Ma dopiero 24 lata, a dominuje w swojej konkurencji od początku tej dekady. Właśnie zdobył drugi tytuł olimpijski, jest dwukrotnym mistrzem świata, nie ma rywali w Europie.
Walczy tylko sam ze sobą. Bije własne rekordy świata. Na igrzyskach w Paryżu zrobił to po raz dziewiąty. Wszystko zaczęło się w styczniu 2020 roku w Toruniu, kiedy wynikiem 6,17 m o jeden centymetr poprawił najlepszy wynik na świecie swojego idola z dzieciństwa Francuza Renauda Lavillenie.
Paryż 2024. Show Armanda Duplantisa
Konkurs olimpijski na Saint-Denis zaczął bezpiecznie od wysokości 5,70 m. Potem było 5,85 i 5,95 m. Za każdym razem pokonywał poprzeczkę w pierwszej próbie. Po 6,00 nie miał już rywali. Amerykanin Sam Kendricks trzykrotnie się pomylił.
Czytaj więcej
W pierwszej rundzie kwalifikacji w biegu na 400 m Natalia Kaczmarek odniosła pewne zwycięstwo i wywalczyła awans. Uzyskała czas 49.98 s. - Wszystko jest ok - mówiła po swoim pierwszym starcie na igrzyskach w Paryżu. Półfinał w środę.
I potem zaczął się show. Najpierw Duplantis podjął się próby pobicia rekordu olimpijskiego Thiago Braza z 2016 roku (6,03 m). Przeskoczył 6,10. Poprosił sędziów o zawieszenie poprzeczki na 6,25 m – centymetr wyżej niż wynosił jego – ustanowiony w tym roku w Xiamen podczas mityngu Diamentowej Ligi – rekord świata.