Marcin Gortat zagrał w pierwszej piątce Magic

Marcin Gortat czekał 584 dni, by znów zagrać w wyjściowym składzie Orlando Magic. W wygranym 104:91 wyjazdowym meczu z Detroit Pistons Polak uzyskał 14 punktów i 11 zbiórek, co oznacza siódmą w karierze double-double.

Aktualizacja: 04.12.2010 07:53 Publikacja: 04.12.2010 07:49

Marcin Gortat zagrał w pierwszej piątce Magic

Foto: AFP

Polski środkowy zastąpił w pierwszej piątce lidera zespołu Dwighta Howarda, który padł ofiarą grypy żołądkowej. Magic byli w tym meczu mocno osłabieni, gdyż przypadłość ta dotknęła także innego podstawowego gracza - rozgrywającego Jameera Nelsona, a także J.J. Redicka i Michaela Pietrusa. W dodatku już w trakcie meczu tuż po wejściu na parkiet w pierwszej kwarcie kontuzji doznał Ryan Anderson.

Zredukowanej do ośmiu graczy drużynie nie przeszkodziło to jednak w odniesieniu zwycięstwa. „Wiele zespołów gra w lidze tylko ośmioma zawodnikami - mówił trener Orlando Stan van Gundy. To nie jest kwestia, ilu zawodników masz, tylko jak dobrymi są koszykarzami”. Istotny udział w tym sukcesie w Detroit mają Vince Carter (25 punktów i 9 asyst) oraz zwykle gracze rezerwowi Brandon Bass (27 punktów - rekord kariery) i właśnie Gortat, który miał 11 zbiórek - najwięcej spośród wszystkich uczestników spotkania oraz 14 punktów. Osiągnięcia te to rekordy sezonu polskiego środkowego, a 7 celnych (na 9) rzutów z gry i dwie asysty - to wyrównany rekord kariery.

Reprezentant Polski, który w dwóch poprzednich spotkaniach nie zdobył nawet punktu, rozegrał jedno z najlepszych spotkań w sezonie. Kolejny raz potwierdziił, że gdy tylko dostaje od trenera szansę dłuższej gry, nie zawodzi. Pierwszy raz od 30 kwietnia ub. roku i spotkania z Philadelphia 76ers uzyskał double-double. Piąty raz w ciągu czterech sezonów gry w NBA rozpoczynał mecz w podstawowym składzie.

Grał całą pierwszą kwartę. Nie miał w niej zbyt wielu okazji do zbiórek, gdyż obydwa zespoły grały bardzo skutecznie i niewiele rzutów było niecelnych. W zespole Orlando wyróżniali się Vince Carter, który zdobył 11 z 13 pierwszych punktów zespołu oraz Brandon Bass, który do przerwy nie pomylił się przy żadnej próbie rzutu (8/8 za dwa, 4/4 z wolnych). Gortat w pierwszych 12 minutach spotkania zdobył 4 punkty: wsadem po podaniu w tempo od Chrisa Duhona oraz z półdystansu z prawej strony kosza, gdzie otrzymał piłkę od Cartera. Miał też dwie zbiórki, dwa bloki, asystę i faul.

Na początku drugiej kwarty Polak odpoczywał. Wrócił na parkiet w jej połowie przy stanie 40:40. Do przerwy zdobył kolejne punkty, tym razem z półdystansu z lewej strony kosza po podaniu od Rasharda Lewisa, miał kolejne dwie zbiórki i nie trafił swojego pierwszego rzutu z gry. Do szatni schodził jako trzeci strzelec zespołu (6 pkt) za Bassem (20) i Carterem (18). Po dwóch kwartach gospodarrze prowadzili 55:54.

Reklama
Reklama

Po przerwie Gortat był jeszcze efektywniejszy, chociaż z powodu czwartego faulu popełnionego w połowie trzeciej kwarty, grał krócej. W sumie w całym spotkaniu przebywał na parkiecie 32 minuty (rekord sezonu), zdobył 14 pkt, miał 11 zbiórek (4 w ataku - w tym dwie dobitki dające punkty, 7 w obronie), trzy razy blokował rzuty rywali, miał dwie asysty i przechwyt.

