Pomocna dłoń rapera

Jay-Z, amerykański raper i producent, w przerwach między koncertami inwestuje w sport.

Publikacja: 03.04.2013 20:22

Jay-Z, król rapu (z lewej), miliony zarobione na hip-hopie inwestuje m.in. w koszykówkę

Jay-Z, król rapu (z lewej), miliony zarobione na hip-hopie inwestuje m.in. w koszykówkę

Foto: AFP

Mały Shawn Corey Carter mógł tylko pomarzyć o bilecie na mecz NBA. Wychowywał się na biednym i ponurym Brooklynie, wśród przestępców i narkomanów. Ale nie przestawał wierzyć, że wyrwie się stamtąd do lepszego świata. Ulica kształtowała jego charakter, nauczyła pokonywać przeszkody, pomogła wspiąć się na finansowy szczyt.

Dziś 43-letni Carter, znany szerzej jako Jay-Z, siada na meczach w pierwszym rzędzie, ze swoją żoną, gwiazdą popu Beyonce. Przeszedł klasyczną drogę od pucybuta do milionera. Jest królem rapu, jednym z najlepiej zarabiających ludzi hip-hopu.

Przyjaźni się z Bono, Denzelem Washingtonem czy Oprah Winfrey („Jest czarujący i uroczy. I wspaniale pachnie” – powiedziała o nim dama amerykańskiej telewizji po pierwszym spotkaniu). W kampaniach wyborczych wspiera Baracka Obamę. A majątek wyceniany na ponad pół miliarda dolarów pozwala mu inwestować w klub NBA Brooklyn Nets (wcześniej pod nazwą New Jersey Nets).

Jeszcze niedawno drużyna była jednym z kopciuszków ligi. Po powrocie w ubiegłym roku do Nowego Jorku zmieniono nie tylko nazwę, ale też herb i stroje. Zaprojektował je sam Jay-Z. Jako gwiazda show-biznesu zajął się wizerunkiem zespołu, a rosyjski oligarcha Michaił Prochorow pompowaniem w klub gotówki (udziały rapera to tylko 0,07 proc.).
Nets znów nie przynoszą wstydu, w Konferencji Wschodniej zajmują czwarte miejsce. A Jay-Z nie zapomniał o swoich korzeniach. Dla biedniejszych kibiców przygotował bilety po 15 dolarów, na każdy mecz Nets we własnej hali sprzedaje się ich dwa tysiące.

Kibic Arsenalu

Raper jest także współwłaścicielem sieci barów sportowych The 40/40 Club, a od kilku lat powtarzana jest informacja, że planuje zainwestować swoje pieniądze w Arsenal.
– Jestem biznesmenem, za każdym razem szukam dobrej okazji – powtarza. – Zawsze chciałem być na pierwszym planie, lubię mieć wpływ na podejmowanie decyzji. O inwestowaniu w futbol wiem niewiele, ale interesuję się piłką już długo, jakieś dziesięć lat – przekonuje.

Jay-Z nie ukrywa swoich sympatii do londyńskiego klubu. Zakochał się w nim, gdy zobaczył na boisku Thierry'ego Henry'ego. Ta miłość trwa do dziś.
– Nie mam pojęcia, czy w obecnej drużynie są jacyś moi wielbiciele, ale jeśli któryś z piłkarzy lubi moją muzykę, zapraszam na koncert w Londynie – mówił trzy lata temu. Zaproponował nawet, że wyprawi dla nich imprezę w Nowym Jorku, jeśli zdobędą mistrzostwo Anglii. Napoje wciąż się chłodzą.

Od kilku dni Jay-Z jest właścicielem agencji menedżerskiej Roc Nation Sports. Skuteczności odmówić mu nie można. Już pierwszego dnia podpisał sześcioletni kontrakt, wart podobno 57 mln dolarów, z gwiazdą ligi bejsbola (MLB) Robinsonem Cano, zawodnikiem New York Yankees reprezentowanym wcześniej przez wpływowego w tej branży Scotta Borasa.

Jak Jerry Maguire

Można się spodziewać, że klientów szybko będzie raperowi przybywać, a znajomości z LeBronem Jamesem, Kobe'em Bryantem i innymi gwiazdami NBA przełożą się na kolejne kilkucyfrowe sumy na jego koncie.

Niektórzy już zaczęli go porównywać do fikcyjnego agenta Jerry'ego Maguire'a, granego w filmie o tym samym tytule przez Toma Cruise'a.
– To naturalne, że po latach wspierania muzycznych talentów postanowiłem wyciągnąć też pomocną dłoń do sportowców – tłumaczy swoją decyzję Jay-Z.

Nowy pseudonim raperowi raczej się nie spodoba. Filmowy Maguire był skuteczny i ceniony, ale bezwzględny. Skończył źle, stracił przyjaciół i pracę, dręczyły go wyrzuty sumienia. Jay-Z to nie grozi, zarobił już tyle, że stać go na zabawę w filantropa.

Koszykówka
Ruszają play-offy NBA. Nikt nie chce na emeryturę
Koszykówka
Gwiazdy NBA w Polsce. Atrakcyjne losowanie reprezentacji Polski
Koszykówka
Eurobaskiet 2025. Mural w Katowicach czeka na medal
Koszykówka
Kiedy do gry wróci Jeremy Sochan? „Jestem coraz silniejszy”
Materiał Partnera
Konieczność transformacji energetycznej i rola samorządów
Koszykówka
Prezes Polskiego Związku Koszykówki: Nie planuję rewolucji