W piątek grają z Chorwacją (18, TVP Sport), która na inaugurację drugiej fazy przegrała z Czarnogórą 60:81, a w niedzielę z Francją (15.30, TVP Sport), która rozniosła Hiszpanię 79:55. Żeby znaleźć się w czwórce i zagrać w fazie finałowej w Łodzi, Polki musiałyby wygrać obydwa mecze, a aktualne mistrzynie Europy Francuzki obydwa przegrać (w piątek spotykają się z Czarnogórą). Wydaje się to mało prawdopodobne.
„Przegrały mecz do wygrania - komentowała w telewizyjnym studiu mecz swych koleżanek z Łotwą nasza najlepsza koszykarka Agnieszka Bibrzycka, która nie gra w mistrzostwach, bo spodziewa się dziecka. Trener Maciejewski trochę się pogubił".
Zagubienie dotyczy drugiej połowy, bo do przerwy polski zespół utrzymywał korzystny wynik i momentami grał znakomicie, szczególnie w obronie. Po pewnych kłopotach na początku spotkania (5:13 w 4. minucie), w końcówce pierwszej kwarty, dzięki skutecznym akcjom Agnieszki Kaczmarczyk, Polki wyszły na prowadzenie (18:15), a drugą rozpoczęły koncertowo.
Elżbieta Mowlik, słabiej spisująca się w trzech poprzednich spotkaniach, która pierwszy raz w tym turnieju rozpoczęła mecz na ławce rezerwowych, od początku imponowała skutecznością. Trafiła swoje trzy pierwsze rzuty za trzy punkty. Zespół dobrze bronił, w dobrym tempie przechodził do ataku, gdzie szybkimi podaniami znajdował na wolnych pozycjach punktującą z dystansu Mowlik albo trafijącą spod kosza Ewelinę Kobryn. Po trzypunktowej akcji naszej środkowej (rzut z faulem plus wolny) w 15. minucie było 31:23 dla Polski i ..zaczęły się kłopoty. Jak w meczu z Hiszpanią, gdy przy prowadzeniu w końcówce trzeciej kwarty drużyna nagle przestała funkcjować w ataku.
Przez blisko pięć minut Polki nie potrafiły zdobyć punktu. Nadal dobrze broniły, Agnieszka Skobel skutecznie przeszkadzała rozgrywającej Łotwy, znanej z występów w Lotosie Gdynia Jelenie Babkinie, ale pod drugim koszem drużyna grała chaotycznie, spadła skuteczność.