– Z San Marino mogłaby zagrać nawet nasza reprezentacja krykieta – zażartował jeszcze przed meczem w Serravalle Roy Hodgson. Trener rywali poczuł się tymi słowami urażony, ale w sobotni wieczór mógł tylko bezradnie rozkładać ręce po kolejnych traconych bramkach. Było ich w sumie sześć: zaczął Wayne Rooney z rzutu karnego, skończył Theo Walcott.
Komplet punktów, pewny awans, wyrównany przez Rooneya po prawie pół wieku strzelecki rekord Bobby'ego Charltona (49 goli w kadrze). – Jestem dumny, zamieniłbym jednak to wszystko na złoto mistrzostw Europy – mówi napastnik Manchesteru United. – Mam wielki szacunek do Charltona. Wspiera mnie, od kiedy przyszedłem na Old Trafford, daje mi rady, odwiedza w szatni. Chyba jestem jedyną osobą, która bijąc jego rekord, nie sprawi mu przykrości.