Jeszcze przed rozpoczęciem weekendu wyścigowego na Węgrzech za faworytów rywalizacji uważano reprezentantów Ferrari i Red Bulla. Po piątkowych treningach, reprezentanci ekip z Maranello i Milton Keynes potwierdzili swoją dobrą formę. W sobotę, nieoczekiwanie jednak do gry włączył się także nieobecny do tej pory Mercedes.
Ponadto, we wszystko wmieszała się kapryśna pogoda - tuż przed kwalifikacjami nad torem zaczęło padać. Co prawda, w chwili rozpoczęcia kwalifikacji deszcz akurat ustąpił, ale w niektórych miejscach trasy znajdowały się spore ilości wody, które bardzo mocno utrudniały jazdę. Dodatkowo, cały czas informowano, że opady mogą powrócić w każdej chwili - czytamy w Onet.pl
W tej sytuacji, na torze zapanował chaos, bowiem wszyscy chcieli jak najszybciej pokonać pomiarowe okrążenie wyjeżdżając na przejściowych oponach. Niektóre zespoły zdecydowały się podjąć ryzyko i założyć ultra-miękkie ogumienie, co pozwoliło im wskoczyć na czołowe pozycje. Krótko po tym, taki sam ruch wykonali reprezentanci trzech najmocniejszych ekip, poza Danielem Ricciardo (Red Bull), i wyniki Q1 powróciły do „normalności”.
Tym samym, najszybszy okazał się Sebastian Vettel (Ferrari). Niemiec wyprzedził Maksa Verstappena (Red Bull), Valtteriego Bottasa, Lewisa Hamiltona (obaj Mercedes) i Kimiego Raikkonena (Ferrari). Szóste miejsce zajął Carlos Sainz (Renault). Problemy miał natomiast wspomniany wcześniej Ricciardo, który jako jedyny ścigał się na miękkiej mieszance. Koniec końców, Australijczyk awansował do Q2 dopiero z dwunastego miejsca.
Sztuka ta nie udała się za to Stoffelowi Vandoorne’owi (McLaren), Charlesowi Leclercowi (Sauber), duetowi Force India - Estebanowi Oconowi i Sergio Perezowi oraz Siergiejowi Sirotkinowi (Williams), który zamknął całą stawkę. Do drugiego segmentu czasówki wszedł za to drugi z reprezentantów stajni z Grove, Lance Stroll, który zajął trzynastą lokatę.