Po dwóch spotkaniach w rywalizacji obydwu par jest remis 1-1 i w lepszej sytuacji są Heat i Thunder. Zespoły te, wygrywając drugie wyjazdowe mecze w Chicago i Dallas, odebrały rywalom przewagę własnego parkietu, a teraz dwa kolejne spotkania rozegrają u siebie.
LeBron James i spółka pokonali Bulls ich własną bronią, czyli obroną. Goście zdobyli tylko trzy punkty więcej niż w przegranym 82:103 pierwszym meczu, ale tym razem pozwolili rywalom rzucić tylko 75 punktów. O zwycięstwie Heat zadecydowało ostatnie siedem minut gry. Od remisu 73:73 zdobyli 12 punktów, z czego LeBron James dziewięć, a gospodarze tylko dwa. Gwiazdor Chicago Derrick Rose, najlepszy zawodnik NBA w sezonie zasadniczym, miał tym razem słabszy dzień. Dokładnie pilnowany przez Dwyane'a Wade'a trafił tylko siedem z 23 rzutów z gry, zdobywając w sumie 21 punktów. Nie wsparli go w ataku koledzy z drużyny. Jeszcze tylko Luol Deng uzyskał więcej niż 10 punktów (13).
W zespole Miami obok wielkiej trójki James (29), Wade (24) i Chris Bosh (10) znakomicie zagrał Udonis Haslem. Jedyny obok Wade'a koszykarz w drużynie pamiętający mistrzowski tytuł Heat z 2006 roku, po długotrwałym leczeniu kontuzji stopy wystąpił dopiero w trzecim spotkaniu i już pokazał dawną chęć do gry, skuteczność i charakter, zdobywając 13 punktów. Rywalizacja przeniosła się teraz do Miami. Heat, grający tak jak w drugim meczu w Chicago, mogą wyeliminować wyżej rozstawionych przeciwników.
Czy zespół Derricka Rose'a będzie w stanie pokonać ich w którymś ze spotkań na Florydzie? Remis w drugiej parze, po czwartkowej wygranej Thunder 106:100, jest dużą niespodzianką. Dallas przegrali w play-off pierwszy raz po siedmiu kolejnych zwycięstwach (w tym czterech z broniącymi tytułu Los Angeles Lakers). Była to ich pierwsza porażka na własnym parkiecie w fazie pucharowej. Jeszcze przed pierwszym meczem Dallas – Oklahoma City słynny Magic Johnson pytany, jak zatrzymać gwiazdora Mavericks Dirka Nowitzkiego, odpowiedział, że nie należy zaprzątać sobie tym głowy, bo niemieckiego skrzydłowego nie da się zatrzymać. Kluczem do zwycięstwa może być w tej sytuacji pojedynek rozgrywających obydwu zespołów – wskazywał.
I rzeczywiście. W pierwszym meczu w Dallas Nowitzki zdobył aż 48 punktów, z czego 24 z bezbłędnie wykonywanych rzutów wolnych, co oznacza nowy rekord play-off w NBA (poprzedni należał do Paula Pierce'a z Boston Celtics – 21/21). Pilnowali go na zmianę Serge Ibaka, Kevin Durant, Thabo Sefelosha, Kendrick Perkins i James Harden – wszyscy niewiele wskórali. Na nic zdał się wyczyn lidera Thunder i najlepszego strzelca ligi Kevina Duranta (40 pkt), skoro słabiej zagrał rozgrywający drużyny Russell Westbrook (20 pkt, ale tylko trzy celne z 15 rzutów z gry). W drugim meczu w Dallas prowadzeni przez Scotta Brooksa, najlepszego szkoleniowca NBA w poprzednim sezonie, koszykarze Oklahomy znaleźli jednak drogę do zwycięstwa.