We wtorek w Pabellon Principe Felipe Polska grała Już z Marcinem Gortatem, którego zabrakło z powodu kontuzji w czterech ostatnich grach reprezentacji właśnie od meczu z Izraelem na turnieju w Londynie. Dziesięć dni temu Polska przegrała 72:86, tak jak kolejne spotkania z Turcją, Chorwacją i Macedonią. Teraz w przedostatnim sprawdzianie przed mistrzostwami Europy w Polsce drużyna w pełni zrewanżowała się rywalom.
– To tylko sparing, ale dobrze byłoby go wygrać. To wpłynęłoby pozytywnie na morale zespołu – mówił przed meczem kapitan biało–czerwonych Adam Wójcik. – Nie boimy się rywali. Konfrontacja z Izraelem jest dla nas bardzo ważna. Chcemy ją wygrać i udowodnić, że jesteśmy waleczną ekipą – obiecywał Marcin Gortat.
Środkowy Orlando Magic spełnił obietnicę. Był najwszechstronniejszym graczem polskiego zespołu. Zdobył 13 punktów (wszystkie w drugiej połowie), miał 8 zbiórek, 5 asyst i 5 bloków. Znakomicie rozumiał się z drugim podkoszowym Maciejem Lampe. Ciekawe, że Gortat grał we wszystkich trzech spotkaniach, które nasz zespół wygrał.
Polacy zagrali we wtorek z olbrzymią determinacją. Walczyli o każdą piłkę, na boisku stale komunikowali się między sobą. Grali tak, jak chce trener Muli Katzurin: twardo w obronie i szybko w ataku. Większość punktów zdobywali po szybkich kontrach. W ten sposób odrobili straty z pierwszej kwarty, w drugiej już kontrolowali grę, prowadząc w 18. minucie 36:27. W końcowce spotkania różnica wzrosła nawet do 16 punktów.
„Mamy dwie bliźniacze wieże.”, mówił po meczu zadowolony trener Katzurin o grze Gortata i Lampego (24 pkt., 10 zb.), przyznając, że ta para podkoszowych to największy atut polskiego zespołu. Są i inne, jak David Logan czy Michał Ignerski, który w Saragossie rozegrał swoje najlepsze spotkanie w tym cyklu przygotowań do mistrzostw Europy. Cały zespół zasłużył na pochwały za waleczność.