Rywal Polaków: przyjaciele Słoweńcy

Z tym krajem nasza koszykówka ma wiele wspólnego. Poza Litwinami to właśnie zawodnicy i trenerzy ze Słowenii najczęściej przyjeżdżają pracować nad Wisłą

Aktualizacja: 13.09.2009 20:46 Publikacja: 13.09.2009 20:02

Na zdjęciu mecz Słowenia- Litwa

Na zdjęciu mecz Słowenia- Litwa

Foto: AFP

Pierwszy raz obydwie reprezentacje wystąpiły w jednych mistrzostwach Europy w 1997 roku w Hiszpanii. Trenerem Słowenii był wówczas Andrej Urlep, a jego asystentami m.in. David Dedek i Tomo Mahorić. Wszyscy trafili potem do pracy w polskich klubach.

Z zawodników ze składu sprzed 12 lat dłuższą bądź krótszą przygodę z polską ligą mieli Jaka Daneu (Czarni Słupsk), Marijan Krajljevic (Śląsk Wrocław), Goran Jagodnik (Prokom Trefl Sopot, Anwil Włocławek) i Walter Jeklin (AZS Toruń, Hoop Pekaes Pruszków, Polonia Warszawa).

Właśnie po tamtym turnieju Urlep zaczął pracować we Wrocławiu, by w polskiej lidze siedem razy grać w finale i zdobyć pięć mistrzowskich tytułów (cztery ze Śląskiem, jeden z Anwilem). To dzięki niemu nastała w Polsce moda na szkoleniowców ze Słowenii. Turów Zgorzelec prowadził Saso Filipovski, a Anwil Włocławek Ales Pipan i Smago Sagadin, byli trenerzy reprezentacji Słowenii.

Były też podróże w przeciwnym kierunku. Zawodnikami Olimpiji Lublana, najlepszym słoweńskim klubie, grającym regulanie w Eurolidze, byli Szymon Szewczyk i Kamil Pietras, a ostatnio treningi rozpoczął tam Paweł Kikowski.

Słowenia od chwili odzyskania niepodległości uczestniczyła we wszystkich finałowych turniejach o mistrzostwo Europy. Szóste miejsce w Belgradzie w 2005 roku dało jej pierwszy w historii awans do mistrzostw świata. W Japonii drużyna w 1/8 finału przegrała z Turcją. Przed dwoma laty w ME w Hiszpanii zajęła 7. miejsce.

Pięciu słoweńskich koszykarzy gra w klubach NBA, ale nie wszyscy przyjechali do Polski. Środkowy Toronto Raptors Radoslav Nesterović zrezygnował z występów w kadrze. Sasha Vujacić, mistrz NBA z Los Angeles Lakers, doznał kontuzji w trakcie przygotowań, podobnie jak Beno Udrih z Sacramento Kings. Są za to w składzie Goran Dragić (Phoenix Suns) i Primoż Brezec (Philadelphia 76ers). Zawodnikami NBA byli także Bostjan Nachbar (New Jersey Nets - obecnie Efes Pilsen Stambuł) i Uros Slokar (Toronto Raptors - ostatnio GMAC Bolonia).

W kadrze Słowenii jest ponadto wielu zawodników z doświadczeniem gry w prestiżowych rozgrywkach europejskich, jak Matjaz Smodis (CSKA Moskwa), Jaka Lakovic, Erazem Lorbek (obaj FC Barcelona) czy doskonale znany w Polsce Jagodnik (ostatnio CEZ Nymburk). Ciekawe, że tylko jeden kadrowicz, Jaka Klobucar, gra na co dzień w lidze słoweńskiej - w Olimpiji Lublana.

Polska ze Słowenią w meczach o punkty spotykała się dotychczas tylko trzy razy - w eliminacjach do mistrzostw Europy 2005 ekipa Andrzeja Kowalczyka przegrała 62:82 i 71:80. Dwa lata temu na EuroBaskecie w Hiszpanii Słowenia, prowadzona przez trenera Alesa Pipana, wygrała z Polską z Andrejem Urlepem na ławce 70:52.

W grupie C Eurobasketu 2009 w Warszawie Słowenia wygrała z Wielką Brytanią 72:59 i Serbią 80:69 oraz uległa po dogrywce z Hiszpanią 84:90, zajmując pierwsze miejsce. W drugiej fazie zdeklasowała Litwę 81:58. Jak będzie w meczu z Polską?

„Wciąż nie jesteśmy pewni występu w ćwierćfinale, więc musimy jeszcze wygrać co najmniej jeden mecz - powiedział „Rz“ Goran Jagodnik. Pierwszą szansą jest właśnie spotkanie z Polską. Mam nadzieję, że zagramy przy pełnej hali i tak dobrze jak w sobotę z Litwą. Nie boimy się nikogo w tym turnieju, ale Polska ma dobry zespół, który może walczyć z każdym w Europie. Na pewno nie będzie nam tak łatwo, jak w spotkaniu z Litwinami. Dla mnie to szczególne spotkanie. Przed wiele sezonów grałem przecież w Polsce, a w ostatnim moim trenerem w czeskim klubie CEZ Nymburg był Muli Katzurin“.

