Mecz 1/16 finału Ligi Europejskiej rozgrywany w Stambule był od początku traktowany jako mecz wysokiego ryzyka w związku z konfliktem rosyjsko-tureckim zapoczątkowanym przez strącenie przez tureckie lotnictwo rosyjskiego bombowca w listopadzie 2015 roku.
Na boisku lepsi okazali się Turcy (drużyna ze Stambułu wygrała 2:0). Po meczu doszło jednak do demonstracji politycznej jednego z piłkarzy. Dmitrij Tarasow zdjął meczową koszulkę, pod którą ukrywał drugą - z podobizną Władimira Putina i hasłem "Putin - najbardziej uprzejmy prezydent".
Europejska Unia Piłkarska (UEFA) wszczęła już postępowanie dyscyplinarne przeciwko piłkarzowi
- To jest mój prezydent. Szanuję go i zdecydowałem się w ten sposób wyrazić swoje wsparcie. Na podkoszulce napisane było wszystko, co chciałem wyrazić - skomentował cały incydent Tarasow. Rosjaninowi grozi teraz nawet wykluczenie na 10 meczów, a karę może ponieść także moskiewski klub.
Zachowanie Tarasowa skrytykował m.in. wiceprzewodniczący Dumy Państwowej Igor Lebiediew. - Patriotyzmu nie okazuje się na koszulce. 3:0 w rewanżu z Fenerbahce - to byłby największy przejaw patriotyzmu, po którym kibice sami zanieśliby Tarasowowa ze stadionu do miasta - stwierdził.