AfD, której Gauland jest wiceprezesem, urosła w ostatnim czasie właśnie na antyimigranckich nastrojach. Gauland wiedział, w kogo uderzyć. Boateng to symbol nowoczesnych Niemiec, ich uosobienie, takie samo jak mający tureckie korzenie Mesut Oezil czy pochodzący z Polski Lukas Podolski. Losy każdego z nich splotły się w Niemczech. Choć deklarują, że są przywiązani do swoich drugich ojczyzn, to występują pod jedną niemiecką flagą. Historia Boatenga jest tym bardziej wyjątkowa, bo wymyka się schematom i nie mieści się w obrazie świata, który próbuje się zamknąć w czarno-białej ramce.
Boateng jest synem Ghańczyka i Niemki. Jego ojciec Prince, tak jak tysiące imigrantów, przyjechał tu za chlebem i nauką. Jerome dorastał bez niego, wychowywała go matka. Mieszkali w zachodnim Berlinie w dzielnicy Charlottenburg, będącej mieszanką narodowości.
Pierwszy czarnoskóry kapitan
– Na podwórku było mnóstwo dzieciaków takich jak ja. Miałem przyjaciół, których rodzice byli rdzennymi mieszkańcami Berlina, ale i takich, którzy – jak mój ojciec – przyjechali tu szukać lepszego świata. Tam ukształtował się mój charakter – wspominał. Tam też dowiedział się, czym jest rasizm. – Kiedyś jeden ze starszych kolegów nazwał mnie, chyba z sympatią, małym czarnuchem. Miałem dziesięć lat. Popłakałem się i pobiegłem do mamy. Ze spokojem i zrozumieniem wytłumaczyła mi, że mam prawo być dumny z koloru swojej skóry, że przez tego, kto to powiedział, przemawia zawiść. Gdy dotarło to do mnie, poczułem się lekko – tłumaczył po latach.
W tym samym mieście, ale w innych jego dzielnicach, wychowywali się jego dwaj przyrodni bracia, George i Kevin-Prince. Z czasem ich drogi rozeszły się w zupełnie inne strony. George, najstarszy z braci, wylądował w więzieniu, przestał grać w piłkę, a po wyjściu zajął się nagrywaniem muzyki. Kevin-Prince po tym, gdy wyrzucono go z młodzieżowej kadry, pogniewał się na Niemcy i wybrał występy dla rodzinnego kraju ojca. Obaj zagrali zresztą przeciwko sobie – podczas mundialu w RPA. To był pierwszy taki przypadek w futbolu.
Równie ważnym momentem był gest, który wykonał wobec niego Loew przed kilkoma laty, pod nieobecność lidera zespołu Bastiana Schweinsteigera. Boateng stał się pierwszym czarnoskórym kapitanem narodowej drużyny Niemiec. – To wielki honor, zwłaszcza biorąc pod uwagę kolor mojej skóry, ważny sygnał dla mojego kraju, ale i całego świata. Być może mieszkańcy innych krajów spojrzą na naszą reprezentację i zobaczą, że są w niej wymieszane narodowości, kapitan jest czarny, ale wciąż może ona tworzyć jedność – mówił.
Niedawną wypowiedź Gaulanda szybko w Niemczech potępiono. – To było złośliwe i smutne – powiedział rzecznik niemieckiego rządu Steffen Seifert. Zareagowali też inni. Bayern zaprosił uchodźców na swój trening, a kibice na trybunach wyrażali poparcie dla Boatenga i imigrantów. – Widziałem transparenty, myślę, że to najlepsza odpowiedź – powiedział Boateng.