Orlando uzyskiwało decydującą przewagę w momentach, gdy na parkiecie był Gortat. W tym względzie wyższy od Polaka (+13) wskaźnik w zespole Orlando miał tylko Carter (+19). Magic wygrali szóste kolejne spotkanie i mają teraz bilans 15 zwycięstw i 4 porażek. W nocy z soboty na niedzielę grają na wyjeździe w Milwaukee Bucks, być może znów z Marcinem Gortatem w pierwszej piątce. Transmisja w Orange Sport o 2.30. Marek Cegliński

[ramka][srodtytul]Detroit Pistons - Orlando Magic 91:104 (26:24, 29:30, 18:24, 18:26)[/srodtytul]

Detroit: T. Prince 30, T. Stuckey 11, J. Maxiell 4, B. Wallace 4, T. McGrady 4 oraz C. Villanueva 15, R. Hamilton 10, G. Monroe 6, B. Gordon 5, A. Daye.

Orlando: V. Carter 25, R. Lewis 15, Q. Richardson 15, M. Gortat 14, 11 zb., 3 bl., 2 as., 1 prz., C. Duhon 6 oraz B. Bass 27, M. Allen 2, J. Williams, R. Anderson.

Double-double Marcina Gortata

Reklama
Reklama

12 pkt, 11 zb. z Washington Wizards 103:84 16.04.2008

16 pkt, 13 zb. z Golden State Warriors 109:98 15.12.2008

13 pkt, 15 zb. z Chicago Bulls 107:79 11.03.2009

10 pkt, 11 zb. z Milwaukee Bucks 110:94 27.03.2009

10 pkt, 18 zb. z Milwaukee Bucks 80:98 13.04.2009

11 pkt, 15 zb. z Philadelphia 76ers 114:89 30.04.2009

Reklama
Reklama

14 pkt, 11 zb. z Detroit Pistons 104:91 3.12.2010[/ramka]

Polski środkowy zastąpił w pierwszej piątce lidera zespołu Dwighta Howarda, który padł ofiarą grypy żołądkowej. Magic byli w tym meczu mocno osłabieni, gdyż przypadłość ta dotknęła także innego podstawowego gracza - rozgrywającego Jameera Nelsona, a także J.J. Redicka i Michaela Pietrusa. W dodatku już w trakcie meczu tuż po wejściu na parkiet w pierwszej kwarcie kontuzji doznał Ryan Anderson.

Zredukowanej do ośmiu graczy drużynie nie przeszkodziło to jednak w odniesieniu zwycięstwa. „Wiele zespołów gra w lidze tylko ośmioma zawodnikami - mówił trener Orlando Stan van Gundy. To nie jest kwestia, ilu zawodników masz, tylko jak dobrymi są koszykarzami”. Istotny udział w tym sukcesie w Detroit mają Vince Carter (25 punktów i 9 asyst) oraz zwykle gracze rezerwowi Brandon Bass (27 punktów - rekord kariery) i właśnie Gortat, który miał 11 zbiórek - najwięcej spośród wszystkich uczestników spotkania oraz 14 punktów. Osiągnięcia te to rekordy sezonu polskiego środkowego, a 7 celnych (na 9) rzutów z gry i dwie asysty - to wyrównany rekord kariery.

Reklama
Koszykówka
Warszawa na taki sukces czekała ponad pół wieku. Koszykarze Legii wyszli z cienia piłkarzy
Materiał Promocyjny
25 lat działań na rzecz zrównoważonego rozwoju
Koszykówka
Shai Gilgeous-Alexander bohaterem sezonu NBA. Czy jesteśmy świadkami narodzin nowego Jordana?
Koszykówka
Poznaliśmy mistrza NBA. Oklahoma City Thunder sięga po tytuł
Koszykówka
Finały NBA. Zaczęło się od trzęsienia ziemi
Koszykówka
Polski skaut Los Angeles Lakers: Nie mogę nikogo przegapić
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama