Reklama
Rozwiń

Euroliga: Spacer po Akropolu

Zespół Asseco Prokomu Gdynia był bliski pokonania Olympiakosu w pierwszym ćwierćfinałowym meczu w Pireusie. Dziś drugie spotkanie

Publikacja: 25.03.2010 00:54

Tomasz Pacesas, trener Asseco Prokomu Gdynia

Tomasz Pacesas, trener Asseco Prokomu Gdynia

Foto: Fotorzepa, BS Bartek Sadowski

Olympiakos to faworyt całych rozgrywek. Gdyby ktoś powiedział dwa dni temu, że Prokom będzie miał z nim szansę wygrać w Grecji, uznano by go za niepoważnego. Ale przed dzisiejszym meczem (transmisja w Canal+ Sport o 20) to już nie brzmi tak nieprawdopodobnie.

Rozegrane w obecności blisko 9 tysięcy widzów pierwsze spotkanie w Hali Pokoju i Przyjaźni przypominało walkę bokserów, w której każdy z rywali dotrwał w dobrej formie do ostatniej rundy i o rezultacie mógł zadecydować pojedynczy cios. Wydawało się, że Prokom go zada, gdy w ostatnich 30 sekundach, przy prowadzeniu Olympiakosu 80:78, David Logan atakował kosz rywali. Piłkę wybił mu jednak Milos Teodosić i to gospodarze cieszyli się z wygranej.

Środowe przedpołudnie ekipa z Gdyni spędziła na spacerze po Akropolu. – Nie chcieliśmy, by zawodnicy pozostawali przez cały dzień w hotelowych łóżkach bądź przed komputerem – mówi trener Tomas Pacesas.

– Taki spacer, oderwanie się od codziennej rutyny to najlepszy sposób na odpoczynek fizyczny i psychiczny. W czwartek musimy wyjść na parkiet jeszcze bardziej skoncentrowani i waleczni. Jeśli ograniczymy liczbę strat i zbierzemy więcej piłek w obronie, możemy wpędzić rywala w jeszcze większe kłopoty – zapowiada Pacesas.

We wtorek Olympiakos wygrał 14. kolejne spotkanie Euroligi na własnym parkiecie. Im dłuższa seria sukcesów, tym większe prawdopodobieństwo jej zakończenia. Koszykarze Asseco Prokomu chcą to uczynić już dzisiaj.

[i]—Marek Cegliński z Aten[/i]

Olympiakos to faworyt całych rozgrywek. Gdyby ktoś powiedział dwa dni temu, że Prokom będzie miał z nim szansę wygrać w Grecji, uznano by go za niepoważnego. Ale przed dzisiejszym meczem (transmisja w Canal+ Sport o 20) to już nie brzmi tak nieprawdopodobnie.

Rozegrane w obecności blisko 9 tysięcy widzów pierwsze spotkanie w Hali Pokoju i Przyjaźni przypominało walkę bokserów, w której każdy z rywali dotrwał w dobrej formie do ostatniej rundy i o rezultacie mógł zadecydować pojedynczy cios. Wydawało się, że Prokom go zada, gdy w ostatnich 30 sekundach, przy prowadzeniu Olympiakosu 80:78, David Logan atakował kosz rywali. Piłkę wybił mu jednak Milos Teodosić i to gospodarze cieszyli się z wygranej.

Koszykówka
Warszawa na taki sukces czekała ponad pół wieku. Koszykarze Legii wyszli z cienia piłkarzy
Koszykówka
Shai Gilgeous-Alexander bohaterem sezonu NBA. Czy jesteśmy świadkami narodzin nowego Jordana?
Koszykówka
Poznaliśmy mistrza NBA. Oklahoma City Thunder sięga po tytuł
Koszykówka
Finały NBA. Zaczęło się od trzęsienia ziemi
Koszykówka
Polski skaut Los Angeles Lakers: Nie mogę nikogo przegapić