W pierwszej połowie kibice nie obejrzeli żadnej bramki. Bliżej jej strzelenia byli Finowie - raz bowiem w sytuacji sam na sam poradził sobie polski bramkarz, z kolei przy jednym z rzutów wolnych piłkę z pustej bramki wybił głową Robert Gładczak. Wyprowadzić na prowadzenie gospodarzy turnieju mógł z kolei Sebastian Leszczak, który w 20. minucie po złamaniu akcji do środka posłał atomowe uderzenie w słupek.
Druga połowa była już znacznie bardziej dynamiczna w wykonaniu Polaków. Po celnych, ale nieskutecznych strzałach Leszczaka, Piotra Łopucha i Tomasza Luteckiego, w końcu na prowadzenie polską reprezentację wyprowadził ten pierwszy. W 28. minucie zawodnik Cleareksu Chorzów zaskoczył fińskiego bramkarza z dystansu, gdy piłka rykoszetem odbiła się jeszcze od jednego z obrońców. Mimo, że biało-czerwoni wypracowali sobie optyczną przewagę, później dwie bramki strzelili jednak rywale - obie po rozegraniu rzutów z autu. Zespół trenera Błażeja Korczyńskiego rzucił się do odrabiania strat, ale podobnie jak dzień wcześniej z Gruzją, nie udało się już nic strzelić.