Czy przed rozpoczęciem turnieju ktokolwiek pomyślał, że reprezentacja Polski wystąpi w finale przeciwko drużynie USA? W sobotę wieczorem stało się to faktem i nie ma w tym ani cienia przypadku.
Polski zespół, prowadzony przez trenera Jerzego Szambelana, zakwalifikował się na mistrzostwa świata, zajmując czwarte miejsce w ubiegłorocznych mistrzostwach Europy do lat 16 na Litwie. W Hamburgu pokonał wszystkich, którzy go wyprzedzili w Kownie: mistrza Europy Hiszpanię (88:82 po dogrywce) w fazie grupowej, brązowego medalistę Serbię w ćwierćfinale (100:70) i wicemistrza Litwę (75:65) w walce o awans do finału. Wygrał wszystkie sześć spotkań turnieju. Młodzi Polacy jak najbardziej zasłużyli, by w tych mistrzostwach świata bronić w finale honoru Europy .
Sobotni rywal, Litwa, był dobrze rozpoznany przez nasz sztab szkoleniowy. Polacy pokonali Litwinów trzykrotnie (101:76, 94:81 i 88:71) podczas przygotowań w Szczecinku do finałowego turnieju. W litewskim zespole brakuje najlepszego zawodnika Taurasa Jogeli, najlepszego gracza mistrzostw Europy, ale wcale nie oznaczało to łatwej przeprawy.
Sporthalle w Hamburgu można w ten weekend nazywać Sporthoelle (hala piekła) - z racji upałów i gorących emocji. W sobotę za sprawą Polaków okazała piekłem dla zespołu litewskiego, ale przez długi fragment meczu nie było to takie oczywiste. Zaczęło się niepomyślnie dla naszej drużyny, która w pierwszych pięciu minutach zdobyła tylko dwa punkty. Skuteczniejsi i bardziej zdeterminowani rywale prowadzili 6:0, 18:6, 21:8. W naszym zespole nie zawodził tylko podkoszowy Przemysław Karnowski. Inni jego czołowi strzelcy, grając nazbyt indywidualnie, nie potrafili znaleźć drogi do kosza. W drugiej kwarcie dobra gra w obronie pozwoliła Polakom wygrać pierwsze pięć minut meczu 11:0 i wyjść na prowadzenie 23:21, ale rywale znów odskoczyli.
Wtedy do gry włączył się Mateusz Ponitka. Czołowy strzelec turnieju po słabej pierwszej kwarcie (2 punkty w 10 minut) odpoczął trochę na ławce, a w końcówce drugiej kwarty dał prawdziwy koncert. Na dwie i pół minuty przed przerwą Litwini po swoim szóstym celnym rzucie z dystansu, prowadzili 34:25. Wtedy rozpoczął swój popis Ponitka. Do przerwy sam wyprowadził nasz zespół na prowadzenie 39:38, zdobywając w tym okresie wszystkie 14 punktów zespołu. Na różne sposoby: rzutami z dystansu, z wolnych, z kontrataku po przechwycie.