Reklama
Rozwiń

Boniek: Infantino oznacza zmiany

O swoim znajomym – Giannim Infantino, o finansowej bańce w klubach, która wkrótce pęknie i płatnościach Michela Platiniego, mówi Zbigniew Boniek.

Aktualizacja: 03.03.2016 11:49 Publikacja: 02.03.2016 18:34

Zbigniew Boniek

Zbigniew Boniek

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński

Rzeczpospolita: Nowym prezydentem FIFA został sekretarz generalny UEFA, pański dobry znajomy, Gianni Infantino. Co to znaczy dla FIFA, czy wybór Szwajcara cokolwiek zmieni?

Zbigniew Boniek: Zmieni, i to bardzo dużo. Już sam fakt, że Infantino został prezydentem, o 180 stopni zmienia wizerunek FIFA. Nie będzie już w światowej federacji miejsca na układy i układziki, które przez lata odgrywały ważną rolę. Gianni jest inteligentnym, obytym w świecie facetem, który od dawna zarządza piłką. Z każdym jest w stanie się dogadać, bo płynnie mówi w siedmiu językach. Jestem przekonany, że to najlepszy z możliwych wyborów. Oczywiście nam, jako PZPN, wybór Infantino życia specjalnie nie zmieni. Ale możemy być usatysfakcjonowani, że człowiek, na którego jako federacja postawiliśmy, będzie zmieniał FIFA. Chociaż nie ukrywam, że pewne zapisy wciąż mnie niepokoją.

Jakie zapisy?

Na przykład sposób powoływania członków nowo utworzonej Rady FIFA. Każda kontynentalna konfederacja automatycznie ma w niej swoich przedstawicieli, UEFA wyśle tam dziewięć osób. Tymczasem nie wszystkie kontynentalne konfederacje działają jak UEFA. Przecież te kolejne aresztowania szwajcarskiej prokuratury i FBI dotyczyły ludzi z Afryki czy ze strefy CONCACAF (Konfederacja Ameryki Północnej, Środkowej i Karaibów – przyp. red.). Pytanie, jak będzie wyglądała procedura weryfikacyjna członków Rady FIFA. To jest pewne niebezpieczeństwo. Poza tym solidarity payment, z którym walczę już od kilku lat. FIFA mnie za tę walkę już trącała, ale starałem się nie odpowiadać.

Solidarity payment, czyli?

Ekwiwalent za wyszkolenie płacony małym klubom, które wychowały piłkarzy. W latach 2011 i 2012 dokonano na świecie transferów za 5 miliardów euro. To znaczy, że 250 milionów powinno zostać rozdysponowane wśród klubów, które wyszkoliły zawodników. Z oficjalnych raportów wynika, że na ich konta trafiło zaledwie 48 milionów. Ponad 200 milionów gdzieś zaginęło. Tymczasem to powinno się odbywać przez krajowe federacje. Co to dla nas za problem, żeby w przypadku np. transferu Roberta Lewandowskiego do Realu Madryt przelać kilka milionów euro Varsovii. Tymczasem FIFA nie chciała tego nigdy wypuścić z rąk.

Pan jest z obozu Infantino, więc może być panu niezręcznie odpowiedzieć, ale czy nie obawia się pan, że pomysł Szwajcara na rozwój futbolu to wyłącznie dalsza komercjalizacja?

Panie redaktorze, raz na zawsze umówmy się co do jednego: nie jestem z niczyjego obozu, dlatego dobrze sypiam. Komercjalizacja? Tak chyba się kształtuje przyszłość piłki. Ale wydaje mi się, że nie można wszystkiego przekreślać od razu, odrzucać jako złe. Myślę, że Infantino da się przekonać i FIFA w końcu zacznie korzystać z pomocy technologicznej dla sędziów. To krok w dobrą stronę, chociaż równocześnie zapewniam, że to nie wyeliminuje wszystkich błędów sędziowskich. Wciąż, nawet mimo zapisu wideo, będą się przytrafiały pomyłki i kontrowersje. Natomiast co do jego zapowiedzi powiększenia mundialu do 40 drużyn, byłbym sceptyczny, czy to faktycznie zostanie wprowadzone w życie.

Ja natomiast uważam, że z tej kiełbasy wyborczej będzie się musiał rozliczyć...

Zobaczymy, nie byłbym wcale taki pewien. Oczywiście 40 zespołów na mistrzostwach świata to komercjalizacja piłki w czystym sensie. Chodzi o sprzedaż praw telewizyjnych do kolejnych krajów, praw marketingowych itd. W tym po prostu są pieniądze. Ale problem komercjalizacji jest zdecydowanie większy na poziomie klubowym. Przecież ta bańka niedługo pęknie, gdy piłkarze będą zarabiać po 100 milionów euro rocznie, a w tę stronę wszystko zmierza. Kluby mają cztery źródła dochodów: marketing, merchandising, transfery i bilety. Nowych nie będzie, a budżety w niektórych klubach już się ledwie dopinają.

