Reklama
Rozwiń

Marcin Gortat: Inteligencji mi nie brakuje

Marcin Gortat, koszykarz Orlando Magic, jedyny Polak w NBA mówi o ambicjach zdobycia mistrzowskich pierścieni i swojej lepszej, bardziej agresywnej gry

Publikacja: 30.10.2010 03:45

Marcin Gortat

Marcin Gortat

Foto: Fotorzepa, Roman Bosiacki

[b]Czego spodziewa się pan po nowym sezonie? [/b]

- Przede wszystkim mistrzostwa NBA dla Orlando Magic. Od siebie oczekuję lepszej, bardziej aktywnej i agresywnej gry, częstszego podejmowania akcji rzutowych, poprawy współczynnika zbiórek. Byłaby to najlepsza nagroda za ciężką pracę i poświęcenia przed i w trakcie sezonu.

[b] W trakcie spotkań przedsezonowych grał pan średnio 24 minuty, zdobywał 8,2 pkt i miał 5,8 zbiórek. Zadowoliłyby pana takie statystyki w sezonie? [/b]

- Szczerze mówiąc, byłoby ciekawie, ale myślę że wcale nie najlepiej. Wziąłbym takie statystyki, gdybym był weteranem. Uważam jednak, że stać mnie na jeszcze więcej. Postaram się to pokazać w trakcie sezonu. Jeżeli otrzymam 24 minuty gry w meczu, będę bardzo zadowolony. Wykorzystam ten czas jak najlepiej.

[b] Otrzymał pan w klubie nagrodę Iron Man dla najlepszego zawodnika Magic w okresie przedsezonowym pod względem przygotowania fizycznego. Na czym polegała ta rywalizacja?[/b]

- Punktowanych jest siedem konkurencji, charakterystycznych dla poszczególnych pozycji na boisku: siłowe, które zwykle są domeną środkowych, wydolnościowe, w których dobrzy są skrzydłowi i typowo szybkościowe - dla małych zawodników. W każdej z nich zajmowałem wysoko punktowane miejsca, dzięki czemu po zsumowaniu wszystkich wyników zostałem numerem 1. To moje pierwsze zwycięstwo od trzech lat, odkąd mamy ten konkurs. Wcześniej byłem drugi i trzeci.

[b]Czy to wyróżnienie poprawia pana pozycję w zespole czy tylko osobiste samopoczucie?[/b]

- Tylko samopoczucie. To że potrafię dzisiaj znieść większy wysiłek na parkiecie czy przebiec o dziesiątą sekundy szybciej dany odcinek boiska jeszcze nic nie znaczy. Z tego tytułu moja sytuacja na pewno się nie zmieni.

[b] Znów będzie pan skazany na rolę zmiennika Dwighta Howarda na pozycji środkowego?[/b]

- Na pewno będę także grał jako silny skrzydłowy. Musimy tylko jeszcze trochę nad tym popracować. Z pewnością będą mecze, gdy dłużej będę przebywał na parkiecie i takie, gdy będę grał mniej. Na każdym treningu ćwiczymy elementy systemu, w którym gram obok Howarda. To tylko kwestia czasu, gdy nadejdzie taka potrzeba w meczu o punkty. Wtedy postaramy się, by dwie wieże Orlando zdominowały walkę na pod koszami.

[b]Na oficjalnej stronie NBA w zapowiedzi sezonu scharakteryzowano pana jako „bardzo solidnego zmiennika, który walorami fizycznymi nadrabia niski poziom koszykarskiego IQ”. Co pan na to? [/b]

- Dla mnie to trochę zadziwiające. Nie wiem, kto coś takiego napisał. Bardziej jestem chyba znany z wysokiego koszykarskiego IQ. Jestem jednym z tych zawodników, który zna wszystkie zagrywki, wszystkie rotacje. Można powiedzieć, że w tych sprawach jestem bezbłędny. Pierwszy raz spotykam się z takim sformułowaniem. Nie pozostaje mi nic innego, jak postawą na boisku sprawić, by ludzie zmienili zdanie. Przekonać, że jestem mądrzejszym koszykarzem niż im się wydaje.

