Jeszcze do niedawna świat polskiej koszykówki wyglądał klarownie, bo suwerenem był Radosław Piesiewicz jako prezes związku i Polskiej Ligi Koszykówki. Kiedy przejął stery w Polskim Komitecie Olimpijskim (PKOl), zrezygnował z posady w PLK, a funkcję po nim przejął Łukasz Koszarek.
W środowisku nie było tajemnicą, że się lubią, Koszarek wcześniej został dyrektorem sportowym reprezentacji. Do tego duetu kamratów trzeba było jeszcze dołączyć Grzegorza Bachańskiego, czyli poprzedniego szefa, a dziś jednego z wiceprezesów PZKosz.
Podzielone środowisko. Kilku kandydatów na prezesa PZKosz
Teraz w szranki stają obaj, co pokazuje, jak złożona jest sytuacja przed wyborami. Swoje kandydatury zgłosili też Jacek Jakubowski, czyli prezes PLK w czasie, gdy Bachański był prezesem PZKosz, były koszykarz i przedsiębiorca Filip Kenig oraz była koszykarka Elżbieta Nowak.
Środowisko jest podzielone. Jedni opowiadają się za Piesiewiczem i jego środowiskiem, a inni wzywają do zmian i zejścia z barykady. Są sędziowie, trenerzy oraz kluby i każda z tych grup ma na koszykówkę swój punkt widzenia. Sporo na temat zgody i łączenia mówi Marcin Gortat, o którego konflikcie z Piesiewiczem było bardzo głośno. Przed wyborami PZKosz zapowiadał, że poprze Jakubowskiego, ale sam kandydat mówił niedawno TVP Info, że Gortatowi chyba bliżej jednak do Keniga.
Czytaj więcej
Z dużej chmury mały deszcz. Pierwsze po wybuchu afery wizerunkowej wokół PKOl posiedzenie zarządu trwało dłużej niż zwykle, ale zakończyło się bez radykalnych decyzji, co najwyżej otworzyło drogę do dalszej dyskusji.