Nie było ważniejszego meczu w ten weekend niż derby Manchesteru. Spotkanie między United a City zawsze jest klasykiem, ale w tym sezonie urosło do rangi wydarzenia roku w Anglii. Wygrało City 2:1.
O Jose Mourinho (United) i Pepie Guardioli (City) powstały setki artykułów, prac naukowych i książek. O ich wspólnych korzeniach, przyjaźni, która z czasem przerodziła się w przyjaźń szorstką, a potem w niechęć, manifestowaną szczególnie przez Portugalczyka.
Można było odnieść wrażenie, jakby piłkarze byli tylko nieznaczącym dodatkiem a o wyniku derbów Manchesteru miał zadecydować pojedynek między trenerami.
Według Mourinho o wyniku 2:1 dla gości zza miedzy zadecydowały jednak (aż trudno się powstrzymać przed dodaniem „jak zwykle") błędy sędziego Marka Clattenburga. Portugalczyk nigdy po przegranym meczu nie widzi swoich błędów, doskonale za to znajduje usprawiedliwienia. Mourinho twierdził, że sędzia nie podyktował dla jego drużyny dwóch rzutów karnych. O tym, że wystawił w środku pola duet Paul Pogba – Marouane Fellaini, który był niemiłosiernie ogrywany przez poruszających się zgodnie z zaleceniem Guardioli między strefami Davidem Silvą i Kevinem De Bruyne, już nie wspomniał.
To właśnie drugi z wymienionych pomocników – rudowłosy Belg był najlepszym zawodnikiem meczu na Old Trafford. Nie tylko strzelił pierwszego gola, ale to właśnie jego inteligentne poruszanie się po boisku powodowało, że gospodarze mieli kłopoty. A Mourinho nie potrafił na taką zagrywkę odpowiedzieć.