Władze światowej lekkoatletyki (IAAF) ogłosiły nazwiska sześciorga lekkoatletów złapanych po przebadaniu próbek pobranych podczas MŚ 2005, zamrożonych i przebadanych niedawno najnowszymi metodami. Na liście są niemal sami seryjni oszuści: złoty medalista w rzucie młotem Iwan Cichan i srebrny Wadim Diewiatowski zostali już złapani na igrzyskach w Pekinie w 2008, ale wybronili się dzięki proceduralnym uchybieniom w laboratorium olimpijskim. Ze startu w igrzyskach w Londynie zrezygnowali w ostatniej chwili, Cichan w dniu eliminacji, nie stawiając się na kontrolę antydopingową. Białoruska kulomiotka Nadieżda Ostapczuk musiała oddać złoto igrzysk w Londynie, a teraz odda złoto z Helsinek. Rosyjska młociarka Olga Kuzienkowa straciła w ubiegłym roku mistrzostwo olimpijskie z Aten w 2004, teraz straci mistrzostwo świata. A srebro będzie musiała oddać Tatiana Kotowa, w Helsinkach wicemistrzyni skoku w dal, Rosjanka uważana za ogromny talent, taki, któremu nie trzeba specjalnego wspomagania. Szósty złapany to kolejny białoruski siłacz, Andriej Michniewicz, kulomiot który w Helsinkach zajął szóste miejsce, a wcześniej był zdyskwalifikowany za doping na dwa lata.

IAAF wprawdzie dopiero zaczyna postępowanie dyscyplinarne w sprawie złapanej szóstki, ale o ile kancelarie prawne – a takie sprawy prowadzą znakomicie opłacani adwokaci, wyspecjalizowani w sprawach dopingowych - nie znajdą jakiejś luki w procedurze ponownego testowania, musi skończyć się odebraniem medali. Ale przekazywanie ich tym sportowcom, którym się należą, trwa latami. Ziółkowski coś o tym wie. Mistrzem świata juniorów z 1994 roku też został po latach (był początkowo srebrnym medalistą, ale białoruski mistrz wpadł podczas kontroli), a na medal ciągle czeka, mimo interwencji w IAAF.