Marcin Gortat najlepszym zawodnikiem Phoenix

Koszykarze Suns wygrali u siebie z Golden State Warriors 108:97. Marcin Gortat był najlepszym strzelcem i zbierającym drużyny

Publikacja: 19.03.2011 07:40

Marcin Gortat

Marcin Gortat

Foto: AFP

Do zespołu, wciąż walczącego o awans do play-off, wrócił po wyleczeniu kontuzji barku skrzydłowy Channing Frye, który nie grał w ostatnich pięciu meczach Suns, a do sił i dobrej dyspozycji wrócił rozgrywający Steve Nash. Obydwaj, a także Grant Hill, zdobyli po 17 punktów i zespół Phoenix uniknął piątej porażki z rzędu, co byłoby rekordową serią przegranych w tym sezonie. Suns wygrali u siebie z Golden State dwunaste kolejne spotkanie w NBA. Ostatni raz przegrali z tym rywalem we wlasnej hali 18 marca 2005 roku.

Obydwa zespoły zaliczają się do najbardziej ofensywnych w lidze. Suns zdobywają średnio 104,7 pkt, Warriors - 103,2. W piątek gospodarze przekroczyli swoją normę w ataku, a o ich zwycięstwie zadecydowała także lepsza obrona i dokładniejsza gra. Goście popełnili aż 21 strat wobec 12 gospodarzy. Drużynie z Arizony udało się powstrzymać Montę Ellisa, szóstego w klasyfikacji najlepszych strzelców NBA, który średnio zdobywa 24,8 punktów, a teraz uzyskał ich tylko 8, trafiając 3 z 11 rzutów z gry.

Piątek był w Phoenix polskim dniem. Wśród 18 422 widzów w US Airways Center zasiadło więcej niż zwykle przedstawicieli całkiem licznej w Arizonie polskiej mniejszości, odpowiadając na specjalne zaproszenie organizatorów. Kilkaset osób identyfikujących się z Polską zajęło sąsiednie rzędy trybun, tworząc biało-czerwony sektor. Mieli dużo radości i satysfakcji, bo Marcin Gortat, rozegrał kolejne bardzo dobre spotkanie. Po udanych akcjach nasz reprezentant zwracał się w ich stronę, dziękując za doping i prosząc o jeszcze.

Jedyny Polak w NBA był wyróżniającym się zawodnikiem zespołu. Grał 32.58 minuty, zdobył 18 punktów, najwięcej dla Suns, trafiając 7 z 11 rzutów z gry i wszystkie cztery wolne, miał najwięcej w drużynie - obok Fryea - 9 zbiórek (jedną w ataku i 8 w obronie), cztery asysty, przechwyt, blok i stratę, popełnił dwa faule.

To był trzeci mecz Polaka w barwach Suns przeciwko Golden State. W poprzednich 7 i 10 lutego, na wyjeździe i w Phoenix, wygranych przez jego zespół 104:92 i 112:88, zdobywał 8 i 6 punktów i miał po 9 zbiórek. Teraz wyraźnie poprawił swoje osiągnięcia w ataku.

W 12 ostatnich meczach Gortat zdobywał średnio 14,3 pkt i miał 10 zbiórek. W piątek utrzymał ten poziom, do kolejnej double-double zabrakło mu jednej zbiórki. Potwierdził, że jego obecność wśród kandydatów do tytułu najlepszego rezerwowego NBA nie jest przypadkowa. Stacja ESPN na swojej stronie internetowej wymienia polskiego środkowego wśród zawodników, którym najbliżej do tej nagrody. Na pierwszym miejscu jest Jason Terry z Dallas Mavericks, najlepszy strzelec spośród wszystkich wchodzących z ławki (średnio ponad 16 pkt), a kolejne miejsca zajmują Jamal Crawford (Atlanta Hawks), Lou Williams (Philadelphia 76ers), Lamar Odom (Los Angeles Lakers) oraz ex aequo właśnie Gortat i Glen Davis z Boston Celtics. Dobre towarzystwo.

W piątkowym meczu Polak wszedł na boisko na 4.22 przed końcem pierwszej kwarty. Rozpoczął od nieudanego rzutu spod kosza, gdy został zablokowany przez Dorella Wrighta, ale zaraz się zrehabilitował spektakularną akcją, jakiej jeszcze na boiskach NBA nie pokazywał. Pod własnym koszem przechwycił podanie Monty Ellisa i zdecydował się na samotny rajd po kosz rywali. W cztery sekundy przekozłował całe boisko i zakończył akcję mocnym smeczem. Nikt za nim nie nadążył. Po chwili zablokował pod własnym koszem Davida Lee i zdobył kolejne punkty po wzorcowym pick and rollu z Nashem.