A co z raportem Garcii – utajnionym przez poprzednie władze FIFA dokumencie, który prawdopodobnie wskazuje, że mistrzostwa świata w Katarze i Rosji zostały kupione za łapówki. Infantino zapowiedział jego publikację. To może być gigantyczny kłopot dla FIFA. Ujawnią dokument i co? Odwołają mistrzostwa? Przeniosą? Czy nic nie zrobią?

Jeśli Infantino zapowiedział publikację, to ten raport ujrzy światło dzienne. Faktycznie może to być początek czegoś większego. Bo nie wyobrażam sobie, by mogło dojść do rozegrania turnieju, jeśli czarno na białym zostanie udowodnione, że został kupiony za łapówki. To będzie test dla nowej FIFA i nowego prezydenta.

Czuć było w Zurychu, że to przełomowy czas?

Widać było po wielu ludziach, że zmiany są nieuchronne. W samej FIFA też są oczywiście podziały, a rywalizacja między szejkiem Salmanem a Infantino była bardzo wyrównana. Przecież w pierwszej turze to szejk wygrał 88:85. Ale to już chyba koniec dziwnych powiązań, czasy Blattera się skończyły. A przecież to na niego zawsze głosowała cała Afryka czy strefa CONCACAF. Im biedniejsza i mniejsza federacja, tym bardziej popierała Blattera. Dlaczego? Tego się można tylko domyślać, ale głośno powiedzieć nie można.

Co teraz będzie z UEFA? Trzeba wybrać nowego prezydenta...

Będzie ciekawie, i to nawet bardziej, niż wielu się spodziewa. Zawieszenie Michela Platiniego było decyzją polityczną. Pieniądze należały mu się za pracę, jaką wykonywał dla FIFA. Gdyby nie to, że zgłosił się jako kandydat na prezydenta, to z pewnością do dziś nikt by się tą płatnością nie zajął...

Być może, ale wątpliwości budzi fakt, że przelew nastąpił dziewięć lat po tym, gdy Platini zakończył pracę, i tuż przed wyborami, w których miał być kontrkandydatem Blattera. Okoliczności są podejrzane...

Słucham tego, co pan mówi, i nie przesądzam. Może pan ma rację. Natomiast na razie Michel jest prezydentem UEFA, ale zawieszonym. My wszyscy wierzymy, że oczyści swoje imię i to on będzie wręczał puchar zwycięzcy Euro 2016. Platini ma jeszcze jedną instancję odwoławczą – Trybunał Arbitrażowy ds. Sportu. Wierzę, że się oczyści. A jeśli nie, to po Euro trzeba będzie zorganizować nowe wybory.

Będzie pan jednym z kandydatów?

Na tę chwilę absolutnie mnie to nie interesuje.

—rozmawiał Piotr Żelazny

Rzeczpospolita: Nowym prezydentem FIFA został sekretarz generalny UEFA, pański dobry znajomy, Gianni Infantino. Co to znaczy dla FIFA, czy wybór Szwajcara cokolwiek zmieni?

Zbigniew Boniek: Zmieni, i to bardzo dużo. Już sam fakt, że Infantino został prezydentem, o 180 stopni zmienia wizerunek FIFA. Nie będzie już w światowej federacji miejsca na układy i układziki, które przez lata odgrywały ważną rolę. Gianni jest inteligentnym, obytym w świecie facetem, który od dawna zarządza piłką. Z każdym jest w stanie się dogadać, bo płynnie mówi w siedmiu językach. Jestem przekonany, że to najlepszy z możliwych wyborów. Oczywiście nam, jako PZPN, wybór Infantino życia specjalnie nie zmieni. Ale możemy być usatysfakcjonowani, że człowiek, na którego jako federacja postawiliśmy, będzie zmieniał FIFA. Chociaż nie ukrywam, że pewne zapisy wciąż mnie niepokoją.

Pozostało jeszcze 86% artykułu
Piłka nożna
Żegluga bez celu. Michał Probierz przegranym roku w polskiej piłce
Piłka nożna
Koniec trudnego roku Roberta Lewandowskiego. Czas odzyskać spokój i pewność siebie
Piłka nożna
Pokaz siły Liverpoolu. Mohamed Salah znów przeszedł do historii
Piłka nożna
Real odpalił fajerwerki na koniec roku. Pokonał Sevillę 4:2
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Piłka nożna
Atletico gra do końca, zepsute święta Barcelony
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku