Reklama
Rozwiń

Kamil Glik po meczu Polska-Dania

Kamil Glik o meczu z Danią, kontuzji, z którą gra od miesięcy i golach samobójczych

Publikacja: 09.10.2016 00:29

Kamil Glik po meczu Polska-Dania

Foto: Fotorzepa/Bartosz Jankowski

Dania była bardzo wymagającym rywalem, a mecz był trudny.

Bardzo. Dania jest drużyną, która będzie walczyć o pierwsze miejsce w tej grupie i na pewno będzie walczyć do końca o awans. Ma kilku bardzo dobrych zawodników. A dla nas to zwycięstwo jest jeszcze ważniejsze, po tym nieudanym spotkaniu w Kazachstanie. Na przetarcie. Kamień wszystkim nam spadł z serca. We wtorek mam nadzieję, że zrobimy kolejny ważny krok w kierunku mistrzostw świata.

Jak z pana perspektywy wyglądał ten gol samobójczy?

Cóż, zdarzają się takie sytuacje, dla mnie nie jest to jednak wyznacznikiem żadnym. Ani bramki, które zdobywam dla naszej drużyny, ani ewentualne samobóje. Jestem obrońcą i moim podstawowym zadaniem jest bronić, z tego jestem rozliczany. Zdarza się, to nie pierwszy mój samobój, i podejrzewam, że niestety nie ostatni. Nie tacy zawodnicy jak Glik strzelali do własnej bramki, w ważniejszych meczach, w wielkich imprezach. Cóż, trudno, stało się.

Pojawiły się informacje, że grał pan dziś na proszkach przeciwbólowych. Że ma pan problemy z więzadłami.

Ale to się dzieje już od dłuższego czasu. Mam zerwane więzadła krzyżowe tylne...

Zerwane?

Tak, zerwane. Byłem dwa dni temu na rezonansie magnetycznym i potwierdziło się, że są zerwane. Ale to kontuzja, z którą gram już od dłuższego czasu, także nie jest żadnym alibi dla mojego dzisiejszego słabszego występu.

Jak to będzie teraz wyglądać? Będzie się pan musiał położyć na stół operacyjny w najbliższym czasie? Czy chce pan dociągnąć do zimy?

Do końca kariery chcę z tym dociągnąć... To nie jest sytuacja, która trwa od tygodnia czy dwóch, ale bardziej od kilku miesięcy. Ostatnio faktycznie, prawdopodobnie przez to nagromadzenie liczny meczów, zaczęło mi trochę bardziej dokuczać. Ale dopóki nie przeszkadza mi bardzo w grze, dopóki mogę chodzić, będę zz tym urazem grał.

Jak pan ocenia występ Thiago Cionka?

Dobry mecz Thiago rozegrał. Nie przytrafiły mu się żadne większe błędy, był bardzo pewnym punktem obrony. Fajnie, że w tak ważnym i trudnym momencie wszedł do zespołu, pokazał charakter.

Widzieliście wynik meczu Armenii, która przegrała 0:5 z Rumunią? We wtorek będzie ostre strzelanie?

Z tego, co wiem, to mecz w Armenii ułożył się bardzo dziwnie. Szybko Ormianie dostali czerwoną kartkę, rzut karny, za chwilę padł gol na 2:0 dla Rumunii. Mecz meczowi nierówny, więc nie jest to żaden punkt odniesienia. Czeka nas we wtorek ważne spotkanie i podejdziemy do niego maksymalnie skoncentrowani. W naszym przypadku nie ma łatwych meczów. Jeśli podejdziemy do niego w pełni przygotowani i na pełnej koncentracji, to oczywiście może się okazać, że będzie to dla nas łatwe spotkanie. Ale nie możemy podejść do tego meczu na zbytnim luzie, bo może się skończyć drogą przez mękę.

Mało czasu na odpoczynek macie.

Trzy dni, ale Ormianie są w jeszcze gorszej sytuacji, bo też grali w sobotę, a jeszcze czeka ich podróż. W niedzielę analiza i odpoczynek, w poniedziałek rozruch i lekki trening, a we wtorek mecz. Ale myślę, że większość z nas jest już przyzwyczajona, ze gramy co trzy dni.

— notował Piotr Żelazny

Piłka nożna
Żegluga bez celu. Michał Probierz przegranym roku w polskiej piłce
Piłka nożna
Koniec trudnego roku Roberta Lewandowskiego. Czas odzyskać spokój i pewność siebie
Piłka nożna
Pokaz siły Liverpoolu. Mohamed Salah znów przeszedł do historii
Piłka nożna
Real odpalił fajerwerki na koniec roku. Pokonał Sevillę 4:2
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Piłka nożna
Atletico gra do końca, zepsute święta Barcelony
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku