To będzie pierwszy od 16 lat wielki turniej bez Joachima Loewa. A właściwie od Euro 2004, bo na mundialu 2006, który zapoczątkował serię niemieckich sukcesów, Jogi był co prawda tylko asystentem Juergena Klinsmanna, ale odpowiadał za taktykę i czuwał nad treningami.
Były już prezes niemieckiej federacji Fritz Keller twierdzi, że nikt nie odcisnął tak dużego piętna na drużynie jak Loew. Miał prowadzić ją do mistrzostw w Katarze, ale półtora roku temu ogłosił, że odejdzie już po Euro 2020. Zrozumiał, że przyszedł czas na zmiany i na kogoś, kto będzie w stanie natchnąć reprezentację do wygrywania.
Czytaj więcej
W siedmiu powojennych mundialach reprezentacja Polski tylko raz wygrała pierwszy mecz. To było 48 lat temu.
Palec w nosie
Sam był kiedyś takim człowiekiem. Piłkarzy inspirował do rzeczy wielkich, rozmówców uwodził opowieściami o futbolu, kibiców przekonywał, że grając pięknie, też można odnosić sukcesy. Na początku był też wzorem elegancji, z czasem stał się jednak tym facetem, który podczas meczów wkładał palec do nosa lub rękę w spodnie.
Po Euro – na którym Niemcy wyszli z grupy, ale w 1/8 finału przegrali z Anglikami – kadrę przejął Hansi Flick. To był wybór oczywisty, bo był on przez osiem lat asystentem Loewa, potem dyrektorem niemieckiego związku, poznał więc reprezentację od podszewki. A jako trener Bayernu, w którym miał zostać na chwilę, a zdobył wszystkie możliwe trofea, udowodnił, że był także pojętnym uczniem.