Jeszcze przed rozpoczęciem weekendu wyścigowego na Węgrzech za faworytów rywalizacji uważano reprezentantów Ferrari i Red Bulla. Po piątkowych treningach, reprezentanci ekip z Maranello i Milton Keynes potwierdzili swoją dobrą formę. W sobotę, nieoczekiwanie jednak do gry włączył się także nieobecny do tej pory Mercedes.
Ponadto, we wszystko wmieszała się kapryśna pogoda - tuż przed kwalifikacjami nad torem zaczęło padać. Co prawda, w chwili rozpoczęcia kwalifikacji deszcz akurat ustąpił, ale w niektórych miejscach trasy znajdowały się spore ilości wody, które bardzo mocno utrudniały jazdę. Dodatkowo, cały czas informowano, że opady mogą powrócić w każdej chwili - czytamy w Onet.pl