[b] Konkurencja w Konferencji Wschodniej w tym sezonie jeszcze się zaostrzyła. Żeby awansować do finału trzeba być lepszym nie tylko od ubiegłorocznego finalisty Boston Celtics, ale także wygrać rywalizację na Florydzie z Miami Heat, wzmocnionymi LeBronem Jamesem i Chrisem Boshem. Jak to zrobić? [/b]

- Przede wszystkim zagrać twardo, zdecydowanie. W meczach z Bostonem i Miami trzeba opiekować się piłką, nie tracić jej. Przeciwko Heat bardzo ważna będzie przede wszystkim walka pod koszem. Oni nie mają w składzie zawodnika, mogącego zatrzymać Dwighta Howarda. Tu poszukamy szansy. Przeciwko Celtics trzeba będzie zagrać z dwoma wysokimi. Będę musiał w tych meczach pomagać Dwightowi, walczącemu pod koszem z Shaquille’em i Jermaine’em O’Nealami czy Glenem Davisem, ale jest duża szansa, że damy radę. Ważna rola przypada tutaj całemu naszemu sztabowi, przygotowującemu drużynę do meczu.

[b] Główne zmiany kadrowe w Orlando to odejście Matta Barnesa, a pozyskanie czterech graczy, m.in. Quentina Richardsona i Chrisa Duhona. Z którego z nowych zawodników drużyna będzie miała największy pożytek? [/b]

- Myślę, że każdy zawodnik wprowadzi coś pozytywnego. Chris jest typowym zawodnikiem grającym na pick and rollach, dogrywającym i kreującym grę wszystkich dookoła. Quentin z kolei jest graczem, który rozciągnie naszą grę, będzie zdobywał punkty zza łuku i z półdystansu. Poza tym dobrze zbiera i gra tyłem do kosza.

[b] Drużyna Magic przeprowadziła się w tym sezonie do nowej hali Amway Center... [/b]

- To bardzo ładny, nowoczesny obiekt. Można powiedzieć, że trenujemy i będziemy rozgrywać mecze w XXII wieku. Nie pozostaje nic innego, jak w tej najnowocześniejszej hali w NBA zdobyć dla klubu pierwsze mistrzostwo.

[b] W trakcie sierpniowych spotkań reprezentacji Polski w Łodzi prowadził pan kampanię przeciw dopalaczom. Jak pan zareagował na działania polityków podjęte kilka tygodni po pana akcji?[/b]

- Dzisiaj wciąż nie popieram dopalaczy. Uważam, że to zła rzecz. Nie powinno być sklepów z tymi produktami ani miejsc, gdzie można takie rzeczy pozyskać. Dlatego zdecydowałem się wystąpić w kampanii przeciw sprzedawaniu dopalaczy. Miejmy nadzieję, że prawo w Polsce będzie tego zabraniało.

[i]rozmawiał Marek Cegliński[/i]

[b]Czego spodziewa się pan po nowym sezonie? [/b]

- Przede wszystkim mistrzostwa NBA dla Orlando Magic. Od siebie oczekuję lepszej, bardziej aktywnej i agresywnej gry, częstszego podejmowania akcji rzutowych, poprawy współczynnika zbiórek. Byłaby to najlepsza nagroda za ciężką pracę i poświęcenia przed i w trakcie sezonu.

Pozostało jeszcze 94% artykułu
Koszykówka
Warszawa na taki sukces czekała ponad pół wieku. Koszykarze Legii wyszli z cienia piłkarzy
Koszykówka
Shai Gilgeous-Alexander bohaterem sezonu NBA. Czy jesteśmy świadkami narodzin nowego Jordana?
Koszykówka
Poznaliśmy mistrza NBA. Oklahoma City Thunder sięga po tytuł
Koszykówka
Finały NBA. Zaczęło się od trzęsienia ziemi
Koszykówka
Polski skaut Los Angeles Lakers: Nie mogę nikogo przegapić