Reklama
Rozwiń

Złota Anita Włodarczyk, złoty Usain Bolt

Anita Włodarczyk drugi raz mistrzynią świata w rzucie młotem. Bolt znów wygrał z Gatlinem.

Aktualizacja: 27.08.2015 19:55 Publikacja: 27.08.2015 19:42

Złota Anita Włodarczyk, złoty Usain Bolt

Foto: AFP, Franck Fife Franck Fife

Krzysztof Rawa z Pekinu

Czekanie się skończyło, jest drugie polskie złoto w Ptasim Gnieździe. Wywalczone tak, żeby nie było cienia wątpliwości, komu się należało. Plany taktyczne trenera Krzysztofa Kaliszewskiego były precyzyjne: pierwsza kolejka spokojna, potem stalowa kula wagi 4 kg na stalowej lince w dłoń (wciąż w starej rękawicy Kamili Skolimowskiej) i do przodu, bić rekordy, jakie się da.

Wykonanie Anity Włodarczyk: najpierw 74,40 m po pierwszym rzucie. W skali polskiej mistrzyni – relaks, choć innym taki wynik dałby brąz. Przed drugą serią Polka chwilę czekała na czerwone autko z młotem – rzucała polskim sprzętem, który podobał się także Amerykance.

Oddech przed wejściem do koła głębszy, obroty w kole szybsze – 78,52 m, do rekordu mistrzostw świata Rosjanki Tatiany Biełorodowej (dawniej Łysenko) jeszcze trochę brakuje, lecz konkurs toczy się od tej chwili w dwóch ligach. Ekstraklasa to tylko Polka, za nią – reszta świata.

Pani Anita w oczekiwaniu na rzut numer trzy spacerowała z rękami na głowie i patrzyła. Chinka Wenxiu Zhang – 75,96, niby poważny wynik, stadion wrzasnął jak należy, ale to tylko oznaczało, że srebro jest bliżej Chin. Gdy Polka kolejny raz weszła do koła, widać było, że nie naciśnie żadnego hamulca. Zakręciła, machnęła, młot leciał długo. Biała taśma wskazująca osiemdziesiątkę przekroczona, jest niekontrolowany wyskok młociarki w górę, jest uśmiech szczęścia, jest rekord mistrzostw – 80,27 m.

Kto miał wątpliwości, czy usłyszy jeszcze raz Mazurka Dąbrowskiego w Pekinie, już się ich pozbył. Można się było cieszyć, chwalić Anitę bez umiaru, lecz konkurs trwał. Mistrzyni nie skończyła pracy – konsultacje ze szkoleniowcem, trucht, nawet mały sprint, by nie stracić werwy.

Artur Noga zdążył wówczas odpaść w półfinale biegu na 100 ppł. (czas niezły – 13,37, ale miejsce czwarte zamiast trzeciego). Odpadła Anna Kiełbasińska na 200 m (23,07). W innym miejscu stadionu trwała efektowna rywalizacja trójskoczków – Pedro Pichardo zaczął od 17,52 m, Christian Taylor odpowiedział – 17,49. W trzeciej serii obaj 17,60.

Czwarty rzut Włodarczyk już niemal idealny. Tempo obrotów, dynamika, okrzyk widowni i wyświetlacz pokazuje – 80,85. Polowanie na rekord świata trwa. Brakuje jeszcze 23 cm. To niby niewiele, ale przecież mnóstwo. Trener Kaliszewski zamyka oczy z emocji, choć i bez rekordu będzie pięknie.

Przerwa w postaci półfinału pań na 800 m. Sofia Ennaoui, drobniutka, wiecznie uśmiechnięta dziewczyna o wielkim sercu do biegania, jest piąta, finału nie ma, jest rekord życiowy 2.00,11. Włodarczyk rzuca wtedy po raz piąty, tym razem 79,31.

Jeszcze polska misja przy rzutni robi co może, by pomóc Anicie, ale rekord z Cetniewa (w ratyfikacji) nie padł. Ale co tam, Polka jest mistrzynią nad mistrzynie, obok Chinka, dalej nieco spłakana Francuzka. Niemka Betty Heidler dopiero siódma.

Mazurek był, runda honorowa, kontrola antydopingowa też. Pani Anita mogła długo smakować zwycięstwo, nikt nie przeszkadzał. Rywalki całowały, fotoreporterzy robili swoje. Spojrzeliśmy w inne miejsce dopiero wtedy, gdy Joanna Jóźwik stanęła na bieżni w biegu na 800 m.

Walczyła jak zawsze, trochę boi się walki na łokcie, więc była na mecie czwarta, ale czas rewelacyjny – 1.58,35, rekord życiowy. Kiedy siedziała i patrzyła na tablicę wyników, jeszcze nie wiedziała, że będzie pierwszą Polką w finale tego biegu w MŚ.

