Przed meczem podczas oficjalnej ceremonii otwarcia turnieju w katowickim Spodku minutą ciszy uczczono pamięć przedwcześnie zmarłej Małgorzaty Dydek, złotej medalistki i najlepszej koszykarki rozegranych w tej samej hali mistrzostw Europy w 1999 roku. Margo była najmłodszą zawodniczką tamtej reprezentacji. Jej koleżanki zasiadły w sobotę na trybunach, wspominając tamtem sukces, ale po meczu nie miały radosnych min.
„Nie jest mi wesoło - powiedziała „Rz" Elżbieta Trześniewska, ale proszę pamiętać, że my także tamten turniej zaczęłyśmy od porażki, po trzech meczach miałyśmy dwie przegrane, a potem było tak pięknie. Wierzę, że za kilka dni przyjmę naszą drużynę w Łodzi podczas ćwierćfinałów". Była reprezentacyjna skrzydłowa jest pełnomocnikiem PZKosz ds. organizacji fazy finałowej turnieju.
Dla Czarnogóry, debiutującej w finałach mistrzostw Europy (pierwszy oficjalny mecz samodzielna reprezentacja tego kraju rozegrała trzy lata temu), sam przyjazd do Polski jest już dużym sukcesem. Podkreślał to trener Miodrag Baletić i kapitan drużyny Jelena Skerović, znana w Polsce z występów w Wiśle CanPack Kraków, a wcześniej reprezentantka Jugosławii oraz Serbii i Czarnogóry. Taka postawa pozwoliła drużynie przystąpić do meczu bez żadnych obciążeń psychicznych, czego nie można powiedzieć o polskim zespole.
Gospodarz zawsze odczuwa presję, dziewczyny bardzo chciały wygrać dla Margo, której pogrzeb odbył się w przededniu meczu w podwarszawskich Ząbkach. Na rozgrzewkę bezpośrednio przed meczem wyszły w białych koszulkach z napisem „Margo pamiętamy". Gdy się czegoś bardzo chce, bardzo często się to nie udaje.
Pierwsza kwarta była jeszcze dość wyrównana, chociaż od początku niepokoiła słaba dyspozycja rzutowa Eweliny Kobryn, która w pierwszych dziesięciu minutach spudłowała wszystkie pięć rzutów z gry z pozycji, z których nie zwykła się mylić. W tym samym czasie liderka Czarnogóry naturalizowana Amerykanka Anna de Forge, uczestniczka meczu gwiazd WNBA i także była zawodniczka Wisły, trafiła cztery z pięciu rzutów i już do końca meczu częściej trafiała niż się myliła.