W minionym tygodniu Parker patrzył na Francuzów z niezliczonych okładek dzienników i magazynów, rozchwytywany był przez rozgłośnie radiowe i stacje telewizyjne. Dziennikarze kanału informacyjnego „France 24” ochrzcili go „Supermanem”, a publicyści dziennika „L’Equipe” włączyli do grona „gigantów trójkolorowego sportu”.
Równie entuzjastyczni są kibice. W głosowaniu na stronie internetowej „L'Equipe” prawie połowa respondentów uznała, że w hierarchii najwybitniejszych sportowców francuskich złoty medalista i najlepszy koszykarz mistrzostw Europy nie ma sobie równych. Według 40 procent Parker ustępuje tylko Zidane’owi i Michelowi Platiniemu.
Takie legendy jak czterokrotny mistrz świata Formuły 1 Alain Prost, pięciokrotny triumfator Tour de France Bernard Hinault czy trzykrotna mistrzyni olimpijska w biegach na 200 i 400 metrów Marie-Jose Perec głosowanie internautów przegrali z kretesem. Nic dziwnego, że w blasku chwały zapragnął ogrzać się nawet prezydent Francois Hollande, którego politykę popiera już tylko 23 procent Francuzów. Do Pałacu Elizejskiego zaprosił co prawda całą drużynę, ale dopilnował, aby na zbiorowym zdjęciu po swojej prawej stronie mieć właśnie MVP Eurobasketu.
Bohater za oceanem
Dla Parkera takie uwielbienie to coś nowego. Jeden z najlepszych rozgrywających świata przez lata nie miał nad Sekwaną najlepszej prasy. Kolejne turnieje z jego udziałem kończyły się rozczarowaniami. Na mistrzostwach Europy 2003 i 2005 roku Francuzi odpadali w półfinałach, na Eurobaskecie 2011 awansowali do finału, ale nie dali rady Hiszpanom. Rok później Pau Gasol i spółka wyeliminowali Trójkolorowych w ćwierćfinale londyńskich igrzysk, a do IO 2004 i 2008 mimo wsparcia Parkera Francuzi się nie zakwalifikowali. Na mistrzostwach świata musieli z kolei obywać się bez niego – tuż przed turniejem w 2006 roku lider reprezentacji złamał palec, zawody w 2010 roku opuścił ze względów zdrowotnych. Dziennikarze narzekali, że nie spełnia pokładanych w nim nadziei, protestowali przeciwko ustawianiu gry drużyny pod niego.
Niewiele pomagały zachwyty dobiegające zza oceanu, gdzie od 2001 roku Parker pozostaje wierny San Antonio Spurs. Początkowo trener Gregg Popovich uznał mierzącego zaledwie 1,88 cm Francuza za „zbyt delikatnego”. Ten jednak szybko udowodnił mu, że się myli. Debiutancki sezon Parker zakończył jako podstawowy rozgrywający, z najlepszymi w zespole statystykami asyst i przechwytów. W drugim sezonie jego rola w drużynie nie podlegała już dyskusji. I choć w play-offach nie błyszczał tak jak w sezonie zasadniczym, to i tak „Ostrogi” mogły świętować drugi w historii klubu tytuł mistrzów NBA. Później tylko raz mógł się obawiać o swoją pozycję, kiedy Popovichowi zamarzyło się sprowadzenie Jasona Kidda z New Jersey Nets. Ostatecznie do transakcji nie doszło, a Parker okazał się kluczem do sukcesu w zwycięskich finałach NBA w 2005 i 2007 roku. Po ostatnim mistrzostwie otrzymał nagrodę MVP – nigdy wcześniej koszykarz urodzony w Europie nie dostąpił tego zaszczytu. Indywidualnych wyróżnień było zresztą więcej, wśród nich powołanie do pięciu Meczów Gwiazd.