W szczególnej sytuacji przed tym meczem jest Walter Jeklin, pełniący na mistrzostwach funkcję attache ekipy Słowenii. Były koszykarz Polonii Warszawa, a obecnie dyrektor Polonii 2011, od wielu lat mieszka wraz z rodziną w Polsce i dzieli sympatie między obydwa kraje. „Słowenia ma bardzo dobry zespół, który w tym turnieju stać na wiele. Najważniejsze to maksymalnie wykorzystać swoje możliwości. Z kolei każda wygrana reprezentacji Polski oznacza wzrost zainteresowania koszykówką w całej Polsce, gdzie teraz pracuję. Z tego względu bardzo kibicuję drużynie gospodarzy. Będzie to więc dla mnie niezwykle interesujący mecz, bo jednym i drugim życzę jak najlepiej. Mogę powiedzieć, że jestem w szczęśliwej sytuacji: bez względu na to, kto wygra - będę zadowolony“.

[ramka][b] Arkadiusz Koniecki dla „Rzeczpospolitej” [/b]

Moja koncepcja prowadzenia reprezentacji jest trochę inna niż trenera Mulego Katzurina. Zawsze uważałem, że o sukcesach decyduje dziesiątka czy dwunastka graczy. Skoro zabiera się reprezentację na mistrzostwa Europy, nie można dawać do zrozumienia, że ci są lepsi, a ci gorsi. Trener jest osobą, która tworzy z zawodników mechanizm. Każdy z graczy jest w nim trybem, w odpowiednim czasie wykorzystanym. Jeśli nie idzie zawodnikowi wyjściowemu, szuka się graczy uzupełniających. W dzisiejszym meczu Serbowie bardzo łatwo odjechali nam na 16 punktów. Wejście tych niedocenianych graczy spowodowało, że oni tę przewagę zmniejszyli do dwóch, olbrzymim wysiłkiem i determinacją. Ale w tym momencie, tak uważam, już zbyt długo siedzieli na ławce Logan, Lampe, Ignerski.

Należało nieco wcześniej wprowadzać ich stopniowo na boisko. Nawet dać na chwilę odpocząć Gortatowi, który nie musiał grać 40 minut. Jeśli zawodnik ucieka na obwód, nie chce fizycznie walczyć w strefie podkoszowej, a tak czynił w ostatnim minutach Gortat, to sygnał dla trenera, że jest już naprawdę zmęczony. Nie deprecjonuję umiejętności trenera Katzurina, tylko mówię, że każdy szkoleniowiec ma swoją filozofię. Musi też mieć instynkt, w którym momencie coś zrobić, żeby pomóc drużynie. Na ławce jest cały sztab ludzi, którzy powinni zwracać uwagę na zachowanie gracza, jak biega, oddycha, reaguje. Zastanowić się, czy nie trzeba mu dać oddechu. Wydaje mi się, że nawet Łukasz Koszarek w tej newralgicznej akcji trzypunktowej był już widocznie tak zmęczony, że rozsądek w tym momencie poszedł na bok. Zadziałały emocje, bo chciał przełamać wynik i wyjść na prowadzenie. Normalnie na taką akcję ofensywną raczej by się nie zdecydował.

Arkadiusz Koniecki to były trener reprezentacji Polski, ekspert TVP[/ramka]

Pierwszy raz obydwie reprezentacje wystąpiły w jednych mistrzostwach Europy w 1997 roku w Hiszpanii. Trenerem Słowenii był wówczas Andrej Urlep, a jego asystentami m.in. David Dedek i Tomo Mahorić. Wszyscy trafili potem do pracy w polskich klubach.

Z zawodników ze składu sprzed 12 lat dłuższą bądź krótszą przygodę z polską ligą mieli Jaka Daneu (Czarni Słupsk), Marijan Krajljevic (Śląsk Wrocław), Goran Jagodnik (Prokom Trefl Sopot, Anwil Włocławek) i Walter Jeklin (AZS Toruń, Hoop Pekaes Pruszków, Polonia Warszawa).

Pozostało 91% artykułu
Koszykówka
Kiedy do gry wróci Jeremy Sochan? „Jestem coraz silniejszy”
Koszykówka
Prezes Polskiego Związku Koszykówki: Nie planuję rewolucji
Koszykówka
Wybory w USA. Czy LeBron James wie, że republikanie też kupują buty?
Koszykówka
Radosław Piesiewicz ma następcę. Zmiana władzy na czele PZKosz
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Koszykówka
Jeremy Sochan zostaje w San Antonio Spurs. Ile zarobi reprezentant Polski?
Materiał Promocyjny
Transformacja w miastach wymaga współpracy samorządu z biznesem i nauką