Noga skręcona z radości

Ósmy medal dla Polski. Mistrzyni i rekordzistka świata w rzucie młotem to od soboty Polka Anita Włodarczyk

Publikacja: 23.08.2009 00:45

Anita Włodarczyk - chwila triumfu

Anita Włodarczyk - chwila triumfu

Foto: Fotorzepa, Roman Bosiacki

[b][link=http://www.rp.pl/galeria/60516,352623.html" "target=_blank]Zobacz więcej zdjęć[/link] [/b]

Rzucała pierwsza. Wiadomo było, że kolejność ma znaczenie. Dobry pierwszy rzut to nerwy rywalek i spokój ducha co najmniej na kilkanaście minut. Dziewczyna z Rawicza była spokojna. Rekord świata po cichu obiecywała, ale ten najważniejszy rzut zostawiła na drugą próbę. Pierwsza miała tylko postraszyć mistrzynię z Osaki Betty Heidler. Wyszło nieźle: prawie 75 metrów. Większość dużych i silnych kobiet zrozumiała, że o złoto walczyć nie będzie, ale ta najgroźniejsza z Niemiec odpowiedziała jeszcze lepiej: 75,10.

Konkurs rozstrzygnął się po chwili. Anita Włodarczyk weszła do koła, machnęła młotem jak świat nie widział, patrzyła chwilę z wiarą w oczach, że to świetny wynik. Był świetny: 77,96. Wynik Rosjanki Tatiany Łysenko poprawiła o 16 cm. To, co stało się potem trzeba zrozumieć i wybaczyć. Polka podskoczyła w górę, w radości trudno o kontrolę, w tych podskokach ruszyła dzielić się szczęściem z rodziną, Rawiczem, menedżerem, koleżankami i kolegami z reprezentacji siedzącymi przy bieżni. Jeden podskok był pechowy, spadła na lewą nogę, skręciła staw skokowy.

Zabolało mocno. Skrzywiła się. W czasie powrotu na rzutnię omal nie zderzyła się z finalistkami biegu na 5000 m. Po chwili poszła do sędziów skreślić trzecią próbę. Potem skreśliła jeszcze dwie, by lekarz obandażował stopę i można było przykładać lód. Konkurs zrobił się dziwny.

Na murawie sędziowie dwa razy mierzyli wynik, Kenijki wygrywały właśnie bieg długodystansowy, skoczkowie o tyczce walczyli z wysokością 5,80, a Polaków denerwował brak reakcji stadionu na wielki wynik. Wreszcie poszedł sygnał od sędziów, rekord jest ważny, wreszcie tablice świetlne pokazały białymi literami na czerwonym tle, że sponsor nagrody w wysokości 100 tys. dolarów gratuluje, wreszcie napis „Weltrekord” rozjarzył się należycie.

Rywalki, może poza Niemkami, posmutniały. Dzisiejsze młociarki nie mają w sobie smutku dawnych, dojrzałych mistrzyń zza Buga. Są zadbane, mają zrobiony makijaż, noszą elegancje fryzury. Jednak, mimo elegancji w ruchach i postawie, waleczności w nich nie było. Do końca walczyła tylko Heidler, srebro wzmocniła rekordem Niemiec w ostatniej próbie – 77,12. Szykowała przykrą niespodziankę, taką jaką przeżyli Tomasz Majewski i Piotr Małachowski.

Do szóstej kolejki Włodarczyk leżała spokojnie z lodem na kostce. Patrzyła na rzuty i chyba mało się denerwowała, nawet rzutami Heidler. Potem wstała, podziękowała publiczności, wzięła młot w rękę i machnęła ot tak, parę metrów z prostego zamachu.

Stadion zajął się w tym czasie tyczkarzami oraz biegiem Usaina Bolta w sztafecie 4x100 m. Tyczkę wygrał Australijczyk Steven Hooker, potrzebował dwóch prób, druga na 5,90. Jamajska sztafeta wygrała, nie miała zbyt silnych rywali, gdy zabrakło sprinterów USA zdyskwalifikowanych dzień wcześniej za przekroczenie strefy zmian. Rekord Anity Włodarczyk, trzeci w tych mistrzostwach.

Przyszedł wreszcie czas na świętowanie. Zdjęcia przy tablicy wyników, uściski bliższych i dalszych. Nazwa „Rawicz” pięknie prezentowała się na biało-czerwonej fladze. Mistrzyni i rekordzistka długo żegnała się ze Stadionem Olimpijski, runda honorowa ze skręconym stawem skokowym musi trochę potrwać. Po godzinie rekordzistka prawie nie mogła chodzić. Organizatorzy pomyśleli nieszablonowo i zawieźli polską mistrzynię specjalnym samochodem do hotelu.

Mistrzostwa, znakomite dla reprezentacji Polski kończą się zatem najpiękniej jak można. Rekordzistów świata mają tylko dwoje: Usaina Bolta i Anitę Włodarczyk.

[b][link=http://www.rp.pl/galeria/60516,352623.html" "target=_blank]Zobacz więcej zdjęć[/link] [/b]

Rzucała pierwsza. Wiadomo było, że kolejność ma znaczenie. Dobry pierwszy rzut to nerwy rywalek i spokój ducha co najmniej na kilkanaście minut. Dziewczyna z Rawicza była spokojna. Rekord świata po cichu obiecywała, ale ten najważniejszy rzut zostawiła na drugą próbę. Pierwsza miała tylko postraszyć mistrzynię z Osaki Betty Heidler. Wyszło nieźle: prawie 75 metrów. Większość dużych i silnych kobiet zrozumiała, że o złoto walczyć nie będzie, ale ta najgroźniejsza z Niemiec odpowiedziała jeszcze lepiej: 75,10.

Pozostało jeszcze 83% artykułu
Lekkoatletyka
Ewa Swoboda zgubiła radość. „Nic mnie nie cieszy, biegania już nie kocham”
Lekkoatletyka
Orlen Cup. Jakub Szymański pobił rekord Polski i poczuł się mocarzem
Lekkoatletyka
Być jak Grant Holloway. Polski płotkarz Jakub Szymański najszybszy na świecie
Lekkoatletyka
Orlen Cup nadzieją na rekordy. Polacy dużo chcą, ale niczego nie obiecują
Lekkoatletyka
Lekkoatletyczny gwiazdozbiór już w sobotę w Łodzi. Czas na ORLEN Cup 2025!