zapewnia Milik, po czym dodaje. – To bardzo wymagająca osoba i szkoleniowiec. Bywa surowy.

Widać, że młody napastnik traktuje selekcjonera jak mentora. – Na pewno zdarzyło mi się wiele razy go zawieść. Wyrzuty sumienia pojawiały się po gorszych meczach albo po zmarnowanych sytuacjach. Jeszcze w Górniku, gdy coś takiego się zdarzyło, czekała mnie 15–20-minutowa rozmowa z trenerem. Teraz oczywiście ma na głowie całą reprezentację, nie może mi tyle czasu poświęcać. Ale często do mnie dzwoni, rozmawiamy o mojej sytuacji w klubie, a także o moich prywatnych sprawach – opowiada zawodnik Ajaxu.

Wszyscy się uczymy

Milik, pytany o moment przełomowy w tym sezonie po bezbarwnym początku, bez chwili wahania odpowiada: – Pewnie wszystkim wydaje się, że powiem: gol strzelony Niemcom. Oczywiście był bardzo ważny, ale momentem przełomowym było powołanie na mecz z Gibraltarem. Bardzo mi pomogły rozmowy z selekcjonerem, zmieniłem swoje nastawienie. Zwrócił mi uwagę na kilka detali – wspomina Milik. – Sukces rodzi się, gdy nikt nie patrzy. Wróciłem ze zgrupowania bardzo podbudowany i w następnym meczu ligowym zdobyłem dwa gole.

Były zawodnik Górnika Zabrze opowiada, że treningi w Holandii są inne od tych, które miał w Niemczech. – Tam było więcej biegania i taktyki. W Ajaksie można się poczuć trochę jak w szkole. W zespole jest tylu młodych piłkarzy, że wciąż wszyscy się tak naprawdę uczymy – opowiada. – Oczywiście teraz jest inaczej, bo gramy co trzy dni, więc treningi są lekkie i krótkie. Trwają godzinę, czasem godzinę i kwadrans. Podczas przygotowań mieliśmy jednak dużo zajęć specjalistycznych. Obrońcy trenowali osobno, napastnicy osobno.

Odpowiednie miejsce

Relacji z trenerem De Boerem nawet nie chce porównywać do tej, jaka go łączy z selekcjonerem Nawałką. – De Boer jest zdecydowanie bardziej skrytym i zamkniętym w sobie człowiekiem. Nie rozmawia tyle z piłkarzami. Za to więcej przekazuje na boisku.

W holenderskich mediach już pojawiły się informacje, że mistrz Holandii może skorzystać z prawa pierwokupu i za 2,5 mln euro pozyskać polskiego napastnika na stałe. Chociaż na początku sezonu niewiele na to wskazywało, okazuje się, że przejście do Amsterdamu było bardzo dobrym i mądrym ruchem. – Nie mam zbyt dużo porównania, ale wydaje mi się, że lepiej trafić nie mogłem. Leverkusen to oczywiście także wielki klub, gdzie dobrze pracują z młodzieżą, ale tam nie dostawałem tyle szans, co w Holandii. Oczywiście może teraz sytuacja byłaby inna, przecież gdy byłem w Bayerze, miałem tylko 18 lat, ale szczerze mówiąc, nie sądzę, by tak faktycznie było – kończy 12-krotny reprezentant.

Piłka nożna
Ekstraklasa czekała na taki przełom w Europie. Nie wolno tego zepsuć
Piłka nożna
Liga Konferencji. Legia pokonała Chelsea, miła niespodzianka w Londynie
Piłka nożna
Liga Konferencji. Jagiellonia się nie poddała, Betis krok od finału we Wrocławiu
Piłka nożna
Liga Mistrzów: Zamach na tron się powiódł, Europa czeka na nowego króla
Materiał Partnera
Konieczność transformacji energetycznej i rola samorządów
Piłka nożna
Liga Mistrzów. Real abdykował, znamy pary półfinałowe