Reklama
Rozwiń

Wspólny, uczciwy biznes przyjaciół

Gdy ruszy Serie A, w Genui dopełni się piękna bajka o futbolowym Kopciuszku. Przeciw Sampdorii zagra Carpi.

Aktualizacja: 12.08.2015 14:48 Publikacja: 11.08.2015 21:00

Kamil Wilczek od nowego sezonu będzie piłkarzem FC Carpi

Kamil Wilczek od nowego sezonu będzie piłkarzem FC Carpi

Foto: YouTube

Korespondencja z Rzymu



Ten klub to dziecko pasji i ambicji miejscowych przedsiębiorców. Już się mówi o „modelu Carpi", klubu niskobudżetowego, który dobił się do Serie A siłą woli i entuzjazmu, wzorową organizacją, a nie mamoną.



Tego jeszcze włoski futbol nie widział. Do ekstraklasy z olbrzymią przewagą nad rywalami (15 punktów na sześć kolejek przed końcem rozgrywek) dostał się klubik z 70-tysięcznego Carpi pod Modeną, najbiedniejszy w Serie B, z budżetem zaledwie 4,5 mln euro, za to bez centa długu, stadionem na 4 tys. widzów, na który przychodziło średnio 2,7 tys. kibiców.



Najwięcej w ubiegłym sezonie klub zapłacił pochodzącemu z Nigerii napastnikowi Jerry'emu Mbakobu (22 lata, 14 bramek) – 100 tys. euro. Co prawda więcej zarobił brazylijski bramkarz Gabriel – 600 tys., ale z tego 570 tys. płacił mu właściciel karty AC Milan. Pół miliona euro rocznie dla piłkarza to w Serie A marne grosze, a w Serie B – wynagrodzenie standardowe.

Wiara i praca

Sensacja wywołana awansem Kopciuszka do Serie A była tak ogromna, że nad finansowo-społecznym fenomenem Carpi pochylił się z uwagą nawet dziennik włoskich biskupów „Avvenire", a na dodatek Radio Watykańskie. W świat poszły słowa biskupa miasteczka Francesco Caviny, który mówił: „By spełnić szalone marzenie, poświęcili wszystko. Pokazali, że to jednak wiara i praca, a nie pieniądz, góry przenoszą. Bardzo budujący przykład". Hierarcha nie miał na myśli tylko piłkarzy: „To też sukces naszej społecznej spójności i solidarności".

Mieszkańcy miasteczka twierdzą – trochę na wyrost – jesteśmy stolicą włoskiej mody. To w Carpi i okolicach swoje siedziby mają firmy, których nazwy męskim kibicom futbolu nie mówią wiele, ale kobietom co nieco: Gaudi, Marilena czy Blumarine. Projektują tu i produkują markowe ciuchy, torebki, buty i okulary przeciwsłoneczne. Gianguido Tarabani, dyrektor grupy Blufin sprzedającej swoje wyroby w ponad 700 butikach, w wywiadzie dla „Corriere dello Sport" powiedział: „W 2008 roku, my, z sektora mody, zebraliśmy się i postanowiliśmy wspólnie spróbować zrobić coś pięknego dla naszej miłości do futbolu. Nie było wśród nas żadnego multimilionera. Zainwestowaliśmy w FC Carpi swoje pieniądze, biznesową i futbolową wiedzę. Postanowiliśmy stworzyć coś, co funkcjonuje jak wspólny uczciwy biznes przyjaciół: przejrzyście, profesjonalnie, z pasją, ale też ogromnym szacunkiem dla pieniędzy i logiki biznesu". Prezes FC Carpi Claudio Caliumi powiedział: „Dmuchaliśmy i chuchaliśmy na naszą wątłą roślinkę. Podlewaliśmy i cieszyliśmy się, że tak nam sportowo rośnie".

Szybko jak nikt

W ciągu sześciu lat FC Carpi pokonało drogę z Serie D do A. Tak szybko nie udało się to nikomu we Włoszech. Gdy w sezonie 2013/2014 klub awansował do Serie B, zajął 12. miejsce. Wezwano więc na odsiecz wybitnego fachowca od awansów Fabrizio Castoriego (60 lat). Podczas długiej kariery ta sztuka udała mu się aż dziewięć razy. Castori („Nie potrzebuję panienek. Moi gracze muszą wypluwać płuca") pozbył się większości „senatorów", jak Włosi nazywają trzęsących szatnią starszych graczy, i postawił na młodych.