Tego dnia Gortat wyróżniał się też zespołową grą, często dostrzegając partnerów na wolnych pozycjach do rzutu i dogrywając im piłkę. Cztery asysty to jego drugie osiągnięcie w karierze. Rekordowe pięć miał 31 grudnia w spotkaniu przeciwko Detroit Pistons.

Właśnie po podaniach Polaka do Fryea w końcówce drugiej kwarty, po których skrzydłowy Suns trafiał na trzy punkty, przewaga gospodarzy wzrosła do 12 punktów (48:36), a on sam ustalił dorobek swojej drużyny do przerwy zdobywając punkty spod samego kosza po kolejnym firmowym zagraniu z Nashem. Suns prowadzili 50:40.

W odróżnieniu od większości spotkań, gdy drugą połowę Suns rozpoczynali z Robinem Lopezem na boisku, tym razem we wznawiającej grę piątce znalał się Gortat. Dzięki temu uzyskał możliwość dłuższej gry obok Nasha i od razu poskutkowało to znakomitym fragmentem gry obu koszykarzy. W ciągu niespełna dwóch minut polski środkowy zdobył osiem kolejnych punktów dla Phoenix - bezpośrednio po podaniach od kanadyjskiego mistrza asyst bądź - faulowany - po bezbłędnie wykonywanych tego dnia rzutach wolnych. Po tej jego serii, którą kończyła dobitka niecelnego rzutu Granta Hilla (jedyna zbiórka Polaka w ataku) Suns po trzech minutach trzeciej kwarty prowadzili już 61:46, po kolejnych pięciu i trzypunktowym rzucie Hilla ich przewaga wzrosła do 74:54. W czwartej kwarcie Warriors zmniejszyli straty, zbliżając się w końcówce na siedem punktów (104:97 na 1.06 przed ostatnią syreną), ale gospodarze nie pozwolili odebrać sobie zwycięstwa.

Suns z bilansem 34 zwycięstw i 33 porażek pozostają na 11. miejscu w Konferencji Zachodniej. Wyprzedzają ich Houston Rockets (36-34) i Utah Jazz (36-33), a ósmą, ostatnią premiowaną awansem do play-off lokatę zajmują Memphis Grizzlies (37-32).

W niedzielę koszykarze Phoenix grają na wyjeździe z Los Angeles Clippers (26-43), 13. zespołem na Zachodzie.

• Phoenix Suns - Golden State Warriors 108:97 (27:20, 23:18, 34:27, 24:32).

Phoenix:

G. Hill 17, 7 zb., C. Frye 17, 9 zb., S. Nash 17, 10 as., V. Carter 10, R. Lopez 6, oraz M. Gortat 18, 9 zb., 4 as., 1 bl., 1 prz., 1 str., J. Dudley 8, 8 zb., A. Brooks 6, H. Warrick 5, M. Pietrus 4, J. Childress.

Najwięcej dla Golden State:

D. Wright 30, 6 zb., D. Lee 16, 10 zb., S. Curry 15, 5 as., A. Thornton 9, 9 zb., M. Ellis 8, 7 zb.

Do zespołu, wciąż walczącego o awans do play-off, wrócił po wyleczeniu kontuzji barku skrzydłowy Channing Frye, który nie grał w ostatnich pięciu meczach Suns, a do sił i dobrej dyspozycji wrócił rozgrywający Steve Nash. Obydwaj, a także Grant Hill, zdobyli po 17 punktów i zespół Phoenix uniknął piątej porażki z rzędu, co byłoby rekordową serią przegranych w tym sezonie. Suns wygrali u siebie z Golden State dwunaste kolejne spotkanie w NBA. Ostatni raz przegrali z tym rywalem we wlasnej hali 18 marca 2005 roku.

Pozostało jeszcze 90% artykułu
Koszykówka
Kiedy do gry wróci Jeremy Sochan? „Jestem coraz silniejszy”
Materiał Promocyjny
Jaką Vitarą na różne tereny? Przewodnik po możliwościach Suzuki
Koszykówka
Prezes Polskiego Związku Koszykówki: Nie planuję rewolucji
Koszykówka
Wybory w USA. Czy LeBron James wie, że republikanie też kupują buty?
Koszykówka
Radosław Piesiewicz ma następcę. Zmiana władzy na czele PZKosz
Materiał Promocyjny
Warta oferuje spersonalizowaną terapię onkologiczną
Koszykówka
Jeremy Sochan zostaje w San Antonio Spurs. Ile zarobi reprezentant Polski?
Materiał Promocyjny
Psychologia natychmiastowej gratyfikacji w erze cyfrowej