Kevin najdroższy, Ronaldo i Messi bez goli

Transferowy hit: Belg Kevin De Bruyne piłkarzem City.

Aktualizacja: 30.08.2015 19:58 Publikacja: 30.08.2015 19:38

Kevin De Bruyne według różnych źródeł kosztował między 70 a 80 mln euro

Kevin De Bruyne według różnych źródeł kosztował między 70 a 80 mln euro

Foto: PAP/EPA

O tej transakcji mówiło się od kilku tygodni, ale oficjalna informacja pojawiła się dopiero w niedzielne popołudnie. Kevin De Bruyne, najlepszy zawodnik Bundesligi w ubiegłym sezonie, opuszcza Wolfsburg i wyjeżdża do Manchesteru. Podpisał sześcioletni kontrakt, został najdroższym piłkarzem tego lata i jednym z dziesięciu najdroższych w historii futbolu. Według różnych źródeł kosztował między 70 a 80 mln euro.

Przyjście 24-letniego Belga, na którego talencie nie poznał się w Chelsea Jose Mourinho („dziecko nieprzygotowane do rywalizacji"), oznacza, że szejkowie wydali już na transfery ponad 200 mln euro. Manchester City jest jedynym zespołem Premiership, który nie stracił jeszcze ani punktu, ani bramki (ostatnio 2:0 z Watford). A konkurenci do tytułu znów tracą dystans: Chelsea przegrała 1:2 z Crystal Palace, Manchester United tyle samo ze Swansea Łukasza Fabiańskiego.

Po sprzedaży De Bruyne Wolfsburg wybrał się na zakupy (okno w Niemczech zamyka się dzisiaj o 18). Sprowadził z Bayernu brazylijskiego stopera Dantego, może do drużyny dołączy też Julian Draxler z Schalke.

W Monachium nadal wzmacniają skrzydła – po Douglasie Coście przyszedł 19-letni Francuz Kingsley Coman, wypożyczony z Juventusu. Bayern pokonał w sobotę Bayer 3:0 (Robert Lewandowski tym razem bez gola), ale wciąż ustępuje gorszym bilansem bramkowym Borussii Dortmund (3:1 z Herthą). Wracający po kontuzji Łukasz Piszczek wszedł na boisko dopiero w końcówce, coraz głośniej o odejściu Jakuba Błaszczykowskiego do Stuttgartu. Ciężkie chwile przeżywa tam Przemysław Tytoń: trzeci mecz w Bundeslidze, trzecia porażka (1:4 z Eintrachtem), do tego kolejny rzut karny obciążający jego konto i czerwona kartka.

Barcelona w drugim spotkaniu z rzędu nie straciła bramki (1:0 z Malagą), ale strzelanie w lidze przychodzi jej na razie z trudem. W sobotni wieczór na Camp Nou trio Messi – Suarez – Neymar, postrach każdej defensywy, wyręczył Thomas Vermaelen.

– Nawet nie wiem, jak cieszyć się z tego gola, bo zdarza mi się to tak rzadko – powiedział szczerze obrońca. W Katalonii zdarzyło się po raz pierwszy – przez cały ubiegły sezon Belg leczył kontuzje.

Mistrz Hiszpanii, choć rozkręca się powoli, na reprezentacyjną przerwę schodzi z dwupunktową przewagą nad Realem. Obawy kibiców, że Królewscy pod wodzą Rafy Beniteza zapomnieli, jak zdobywa się bramki, rozwiała częściowo wysoka wygrana z Betisem (5:0). James Rodriguez pokazał, dlaczego nie można zostawiać go na ławce: asysta przy pierwszej z dwóch bramek Garetha Bale'a, piękne trafienie z rzutu wolnego, gol przewrotką. Komentarz wydaje się zbędny.

Rywalizacja Leo Messiego z Cristiano Ronaldo przypomina na razie wyścig żółwi – po dwóch kolejkach przy ich nazwiskach widnieje okrągłe zero.

We Włoszech wydarzeniem soboty było pierwsze zwycięstwo Milanu (2:1 nad Empoli). Zapewnili je kupieni latem Carlos Bacca i Luiz Adriano (wykorzystał błąd Łukasza Skorupskiego, który minął się z piłką), ale nawet Sinisa Mihajlović przyznał, że nie były to zasłużone punkty. – Od ostatniego sezonu nic się nie zmieniło, wciąż w grze zespołu jest zbyt dużo strachu. Musimy popracować nad psychiką – mówił trener Milanu.

Piłka nożna
Wielka gra o finał Ligi Mistrzów. Barcelona nie zlekceważy Interu
Piłka nożna
Liga Mistrzów. Paris Saint-Germain bliżej spełnienia marzeń o finale
Piłka nożna
Bodo/Glimt. Wyrzut sumienia polskich klubów
Piłka nożna
Czas na półfinały Ligi Mistrzów. Arsenal robi wyjątkowe rzeczy
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Piłka nożna
Robert Lewandowski wśród najlepszych strzelców w historii. Pelé w zasięgu Polaka