Reprezentacja Polski kobiet na ME chce miejsca w pierwszej 5

Dariusz Maciejewski, trener reprezentacji Polski koszykarek

Publikacja: 06.06.2011 01:57

Reprezentacja Polski kobiet na ME chce miejsca w pierwszej 5

Foto: ROL

Rz: W jakiej dyspozycji jest drużyna na kilkanaście dni przed inauguracją mistrzostw Europy?

Dariusz Maciejewski:

Zapomnieliśmy już o przykrych chwilach przy kompletowaniu składu – mówi „Rz” trener Dariusz Maciejewski. Koncentrujemy się na tym, co przed nami. Najważniejsze to dotrwać do mistrzostw już bez kontuzji. Szkoda, że nie było nam dane pracować w stałym, niezmienionym składzie od ubiegłego roku. Długo oglądałem na wideo nasze występy na ostatnim turnieju w Czechach. Widzę tam wiele pozytywów, ale też czeka nas jeszcze wiele pracy, tak obronie, jak i w ataku. Musimy być w tych elementach perfekcyjni. Jeżeli nam starczy czasu, jeżeli dołożymy do tego wolę zwycięstwa, typowy dla tej grupy charakter i zespołowość, to jest szansa na spełnienie marzeń.

Czy możliwe są jeszcze zmiany w składzie. Kilka tygodni temu mówiło się, że być może zdąży wyleczyć kontuzję Daria Mieloszyńska?

Z tego, co mówią nasi lekarze i masażyści, będący w stałym kontakcie z dziewczynami – nie widzę takiej możliwości. Czasu zostało bardzo mało. W tej chwili to nie jest grupa, w której musimy wymieniać jakieś ogniwa, tylko trzeba koncentrować się na tym, by z tego zespołu wyciągnąć maksimum. Tylko wtedy możemy osiągnąć cel – awans do igrzysk olimpijskich w Pekinie.

Czy drużyna ma liderkę? Wydaje się, że w ostatnich spotkaniach była nią Elżbieta Mowlik. A może indywidualności są mniej ważne, a liczy się przede wszystkim zespół?

Nie szukam liderki. Z pewnością Ela z racji doświadczenia, międzynarodowego obycia i umiejętności może nią być, ale na pewno nie w każdym spotkaniu. Myślę, że tylko w jedności i zespołowości może tkwić nasza siła. Jeśli ktoś wykreuje się na lidera, to tylko poprzez współpracę całej drużyny, dobre zasłony od koleżanek i podania. Nikt indywidualnie nie rozstrzygnie meczu. Myślę, że typowego lidera w naszej drużynie nie będzie. Będziemy grać zespołowo, w każdym spotkaniu ktoś inny może pociągnąć za sobą drużynę.

Kilka dni wcześniej, niż zapowiadała, dołącza do drużyny środkowa Ewelina Kobryn.

Liczymy, że Ewelina będzie kluczowym graczem. Jest doświadczoną zawodniczką, ograną na europejskich parkietach. Wszystko będzie zależeć od tego, jak szybko przyswoi sobie nasze taktyczne zagrywki, bo różnią się one od tych, które mieliśmy w ubiegłym roku. Równie ważna będzie jej forma psychiczna. Mam nadzieję, że szybko pozbiera się, a niepowodzenie w USA nie odbije się niekorzystnie na jej psychice.

Jaki będzie styl gry reprezentacji Polski: szybki, oparty na agresywnej obronie i kontratakach czy też bardziej statyczny i schematyczny?

Nie mamy szans w ataku pozycyjnym. Musimy grać szybko i agresywnie, i w obronie, i w ataku. W meczu z Rosją, gdy próbowaliśmy grać pozycyjnie, siła fizyczna i umiejętności rywalek były tak wielkie, że mieliśmy problemy ze zdobyciem punktów czy powstrzymaniem ich ataków. Ale gdy zaczęliśmy lepiej bronić, wychodzić wyżej, nie dopuszczaliśmy do łatwych wejść pod kosz, udało się przechwycić parę piłek, z czego wzięły się kontry i łatwe punkty. Naprawdę ciężko zdobywać punkty, jeżeli nie będziemy grali agresywnie. Musimy ryzykować. Czasami będzie się to wiązało z większą liczbą strat, ale nie możemy prowadzić układanej gry z takimi zespołami jak Rosja czy Czechy. Teraz właściwie nie ma słabych drużyn. Na turnieju w Karlowych Warach każdy z rywali był bardzo silny. Mistrzostwa Europy zapowiadają się bardzo ciekawie. Tam nie ma słabeuszy. Będzie na pewno wiele niespodzianek – tych na plus, ale też dużo sytuacji przykrych. Mam nadzieję, że nas spotkają tylko te pozytywne.

