Historia powrotu Polaka jest na tyle niewiarygodna, że nikt nie przechodzi obok niej obojętnie. Gratulacje składają inne zespoły, strona internetowa Williamsa przestała działać tuż po ogłoszeniu pełnego składu zespołu na sezon 2019. – Mieszanka młodości i doświadczenia jest ekscytująca – mówi szefowa ekipy Claire Williams, nawiązując do zatrudnionego już wcześniej 20-letniego debiutanta, George’a Russella. – Determinacja Roberta jest niesamowita, on po prostu uosabia ducha walki Williamsa. Podczas tego sezonu jego wkład pracy za kulisami przekroczył nasze oczekiwania, stał się bardzo szanowanym członkiem zespołu. Jego regularność nam pomoże.
Claire Williams słusznie zwraca uwagę, że ten powrót to jednak nie tylko same emocje (i dodajmy od siebie: ocieplenie wizerunku Williamsa po ich najgorszym sezonie w historii). Zmysł inżynieryjny Kubicy jest w padoku świetnie znany: on doskonale wie nie tylko, jak szybko jechać samochodem, ale także dlaczego samochód jedzie szybko i co zrobić, żeby jechał jeszcze szybciej. Sam deklaruje, że teraz rozpoczyna się kolejny okres wytężonej pracy, by rozpocząć sezon w najlepszy możliwy sposób.
Mimo że Kubica wraca w barwach aktualnie najsłabszej ekipy w stawce, znawcy wyścigowego świata nie wątpią, że polski kierowca potrafi jeszcze pokazać to, z czego słynął przed pamiętnym wypadkiem. To nie tylko szybkość, ale przede wszystkim głowa i wyścigowa inteligencja. Dwukrotny mistrz świata Fernando Alonso, który w niedzielę żegna się z Formuła 1, przestrzega: – Na miejscu innych kierowców bym uważał, mając takiego konkurenta w stawce.
Oczywiście w Formule 1 talent i nawet największa determinacja kierowcy nie zdają się na wiele, jeśli zawodzi sprzęt. Williams pod wodzą nowego dyrektora technicznego Paddy’ego Lowe’a kompletnie pogubił się w tym sezonie. Nie da się poprawić osiągów na torze, jeśli nie zrozumie się przyczyn takiego stanu rzeczy i jeśli fabryka nie będzie gotowa, by wprowadzać skuteczne rozwiązania. Tutaj doświadczenie i zdolności analityczne Kubicy też będą przydatne. To on jest łącznikiem pomiędzy samochodem na torze oraz inżynierami. Debiutant Russell mimo talentu i szybkości nie przekaże tak trafnych uwag. Ponadto sezon spędzony w roli kierowcy rozwojowego też przyniósł Polakowi doświadczenia. – Miałem czas, żeby dostrzec różne rzeczy. To było bardzo przydatne z punktu widzenia zespołu i tego, co można w tej pracy poprawić – mówił Kubica.
Prace nad dźwignięciem Williamsa z szarego końca stawki już trwają, a kolejnym etapem przygotowań Kubicy do sezonu 2019 będzie piątkowa sesja treningowa w Abu Zabi. – To było planowane od początku roku i nie ma nic wspólnego z dzisiejszym ogłoszeniem – wyjaśnia kierowca. – Mamy bardzo mało testów i nawet trening można poświęcić na pracę rozwojową, więc nie spodziewam się rewelacyjnych czasów okrążeń. Po weekendzie mamy jeszcze dwa bardzo ważne dni testów przyszłorocznych opon.
Jak z tego widać Kubica już skupia się na kolejnych zadaniach. Zostawia innym porównania swojego powrotu do tego, czego w przeszłości dokonywali inni. Niki Lauda w pożarze samochodu na Nurburgringu niemal spłonął żywcem i udusił się dymem, a sześć tygodni później stanął na starcie, by bronić mistrzowskiego tytułu. Alessandro Nannini stracił dłoń w wypadku helikoptera, lekarze ją przyszyli i Włoch wrócił na tory wyścigowe, chociaż nie do Formuły 1. W 2001 roku Alex Zanardi stracił obie nogi w koszmarnej kraksie w serii ChampCar, a dwa lata później ścigał się już samochodami turystycznymi. Zdobywał także złote medale igrzysk paraolimpijskich na rowerach napędzanych ramionami. Dziesięć lat temu Zanardi razem z Kubicą reprezentowali barwy BMW – Polak w F1, Włoch w autach turystycznych. Podczas uroczystego zakończenia sezonu Zanardi wymienił trzy jego zdaniem kluczowe cechy kierowcy wyścigowego: szybki jak Ayrton Senna, mądry jak Alain Prost i zaangażowany jak Michael Schumacher. – Oraz nie może się poddawać, jak Alex Zanardi – dodał wtedy Kubica.