Korespondencja z Kataru
Działacze Światowej Federacji Piłkarskiej (FIFA) przywykli do tego, że rządy krajów- organizatorów mundialu pozwalają im na wszystko. Osiem lat temu Brazylijczycy zmienili nawet prawo, aby kibice mogli podczas meczów pić piwo dostarczone przez jednego ze sponsorów MŚ, a ingerencja władz państwowych w zarządzanie związkiem piłkarskim to w mniemaniu bonzów z Zurychu najwyższa zbrodnia, poważniejsza nawet od rozpętania wojny.
Katarczycy zachowali się inaczej. Trzy miesiące przed rozpoczęciem turnieju uznali, że jednak warto delegować swoich piłkarzy do meczu otwarcia i zmienili datę pierwszego spotkania turnieju, rujnując plany sponsorów, kibiców oraz nadawców. Jakby tego było mało, kiedy działacze FIFA dotarli już na miejsce przed mundialem, okazało się, że ich hotel wciąż jest w remoncie. I na koniec organizatorzy uznali, że jednak nie chcą piwa na stadionach.
Czytaj więcej
Anglosaski świat muzyczny zbojkotował otwarcie mundialu w Katarze. Katarczykom udało się za to zaprosić do mówienia o tolerancji Morgana Freemana.
Namioty, przygotowane pod stanowiska z beczkami i nalewakami, przesunięto, aby nie kłuły miejscowych w oczy. Piwo pozostanie w strefach dla najbogatszych, gdzie cena pakietu za mecz zaczyna się od 950 dolarów, więc tylko najważniejsi goście będą mogli wypić lampkę szampana, zerkając może przy okazji na boisko.