- Przepraszam, że tak długo zwlekałem. Czekałem na rozwój wydarzeń w NBA. Nie chciałem deklarować, że na pewno przyjadę, a później się wycofać - tłumaczył Marcin Gortat. - Gdyby nie lokaut (rozgrywki zawieszono z powodu braku porozumienia w sprawie nowego układu zbiorowego - przyp. red.), prawdopodobnie nie wziąłbym udziału w turnieju.
Gortat wierzy, że reprezentacja osiągnie dobry wynik i cieszy się z nowej roli w drużynie. - Chyba pierwszy raz przyjadę na zgrupowanie jako jeden z najbardziej doświadczonych zawodników, ale nie czuję się gwiazdą. Nie będę robić show jak LeBron James po transferze do Miami - zapewnia.
PZKosz musi jeszcze pokryć koszty ubezpieczenia Gortata (ok. miliona złotych). To, które ma w klubie, w trakcie lokautu nie obowiązuje. - Z tego, co wiem, pomoże finansowo międzynarodowa federacja - mówi Gortat.
Gortat twierdzi, że lokaut w NBA potrwa co najmniej do końca roku, a być może i dłużej. Nie wyklucza w tym czasie występów nawet w polskiej lidze. - Mam oferty z Belgii, Rosji i ŁKS. Może zagram kilka meczów w Łodzi, kilka w Gdyni, a potem wyjadę np. do Chin - zastanawia się Gortat.
Zgrupowanie kadry zaczyna się 15 lipca w Legionowie. Rywalami Polaków w grupie A mistrzostw Europy (31 sierpnia - 18 września na Litwie) będą: broniąca tytułu Hiszpania, wicemistrz świata Turcja, Litwa, Wielka Brytania oraz jeden ze zwycięzców dodatkowych eliminacji.