Spurs bliżej mistrzostwa

Drużyna z San Antonio wygrała u siebie piąty mecz z Miami Heat 114:104 i od tytułu dzieli ją już tylko jedno zwycięstwo. Spotkanie numer sześć dziś w nocy (3.00, Canal+ Sport) na Florydzie.

Publikacja: 18.06.2013 01:01

Spurs bliżej mistrzostwa

Foto: AFP

Każdy mecz finałowy wygląda inaczej, każdy ma innego bohatera. Noc z niedzieli na poniedziałek należała do Manu Ginobiliego.

36-letniego Argentyńczyka niektórzy wysyłali już na emeryturę.  A Ginobili w ostatnim spotkaniu zastąpił w wyjściowym składzie Brazylijczyka Tiago Splittera, zdobył 24 punkty (najwięcej w sezonie) i miał 10 asyst. – Nie spodziewałem się, że zagram aż tak dobrze – nie ukrywał szczęśliwy Ginobili, który w poprzednich czterech spotkaniach zdobywał średnio 7,5 punktu przy zaledwie 38-procentowej skuteczności. – Trener dał mi szansę, tego właśnie potrzebowałem: czuć, jak zbliża się mecz, potwierdzić, że jestem w stanie atakować obręcz, stawać na linii wolnych, trafiać z dystansu, wyszukiwać kolegów na pozycjach.

Ale Argentyńczyk nie był jedynym bohaterem San Antonio. Tony Parker, o którego zdrowie martwiono się najbardziej, zdobył 26 punktów, a   młody Danny Green (24 pkt), dla którego to pierwszy finał NBA, znów zaskakiwał rywali rzutami za trzy punkty, pobił już rekord finałów należący do Raya Allena (wykorzystał 25 z 38 prób, w niedzielę sześć z dziesięciu). 17 punktów dołożył Tim Duncan, a 16 Kawhi Leonard.

Heat popełniali stare błędy. – Znów zaczęliśmy mecz zbyt wolno, zakopaliśmy się w głęboki dół. Nie umiem tego wytłumaczyć – powiedział Dwyane Wade, który podobnie jak LeBron James zdobył 25 punktów. Ale obaj nie mieli wsparcia zawodników drugiego planu. – Przetrwaliśmy burzę, byliśmy w stanie odrabiać kilkunastopunktowe straty, ale potem znów oddawaliśmy przeciwnikom inicjatywę – przyznał trener Erik Spoelstra.

Mistrzowie z Miami stoją pod ścianą. By obronić tytuł, muszą wygrać dwa ostatnie spotkania we własnej hali. Dwóch kolejnych zwycięstw nie odnieśli od miesiąca, ale też od lutego nie przegrali dwa razy z rzędu. Siódmy mecz, w nocy z czwartku na piątek (3.00, Canal+ Sport), jest więc bardzo prawdopodobny.

San Antonio Spurs – Miami Heat 114:104 (32:19, 29:33, 26:23, 27:29);


stan rywalizacji do czterech zwycięstw: 3-2.

Każdy mecz finałowy wygląda inaczej, każdy ma innego bohatera. Noc z niedzieli na poniedziałek należała do Manu Ginobiliego.

36-letniego Argentyńczyka niektórzy wysyłali już na emeryturę.  A Ginobili w ostatnim spotkaniu zastąpił w wyjściowym składzie Brazylijczyka Tiago Splittera, zdobył 24 punkty (najwięcej w sezonie) i miał 10 asyst. – Nie spodziewałem się, że zagram aż tak dobrze – nie ukrywał szczęśliwy Ginobili, który w poprzednich czterech spotkaniach zdobywał średnio 7,5 punktu przy zaledwie 38-procentowej skuteczności. – Trener dał mi szansę, tego właśnie potrzebowałem: czuć, jak zbliża się mecz, potwierdzić, że jestem w stanie atakować obręcz, stawać na linii wolnych, trafiać z dystansu, wyszukiwać kolegów na pozycjach.

Koszykówka
Eurobaskiet 2025. Mural w Katowicach czeka na medal
Koszykówka
Kiedy do gry wróci Jeremy Sochan? „Jestem coraz silniejszy”
Koszykówka
Prezes Polskiego Związku Koszykówki: Nie planuję rewolucji
Koszykówka
Wybory w USA. Czy LeBron James wie, że republikanie też kupują buty?
Materiał Promocyjny
Współpraca na Bałtyku kluczem do bezpieczeństwa energetycznego
Koszykówka
Radosław Piesiewicz ma następcę. Zmiana władzy na czele PZKosz
Materiał Promocyjny
Sezon motocyklowy wkrótce się rozpocznie, a Suzuki rusza z 19. edycją szkoleń