W środowych meczach Asseco Prokom pokonał Energę Czarnych Słupsk 78:60, Trefl zwyciężył PGE Turów Zgorzelec 89:82, AZS Koszalin pokonał na wyjeździe Polpharmę 84:74, a Anwil wygrał w Polonią Azbud Warszawa 84:83, chociaż zespół ze stolicy był bliski sensacyjnej wygranej, mając w ostatnich sześciu sekundach dwie szanse na zdobycie punktów.
Zabrakło tak niewiele. Najpierw pod kosz wchodził Eddie Miller, ale zablokował go Alex Dunn, wybijając piłkę w trybuny. Zostały jeszcze dwie sekundy. Teraz na kosz rzucał Brandun Hughes. Piłka zatańczyła na obręczy i wypadła. Szczęście dopisało faworytom. Anwil w rywalizacji do trzech zwycięstw prowadzi teraz 2-0, a mógł być remis. „W drugim meczu będziemy bronić lepiej, bo gorzej już nie można", mówił trener Polonii Wojciech Kamiński po wtorkowej rekordowej przegranej 83:108.
Jeszcze w pierwszej połowie środowego spotkania jego obietnice nie sprawdzały się. Anwil, znakomicie rzucający z dystansu (6/10 za trzy, Polonia - 1/9) i dominujący pod tablicami (zbiórki 20-9) prowadził po dwóch kwartach 56:40.
Po przerwie sytuacja się odwróciła. Koszykarze Polonii zaczęli naprawdę bronić i zbierać piłki z atakowanej tablicy. Do zdobywania punktów włączył się Harding Nana (21 po przerwie), a serię skutecznych zagrań kontynuował Miller. Przewaga gospodarzy malała, ale wydawała się bezpieczna.
Przełom nastąpił w 39. minucie przy wyniku 84:75. Od tego momentu do końca meczu punkty zdobywali już tylko goście. Najpierw Przemysław Frasunkiewicz po akcji dwa plus jeden, za chwilę Harding Nana trzypunktowym rzutem o tablicę i Miller spod kosza. Na sześć sekund przed końcem piłkę wybijał Anwil, ale Nikola Jovanović popełnił faul w ataku i Polonia dostała szansę, której jednak nie wykorzystała.