Polacy nie mogą liczyć na beztroskie omawianie na parkiecie w trakcie meczu niuansów taktycznych ani ustalanie wariantów gry. Wielu członków litewskiej ekipy, począwszy od głównego trenera po zawodników, dobrze zna język polski. 45-letni Ramunas Butautas, prowadzący litewską reprezentację seniorów od 2006 roku, a wcześnie odnoszący sukcesy z drużynami młodzieżowymi (m.in. mistrzostwo świata do lat 21 w Argentynie) grał kiedyś w Instalu Białystok. Jego trenerem był wówczas Mirosław Noculak, dziś komentator TVP na meczach we Wrocławiu.
„Pamiętam doskonale - mówi „Rz” Noculak. III liga, Instal Białystok, sezon 1989/90. Ramunas był naszym podstawowym zawodnikiem, najlepszym graczem w zespole. Partnerów przerastał o dwie klasy. Miał też bardzo trudny charakter, szybko jednak znaleźliśmy wspólny język. Wygraliśmy w tamtym sezonie wszystkie mecze, bez porażki awansowaliśmy do II ligi. Po 25 latach przerwy Białystok znów miał swój zespół na tym szczeblu rozgrywek. Czy Butautas zapowiadał się na dobrego szkoleniowca? On jest przecież obciążony genetycznie. Jego ojciec Stepas Butautas był także wybitnym zawodnikiem i świetnym trenerem. Prowadził reprezentację Związku Radzieckiego kobiet, a na igrzyskach w Tokio i Meksyku koszykarzy Kuby. Nie wiedziałem, czy Ramunas zostanie trenerem, ale widziałem, że to bardzo ciekawy człowiek, inteligentny gracz, dobrze wyszkolony i myślący na boisku. Jest z pokolenia wielkich litewskich koszykarzy. Pamiętam, prosiłem go kiedyś, żeby zachował równowagę między rzutami a podaniami do partnerów, bo zanadto angażował się w zdobywanie punktów. Odpowiedział mi wtedy: w młodzieżowych reprezentacjach wystarczająco dużo podawałem do Arvydasa Sabonisa czy Szarunasa Marciulionisa. Teraz sam chcę się nacieszyć zdobywaniem punktów”. Asystent Butautasa, 49-letni Rimas Kurtinaitis, były minister sportu Litwy i pierwszy europejski koszykarz, który wystąpił w Meczu Gwiazd w NBA (w 1989 roku na specjalne zaproszenie uczestniczył w konkursie rzutów za trzy punkty), dobrze zna Wrocław i Polskę, bo w sezonie 2007/2008 poprowadził koszykarzy Asco Śląska do brązowego medalu.
Czołowi gracze litewskiej kadry, mierzący po 212 cm wzrostu bracia bliźniacy Krzysztof (Montepaschi Siena) i Dariusz (właśnie podpisał kontrakt z Realem Madryt) Ławrynowiczowie udzielają wywiadów po polsku i nie kryją swoich związków z naszym krajem, skąd pochodzą ich rodzice, Wanda i Jan.
Hala Stulecia we Wrocławiu może się źle kojarzyć kibicom reprezentantom Litwy. W czerwcu 1993 roku w dodatkowych eliminacjach do mistrzostw Europy, które zarządziła FIBA, by powiększyć liczbę finalistów z 8 do 16 w związku z rozpadem ZSRR i Jugosławii i powstaniem nowym państw na Starym Kontynencie, wygrali wprawdzie z Polską 102:99 (Szarunas Marciulionis zdobył 24 punkty), ale nieoczekiwanie przegrali z Białorusią 80:88. O tym, które dwa zespoły awansują do dalszych gier decydował ostatni mecz w grupie Polski z Białorusią. Nasz zespół zagrał koncertowo, w drugiej połowie prowadził już 24 punktami, co dawało mu awans obok Litwy, ale w końcówce pozwolił przeciwnikom zmniejszyć różnicę Polska wygrała 81:75 i razem z Białorusią awansowała do drugiej rundy, gdzie zresztą obydwa zespoły już nic nie zdziałały. Litwini, brązowi medaliści z Barcelony, przedwcześnie wrócili do domu. Czy do dziś to pamiętają?