Korespondencja z Gliwic
Węgry były kiedyś krajem, do którego wyjeżdżali czołowi polscy koszykarze. W poszukiwaniu lepszych zarobków, konfrontacji z markowymi Amerykanami i kontaktu z wielkim światem w tej dyscyplinie. Aktualnie reprezentacja tego kraju w globalnym rankingu jest notowana aż 25 pozycji niżej niż Polacy. Nie oznacza to jednak, że następcy Kornela Davida, który o ładnych parę lat wyprzedził pierwszego Polaka na parkietach NBA, są łatwymi przeciwnikami.
Wręcz przeciwnie. Potrafią kontrolować tempo gry i usypiać tym przeciwników. Grają mądrze, cierpliwie, zespołowo. Także w niemal niezmienionym składzie od lat i od dekady pod wodzą tego samego trenera.
Czytaj więcej
Byli rewelacją mistrzostw świata 2019, zajmując ósme miejsce. Zrobili furorę na ubiegłorocznym Eu...
Właśnie dlatego byli tak wymagającymi rywalami dla polskiego zespołu. Polacy jako faworyci i dodatkowo gospodarze prekwalifikacji olimpijskich, byli pod presją konieczności wygrania pierwszego meczu turnieju w Gliwicach. A przecież są w połowie nowym zespołem, w porównaniu z ubiegłorocznymi mistrzostwami Europy, których byli rewelacją i czwartą siłą.