[b]Co można powiedzieć po zakończeniu tak udanego dla Polski turnieju?[/b]
Jerzy Szambelan: Stany Zjednoczone w dzisiejszym finale były poza naszym zasięgiem, ale wynik, który tu osiągnęliśmy to naprawdę wielkie osiągnięcie, historyczne. Za ten sukces wielkie słowa uznania należą się przede wszystkim zawodnikom. Chłopcy podjęli ciężką pracą, w ich marzeniach był medal. Zmierzali do niego i osiągnęli cel. Ten wynik, to efekt pracy drużyny, trenerów klubowych zawodników, szkoleniowców współpracujących z nami w kadrze. Wszyscy to wspaniali fachowcy, z dużą wiedzą. Bardzo dobrze nam się współpracowało. Chcę im wszystkim za to serdecznie podziękować.
[b] Chłopcy pokazali, że można wygrywać z najlepszymi, pokonując w Hamburgu trójkę czołowych zespołów z poprzednich mistrzostw Europy: Hiszpanię, Litwę i Serbię... Polak potrafi?[/b]
Gdy pracuję na treningu z młodym zawodnikiem i zmuszam go do łamania bariery wysiłku fizycznego i psychicznego, on się broni. Mówi, że tego się nie da zrobić. Odpowiadam: jak to się nie da? Jeśli amerykański zawodnik może, może Rosjanin czy koszykarz innej reprezentacji, to Polak też może. I udowodniliśmy to na tych mistrzostwach. Musimy dalej iść tą drogą. Chodzi o to, żeby chłopcy nadal byli przekonani, że stać ich na rywalizację z wszystkimi nacjami. W 40-milionowym kraju młodzieży nie brakuje. Trzeba po prostu systematycznie pracować.
[b]Pierwszy raz od 1967 roku wprowadził pan polską reprezentację koszykarzy do finałów mistrzostw świata. Uważa się pan za cudotwórcę?[/b]