Mecz toczył się zgodnie z przewidywaniami. Faworytem była Ghana i przebieg spotkania potwierdził tę tezę. Gwinea Równikowa, gospodarz turnieju i wróg publiczny numer jeden po kontrowersyjnym awansie do półfinału, do przerwy przegrywała już 0:2. W 75. minucie Andre Ayew zdobył trzeciego gola i stało się jasne, że to Ghana będzie rywalem Wybrzeża Kości Słoniowej.
Wydawało się, że w tym meczu nie wydarzy się już nic wartego uwagi. Trudno o bardziej mylny wniosek.
W 83. minucie na trybunach zaczęły się zamieszki, a kuriozum goniło kuriozum. Kibice Gwinei Równikowej zaczęli wybiegać na boisko. Ale chyba zorientowali się, że są u siebie, bo role bardzo szybko się odwróciły. Miejscowi fani przepędzili z trybun sympatyków Ghany.
Sędziowie przerwali spotkanie i czekali aż sytuacja się uspokoi. Kibice z Ghany mieli wrócić na swoje miejsca, ale każda próba wejścia na trybuny kończyła się atakiem kibiców Gwinei. Arbiter oczekiwał, aż przy boisku nie będzie już żadnych osób postronnych. Jednak było to pobożne życzenie. Sympatycy Ghany bali się zająć swoje miejscówki, bo miejscowi na to nie pozwalali.
Impas trwał. Przyleciał nawet śmigłowiec, który miał uspokoić rozjuszony tłum. Znudzeni kibice Gwinei Równikowej zaczęli wychodzić ze stadionu w Malabo. Zamieszki przeniosły się poza obiekt.