– Finał to nowa historia, to szansa dla wszystkich, dla mnie też – mówiła potem z uśmiechem i bardzo chce się wierzyć, że to prawda.

Potem był finał na 400 m kobiet i wygrała Alison Felix – nowy dystans sławnej sprinterki i nowy sukces. Okoliczności są jakby znajome dla tych, którzy pamiętają karierę Ireny Szewińskiej. Czas Felix – 49,26, czas Szewińskiej, gdy zdobywała w Montrealu (1976) olimpijskie złoto – 49,29.

Jeszcze raz stadion wybuchł, gdy Christian Taylor skoczył w ostatniej próbie 18,21. Pichardo odpowiedział – 17,73. Konkurs trójskoczków się podobał, ale czekano do końca na drugi pojedynek Usain Bolt – Justin Gatlin.

Napięcie nieco mniejsze niż parę dni temu w finale setki, ale zabawy więcej. Biegli równo do końca wirażu, w połowie prostej rekordzista świata był dobry metr z przodu. Włączył jamajski luz, świetnie wiedział, że wygra, zrobił coś w rodzaju demonstracji – mógłbym szybciej, ale co mi tam, wystarczy złoto.

Dla Gatlina to było za dużo, zesztywniał, ledwie obronił drugie miejsce. Czas Bolta – 19,55, byłby znacznie lepszy, gdyby nie chęć dokuczenia rywalowi. Potem jak zawsze stadion dla mistrza, tumult i zgiełk, by nie rzec bałagan, w którym kamerzysta na segwayu, wywracając się, podciął mistrza, ale bez szkód dla sportowca.

Świat czeka na niedzielny finał sztafety 4x100 m Jamajka – USA. My czekamy na sobotę, na premiery: Piotra Małachowskiego i Roberta Urbanka w rzucie dyskiem i Kamili Lićwinko w skoku wzwyż.

Medaliści

MĘŻCZYŹNI

- 200 m:

1. U. Bolt (Jamajka) 19,55

2. J. Gatlin (USA) 19,74

3. A. Jobodwana (RPA) 19,87

- Trójskok:

1. C. Taylor (USA) 18,21

2. P. Pichardo (Kuba) 17,73

3. N. Évora (Portugalia) 17,52

KOBIETY

- 400 m:

1. A. Felix (USA) 49,26

2. S. Miller (Bahamy) 49,67

3. S. Jackson (Jamajka) 49,99

- Rzut młotem:

1. A. Włodarczyk (Polska) 80,85

2. W. Zhang (Chiny) 76,33

3. A. Tavernier (Francja) 74,02

KLASYFIKACJA MEDALOWA

(zł., sr., br., razem)

1. Kenia 6 3 2 11

2. USA 3 4 5 12

3. Jamajka 3 0 2 5

4. W. Brytania 3 0 0 3

5. Polska 2 1 3 6

6. Kuba 2 1 0 3

7. Niemcy 1 2 2 5

8. Etiopia 1 2 0 3

FINAŁY

Piątek

08.30 Chód 20 km K

13.50 Skok w dal K

15.00 200 m K

15.20 110 m ppł. M

15.35 100 m ppł. K

Sobota

01.30 chód 50 km

12.30 skok wzwyż K

13.15 800 m K

13.30 5000 m M

13.50 rzut dyskiem M

14.10 1500 m (dziesięciobój)

14.50 4x100 m K

15.10 4x100 m M

Niedziela:

01:30 maraton M

12:30 skok wzwyż M

12:45 rzut oszczepem K

13:15 5000 m K

13:45 1500 m M

14:05 4x400 m K

14:25 4x400 m M

Krzysztof Rawa z Pekinu

Czekanie się skończyło, jest drugie polskie złoto w Ptasim Gnieździe. Wywalczone tak, żeby nie było cienia wątpliwości, komu się należało. Plany taktyczne trenera Krzysztofa Kaliszewskiego były precyzyjne: pierwsza kolejka spokojna, potem stalowa kula wagi 4 kg na stalowej lince w dłoń (wciąż w starej rękawicy Kamili Skolimowskiej) i do przodu, bić rekordy, jakie się da.

Pozostało jeszcze 93% artykułu
Lekkoatletyka
Diamentowa Liga. Armand Duplantis i Jakob Ingebrigtsen wrócą do Polski po pierścień
Lekkoatletyka
Sebastian Chmara prezesem PZLA. Nie miał konkurencji
Lekkoatletyka
Medal po latach. Polacy trzecią drużyną Europy w Gateshead
Lekkoatletyka
Ile kosztuje sprzęt do biegania? Jak i gdzie trenować? Odpowiedzi w Zakopanem
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Lekkoatletyka
Rebecca Cheptegei nie żyje. Olimpijka została podpalona żywcem
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku