Polak, grający w tym spotkaniu ze specjalnym opatrunkiem na złamanym kciuku, przebywał na parkiecie 21 minut, trafił sześć z dziewięciu rzutów z gry i jeden z trzech wolnych, zebrał trzy piłki w ataku i dwie w obronie, miał przechwyt i trzy faule.
Mecz rozstrzygnął się w ostatnich sekundach. Po słabszym początku koszykarze Suns wyszli na prowadzenie na początku trzeciej kwarty i wydawało się, że kontrolują wynik, prowadząc kilka razy sześcioma punktami. Rywale kilkakrotnie zbliżali się jednak na jeden punkt. Gdy przy stanie 84:83 na 34 sekundy przed końcem dwóch rzutów wolnych dla Hornets nie trafił Trevor Ariza, wydawało się że gospodarzom nie stanie się już nic złego, ale z kolei w ich akcji z półdystansu spudłował Jared Dudley. Rywale mieli 15 sekund na odwrócenie losów meczu i udało się. Na 4,2 sekundy przed końcem spotkania Eric Gordon, który przeszedł do Nowego Orleanu z Los Angeles Clippers w wymianie za Chrisa Paula, trafił zza linii rzutów wolnych. Było 85:84 dla Hornets. Gospodarze jeszcze próbowali odpowiedzieć, ale zgubili piłkę. Pierwszoroczniak Markieff Morrris otrzymał piłkę od Steve'a Nasha, ale pod naciskiem obrony gości podawał ją tak, że wyszła w aut.
Marcin Gortat końcówkę trzeciej i całą czwartą kwartę meczu oglądał z ławki rezerwowych. Trener Alvin Gentry nie zdecydował się wpuścić go do gry w tym okresie, gdyż swój najlepszy mecz od dłuższego czasu rozgrywał Robin Lopez. Rezerwowy środkowy Phoenix był najlepszym strzelcem spotkania, w 27 minut zdobył 21 punktów (8/12 z gry), co nie zdarzyło mu się w żadnym meczu poprzedniego sezonu i miał siedem zbiórek. Może jednak w końcówce przydałby mu się odpoczynek i dobrze zrobiłyby drużynie dwójkowe akcje Polaka z Nashem, które wcześniej się udawały?
Gortat wyszedł w pierwszej piątce Suns, obok Nasha, Dudleya, Granta Hilla i Channinga Fryea. Polak wygrał z Emeką Okaforem rzut sędziowski rozpoczynający spotkanie.
Pierwsze punkty w sezonie 2011/2012 dla zespołu z Arizony zdobył Nash. Najlepszy strzelec z rzutów wolnych w historii NBA (przed poniedziałkowym meczem — 90,93 procent skuteczności), nie pomylił się i tym razem i gospodarze prowadzili 2:0.