Ligi zagraniczne: Mourinho coraz mniej wyjątkowy

Chelsea rozbiła 4:0 Manchester United. Milan lepszy od Juventusu. We Francji dwa gole Kamila Grosickiego.

Aktualizacja: 23.10.2016 22:16 Publikacja: 23.10.2016 20:07

Ligi zagraniczne: Mourinho coraz mniej wyjątkowy

Foto: AFP

– Roman Abramowicz nigdy nie był moim przyjacielem – opowiadał przed szlagierem na Stamford Bridge Jose Mourinho. Portugalczyk, zwolniony w grudniu ubiegłego roku po raz drugi przez rosyjskiego właściciela Chelsea, przyjechał do Londynu z jasno określonym celem: zagrać na nosie byłemu pracodawcy.

Ledwo jednak usiadł na ławce gości, a United otrzymali pierwszy cios. Błąd w komunikacji obrońców z Davidem de Geą już po 30 sekundach wykorzystał z zimną krwią Pedro. Gdy Gary Cahill podwyższył na 2:0, Czerwone Diabły zachwiały się na nogach, ale na deski posłali je dopiero w drugiej połowie Eden Hazard i N'Golo Kante.

– Jeśli nie będę zdobywał tytułów w Manchesterze, możecie przestać mnie nazywać The Special One – powiedział nieopatrznie przed meczem Mourinho. Z taką grą jak w niedzielę o trofea będzie ciężko.

Emocjonalną huśtawkę zafundowali swoim kibicom piłkarze Valencii i Barcelony (2:3). Kontuzja Andresa Iniesty, szybkie prowadzenie Barcelony, potem dwie bramki gospodarzy, wyrównanie Luisa Suareza i wreszcie rzut karny na wagę trzech punktów wykorzystany przez Leo Messiego w doliczonym czasie, po którym w stronę świętujących Katalończyków poleciały z trybun butelki (jedna z nich uderzyła Neymara).

Atmosferę podgrzał słabo niestety spisujący się arbiter. – Kiedy Undiano Mallenco obejrzy ten mecz, będzie mu wstyd. W Hiszpanii nie ma miejsca na takie sędziowanie – denerwował się dyrektor sportowy Valencii Jesus Garcia Pitarch. Karny dla Barcelony był bezdyskusyjny, wątpliwości wzbudziło zachowanie Suareza, który przy trafieniu Messiego na 1:0 był na spalonym i zasłaniał bramkarzowi pole widzenia.

W podobnej sytuacji sędziowie nie uznali w sobotę gola Miralema Pjanicia dla Juventusu (tam przeszkadzać miał w interwencji Leonardo Bonucci). Klasyk Serie A przyniósł pierwsze od 2012 roku zwycięstwo Milanu nad Juve (1:0).

Bohaterami Mediolanu zostali dwaj wychowankowie: 18-letni Manuel Locatelli strzelił pięknego gola („to niewiarygodne, pokonałem Gianluigiego Buffona, najlepszego bramkarza na świecie" – cieszył się później), a rok młodszy Gianluigi Donnarumma bronił jak natchniony. Tylko dwa punkty straty do Juventusu zwiastują ciekawą jesień.

Z polskiego punktu widzenia najbardziej cieszy forma Kamila Grosickiego. Znów potwierdził on, że świetnie wywiązuje się z roli dżokera. Jego wejście odmieniło wyjazdowy mecz z Nantes (2:1). Pierwszego gola Grosicki zdobył już po siedmiu minutach, drugiego – kwadrans przed końcem. Obydwa po bliźniaczo podobnych akcjach i asystach Kameruńczyka Paula-Georgesa Ntepa. „To był miły wieczór" – skomentował swój występ Polak.

Słodko-gorzki wieczór przeżył natomiast w sobotę Robert Lewandowski, bo choć Bayern przełamał wreszcie złą serię i po ponad dwóch latach znalazł sposób na Borussię Moenchengladbach (2:0), polski napastnik ponownie nie trafił do bramki i w klasyfikacji strzelców Bundesligi spadł poza podium. Wyprzedzają go Anthony Modeste z FC Koeln (8 goli), Pierre-Emerick Aubameyang z Dortmundu (7) i Vedad Ibisević z Herthy (6). Przy nazwisku Lewandowskiego od miesiąca widnieje niezmiennie liczba 5.

Piłka nożna
Klęska polskiej młodzieżówki. Najgorszy występ w mistrzostwach Europy do lat 21
Piłka nożna
Gareth Southgate też chętny. Zagraniczni trenerzy wysyłają CV do PZPN
Piłka nożna
Nowy selekcjoner reprezentacji Polski. Do PZPN zgłosił się nawet Miroslav Klose
Piłka nożna
Dyrektor Orlenu dla "Rzeczpospolitej": Nie komentujemy wydarzeń w PZPN
Materiał Promocyjny
Bank Pekao nagrodzony w konkursie The Drum Awards for Marketing EMEA za działania w Fortnite
Piłka nożna
Drzwi na mundial szeroko otwarte. Zagrają nawet Jordania i Uzbekistan