Wiem jedno. Jeżeli wygramy, to kilkoma punktami i na pewno każde nasze zwycięstwo będzie okupione wielką walką. Bo tego zespołu nie stać na to, by na europejskim poziomie gromił kogokolwiek czy był o klasę lepszy. Po prostu na Eurobaskecie spotkają się równe zespoły. Myślę, że z niektórymi drużynami z czołówki musimy zagrać zdecydowanie bardziej ryzykancko, z głową i wznieść się na wyżyny swoich umiejętności.

Jest pan zadowolony z meczów kontrolnych? Jakie wnioski z nich wyciągacie?

Ze sparingów i treningów jestem zadowolony. Idziemy w dobrym kierunku. Wszystkie kadrowiczki pracują ciężko. Na szczęście, odpukać, omijają nas kontuzje. Żadna z dziewczyn nie opuściła więcej niż jednego treningu. Bardzo mocno pracujemy nad systemowym, analitycznym przygotowaniem. W przerwie przed ostatnim zgrupowaniem siedziałem nad kasetami, by przygotować do demonstracji wszystkie nasze błędy. Podzieliłem je na kilka grup. Teraz codziennie je omawiamy na treningach teoretycznych. Taka praca liczy się tak samo jak przygotowanie fizyczne.

Kiedy poznamy ostateczny skład na mistrzostwa Europy?

W kadrze może być 14 zawodniczek, więc z grupy ćwiczących, po dołączeniu Eweliny Kobryn, odpadnie tylko jedna. Decyzja o tym, z którą z dziewczyn pożegnamy się po meczach z Litwą, będzie dla sztabu szkoleniowego bardzo trudna. Do Katowic zabieram czternastkę i już bezpośrednio przed każdym spotkaniem będę decydował o meczowej dwunastce.

Co wiemy o naszych rywalkach w grupie C?

Hiszpanki oglądałem na mistrzostwach Europy przed dwoma laty, także na ubiegłorocznych mistrzostwach świata w Czechach. To mocny zespół, ale nie ma przed nami większych tajemnic. Największym problemem jest Czarnogóra, która nie rozegrała w tym roku oficjalnego meczu. Zobaczymy ją dopiero na wideo po turnieju w Stambule, które rozpoczyna się 9 czerwca. Kto będzie naszym trzecim rywalem w grupie i wygra dodatkowe kwalifikacje? Stawiam na to, że walka rozstrzygnie się między Włoszkami i Węgierkami. Ktoś z naszego sztabu będzie oglądał decydujące mecze i na pewno będę miał do dyspozycji nagrania z występami rywalek.

Podobno przeciwności hartują. Czy z tych trudności, jakie zespół napotykał, przystępując do przygotowań, może się narodzić coś dobrego w trakcie mistrzostw Europy?

Podejście każdego gracza musi być bardzo zespołowe. Każdy musi mieć świadomość, że jego wejście na parkiet musi coś dać drużynie - czy w obronie, czy w ataku. Nikt nie może się obrażać, że nie rozpocznie meczu w pierwszej piątce, że będzie grał krócej czy dłużej. Dziewczyny muszą do tego dorosnąć. W każdym naszym meczu trzeba szukać optymalnego składu przez całe spotkanie. Powiem szczerze, prowadząc tę reprezentację, nie mogę się ani na chwilę zdrzemnąć, bo potem kosztuje to bardzo wiele. Każda zmiana, każdy czas gry dla danej zawodniczki musi być mocno przemyślany. Ale fajnie jest pracować z tym zespołem. Jeśli to co zrobiliśmy dotychczas zostanie utrzymane, a tzw. duch zespołu jeszcze się wzmocni, to zagramy najlepiej, jak potrafimy. Co nam to da? Każdy ma swoje marzenia. Mam świadomość, że to jest dla mnie jedyna okazja wywalczenia awansu na igrzyska olimpijskie. Sądzę, że dziewczyny myślą podobnie. Jeśli stworzymy zespół, który będzie się hartował się w każdym pojedynku – i w okresie przygotowawczym, i bezpośrednio podczas turnieju, może być bardzo ciekawie. Z taką wiarą przystąpiliśmy do ostatniego okresu bezpośredniego przygotowania startowego do mistrzostw Europy.

rozmawiał Marek Cegliński

 

Rz: W jakiej dyspozycji jest drużyna na kilkanaście dni przed inauguracją mistrzostw Europy?

Dariusz Maciejewski:

Pozostało 99% artykułu
Koszykówka
Afera bukmacherska w USA. Gwiazdy NBA tańczą z diabłem
Koszykówka
Jeremy Sochan w reprezentacji Polski. Pomoże nam obywatel świata
Koszykówka
Marcin Gortat na świeczniku. Docenił go nawet LeBron James
Koszykówka
Jeremy Sochan pomoże reprezentacji i zagra w Polsce. Zabierze nawet kucharza
Koszykówka
NBA. Jeremy Sochan lepszy od Brandina Podziemskiego. Zdobył 20 punktów