We wtorek Legia gra w Lizbonie ze Sportingiem w drugim grupowym meczu Ligi Mistrzów. Wcześniej – w piątek – w Krakowie zmierzy się z ostatnią w tabeli i przechodzącą równie trudne chwile Wisłą. W pierwszym z tych meczów drużynę poprowadzi jeden z dotychczasowych asystentów zwolnionego Besnika Hasiego – inny wieloletni piłkarz Legii Aleksandar Vuković.
Serb, który w Polsce mieszka od 15 lat, nie ma odpowiedniej licencji, by móc trenować drużynę przez dłuższy okres. Zresztą jego czas prawdopodobnie dopiero nadejdzie, Vuković wciąż jeszcze na trenera się uczy. Na razie ma tylko rozbity zespół wziąć w garść i nie dopuścić do porażki z najgorszą drużyną w ekstraklasie.
Znacznie poważniejsze zadanie czekać będzie Magierę, którego debiut niemal na pewno przypadnie w Lizbonie w meczu Champions League. Oczywiście w przypadku porażki nikt pretensji do niego miał nie będzie. Sporting w pierwszej kolejce LM dość zaskakująco prowadził z Realem w Madrycie do 89. minuty, ale mecz przegrał 1:2.
Magiera wciąż jeszcze jest szkoleniowcem lidera I ligi, Zagłębia Sosnowiec. W dziewięciu meczach prowadzony przez niego zespół nie przegrał ani razu. Były kapitan reprezentacji młodzieżowej jest jednak emocjonalnie bardzo mocno związany z Legią, a prowadzenie klubu z Warszawy pozostaje oczywiście jego marzeniem, mimo że za kadencji Henninga Berga pożegnał się z klubem w przykrych okolicznościach. Prezes Bogusław Leśnodorski jednak kilka razy podkreślał – także po odejściu Magiery – że jest to jego wymarzony kandydat na trenera, a jedyne, czego mu potrzeba, to doświadczenie w pracy z seniorami.
Zagłębie nie powinno robić problemu, ponieważ jest to niemal filialny klub Legii – grają w nim zawodnicy z Warszawy, którym Legia wciąż płaci pensje. Jak można zresztą wyczytać między wierszami, mistrz Polski nie zostawi Zagłębia na lodzie, i szkoleniowiec, który obejmie zespół w Sosnowcu, także będzie z Legii.