Fiambala to prawdopodobnie najbardziej znienawidzone miejsce przez dakarowców – trudna i wymagająca pustynia porośnięta trawą. Jazdy nie ułatwia też lejący się z nieba żar. Po pokonaniu 280 km odcinka specjalnego quadowcy i motocykliści spędzili tam noc na biwaku, po raz drugi nie mając dostępu do serwisu i mechaników.
Środową próbę dobrze zniósł Kamil Wiśniewski, który dojechał do mety na ósmym miejscu. Polak nie uniknął jednak kłopotów. – Temperatura była bardzo wysoka i zaraz po starcie zaczęło mi się gotować paliwo. Musiałem trochę zwolnić, ale gdy tylko była możliwość, przyspieszałem i choć na jakiś czas łapałem w miarę równy rytm. Krótko po tym, jak zjechałem z odcinka, zauważyłem przebitą oponę. Wbiłem dwa kołki, napompowałem i było po sprawie. Od strony technicznej wszystko w porządku i ja też czuję się nie najgorzej – opowiadał Wiśniewski, który pozostał liderem w grupie quadów 4x4. W klasyfikacji generalnej prowadzi niezmiennie Chilijczyk Ignacio Casale.