Walka o Puchar Anglii wkracza w decydującą fazę. W grze pozostało pięciu faworytów: broniący trofeum Manchester United i lider Premier League Chelsea (zmierzą się ze sobą na Stamford Bridge w poniedziałkowy wieczór) oraz Arsenal, Tottenham i Manchester City. Stawkę uzupełniają Middlesbrough, trzecioligowe Millwall oraz rewelacja z piątej ligi – Lincoln City, pierwsza od ponad stu lat amatorska drużyna, która dotarła do ćwierćfinału FA Cup.
– Tam, gdzie gramy na co dzień, futbol nie jest romantyczny. Ten awans to dla moich zawodników coś wyjątkowego – cieszył się trener Danny Cowley po wyeliminowaniu Burnley. Sukces ten ma też solidny wymiar finansowy. Piłkarze Lincoln City (jest wśród nich m.in. fryzjer) zarobili już w rozgrywkach prawie milion funtów, w sobotę zmierzą się w Londynie z Arsenalem.
– Nigdy nie byłem na stadionie Emirates. Mój trenerski debiut oglądały 62 osoby, a teraz zagramy przed 60-tysięczną publicznością. Nasze szanse wynoszą 1:1000, ale stać nas na sprawienie kolejnej sensacji – przekonuje Cowley.
W drugim sobotnim meczu Middlesbrough podejmie Manchester City, a dzień później Tottenham spotka się z Millwall.
Niedzielne popołudnie zapowiada się bardzo gorąco w Glasgow. Czas na Old Firm Derby. Celtic prze po 48. tytuł mistrza Szkocji, odniósł 22 ligowe zwycięstwa z rzędu (do pobicia europejskiego rekordu Benfiki z sezonu 1971/1972 potrzebuje jeszcze ośmiu wygranych), a zajmujących trzecie miejsce w tabeli Rangersów wyprzedza aż o 33 punkty. Ale na Celtic Park można się spodziewać jak zawsze zaciętej walki.