Jak gra Carpi Castoriego? Mierząc w bramkach – najlepsza w ubiegłym sezonie obrona w Serie B i drugi atak. Jeśli chodzi o posiadanie piłki – statystycznie byli przy niej w ciągu meczu najkrócej. Najczęściej przesiadywali na własnej połowie. Jeśli chodzi o liczbę podań – byli przedostatni. Były to jednak zabójcze podania prostopadłe, otwierające drogę do bramki. Jak podsumowała „Gazzetta dello Sport": „Rywale zagrażają często bramce Carpi, kontrolują grę, a po pół godzinie nie mogą zrozumieć, jakim sposobem muszą odrabiać stratę jednej bramki, potem dwóch, a często i trzech".

„Carpi diem"

Gdy 29 kwietnia po remisowym meczu z Bari u siebie Carpi zapewniło sobie awans, kibice skandowali „Carpi diem", a pod adresem Interu i Milanu: „San Siro – czekaj na nas i drżyj". Były też transparenty: „Castori! Prowadź nas na podbój Europy!".

To naturalnie zbyt wielkie oczekiwania, ale ci, którzy najlepiej potrafią docenić futbolowy sukces we Włoszech, prezesi klubów Serie A 22 maja podczas zebrania, gdy na salę wszedł ich nowy kolega Claudio Caliumi, wstali i przez minutę bili mu brawo.

Biznesmeni od mody i trener Castori zapowiadają walkę o każdą piędź murawy. Pozyskali nowego sponsora – fundusz inwestycyjny Azimut Holding (ćwierć miliarda euro zysku w ubiegłym roku). Carpi będzie rozgrywać swoje mecze w Serie A w odległej o 22 km Modenie, bo trybuny miejskiego stadionu mogące pomieścić 4 tys. widzów są jak na przepisy Serie A pięć razy za małe.

Sokół na drzewie

Klub powstał w 1909 r., gdy student Adolfo Fanconi otrzymał w prezencie angielską skórzaną futbolówkę. Herb (sokół siedzący na szczycie drzewa) nawiązuje do legendy powstania miasta. Ponoć król Longobardów Astolfo (data urodzenia nieznana, zmarł w 756 r.) lubił w tych okolicach polować z sokołem. Pewnego roku ukochany sokół nie wrócił. Król ślubował, że jeśli go odnajdzie, ufunduje w tym miejscu miasto i kościół pod wezwaniem Najświętszej Marii Panny. Odnalazł sokoła siedzącego na drzewie. Był to grab. Po łacinie carpinus, po włosku carpino. Więc król pobudował Carpi.

Klub od początku istnienia ma miłe polskiemu sercu barwy: biało-czerwone. Co więcej, w tym sezonie piłkarzem drużyny będzie Kamil Wilczek (27 lat), napastnik Piasta Gliwice, król strzelców ekstraklasy ostatniego sezonu. Wystąpił już w trzech towarzyskich meczach i w ciągu 135 minut gry zdobył pięć bramek. Jeśli chodzi o piłkarzy szeroko na świecie znanych, bramki Carpi będzie bronił Serb Żeljko Brkić. Może uda się sprowadzić grającego teraz w Chinach mistrza świata Alberto Gilardino i Marco Borriello (m.in. Milan, Juventus, Roma). W Carpi nasz Wilczek nie powinien czuć się samotnie. Mieszka tam bowiem 203 Polaków.

Korespondencja z Rzymu

Ten klub to dziecko pasji i ambicji miejscowych przedsiębiorców. Już się mówi o „modelu Carpi", klubu niskobudżetowego, który dobił się do Serie A siłą woli i entuzjazmu, wzorową organizacją, a nie mamoną.

Pozostało jeszcze 96% artykułu
Piłka nożna
Żegluga bez celu. Michał Probierz przegranym roku w polskiej piłce
Piłka nożna
Koniec trudnego roku Roberta Lewandowskiego. Czas odzyskać spokój i pewność siebie
Piłka nożna
Pokaz siły Liverpoolu. Mohamed Salah znów przeszedł do historii
Piłka nożna
Real odpalił fajerwerki na koniec roku. Pokonał Sevillę 4:2
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Piłka nożna
Atletico gra do końca, zepsute święta Barcelony
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku