Na metę w Cordobie pierwszy dotarł Katarczyk Nasser Al.-Attiyah (Toyota). Problemów nie uniknęli inni zawodnicy z czołówki: Stephane Peterhansel (Peugeot) i Bernhard ten Brinke (Toyota). Francuz od rana miał kłopoty ze wspomaganiem, zaliczył również kraksę, która kosztowała go ponad godzinę. W trakcie neutralizacji skorzystał z pomocy mechaników i mógł kontynuować jazdę. Ten Brinke, którego toyota uległa awarii, po 45 minutach bezskutecznych prób uruchomienia auta podjął decyzję o wycofaniu się z rajdu.
Peterhansel spadł na czwartą pozycję. Przed ostatnim etapem Hiszpan Carlos Sainz (Peugeot) ma bezpieczną przewagę 46 minut nad Al.-Attiyahem. Przygoński o półtorej godziny wyprzedza szóstego w klasyfikacji Khalida Al.-Qassimiego (ZEA).
– Bardzo ciężki etap jak na przedostatni dzień rajdu – ocenia Polak. – Po raz kolejny organizatorzy nas nie oszczędzali. Dużo skoków, mnóstwo fesz feszu i miejsc, gdzie łatwo można było zakończyć rajd. Inni mieli problemy, a nam udało się jechać równo i bez przygód. Cieszy czwarte miejsce i awans w generalce. Przed nami ostatnie 120 km. Pełna koncentracja i powinno być dobrze. Trzymajcie kciuki.
Do rywalizacji po nieplanowanym dniu przerwy wrócili motocykliści i quadowcy. Debiutujący w Dakarze Maciej Giemza był w piątek 25. i awansował na 24. miejsce. Kamil Wiśniewski był 12. i w klasyfikacji generalnej jest 13. Etapy wygrali Australijczyk Toby Price i Argentyńczyk Jeremias Gonzalez Ferioli. Po końcowy triumf zmierzają Austriak Matthias Walkner i Chilijczyk Ignacio Casale.